Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2013, 19:08   #15
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Zawirowali w zręcznym piruecie gdy unikali o cal piłki.
- Aaaaha... więc zaczynamy. - skóra się zakotłowała, trochę jak gotująca się woda, ale z każdego pękającego bąbla wyrastało piórko, a samo ciało gwałtownie zmniejszało swe rozmiary i zaraz wznieśli się w górę na maleńkich, rozmazujących się w oczach, skrzydełkach


Huk przemknął przez przedziwne pomieszczenie, zwiastując nadejście kolejnego celu, będącego piłką do ulubionego sportu amerykanów. Tym razem skóra, pokrywająca takową była czerwona niczym krew wypływająca z ofiar, które Kenya-Shura będzie musiała złożyć by wskrzesić wielkość zalanego kontynentu.
Ptaszyna nie czekała ani chwili, była gotowa do uniku. Z aktualną mobilnością nie powinno to być trudne.
“Pozostało 8 piłek” - obwieścił napis, gdy tylko ptak podobny do kolibra ominął czerwony “pocisk”, intuicja zaś podpowiedziała mu, że kolor przenosił nie tylko walory estetyczne, ale i kolorystyczne, bowiem gdy tylko cel się oddalił, wybuchnął.
Z oddali nadciągało kolejne “uderzenie”, zaś tym razem nadchodzący atak, czy może byt, był koloru niebieskiego.
Kenya-Shura zanurkowali w dół, chcąc przepiścić piłkę ponad sobą.
Mały ptaszek, bowiem jego gabaryty z pewnością nie pozwalały na nazwanie go za pomocą jakże dumnego słowa - ptak, unikał nadlatujące piłki bez problemów. Nad pierwszą z nich wzbił się na ponad sekundę przed tym, gdy ta zrównała się z jego ciałem. Coś tak prostego jak zwyczajne schodzenie z toru lotu było zdecydowanie za proste, zwłaszcza, jeśli miało w jakikolwiek sposób przybliżyć Kenya-Shurę do odnowienia dawno utraconego kontynentu.
Coś jednak zmieniło się gdy kolejna, tym razem czerwona piłka do rugby wystrzeliła w jego kierunku, jednak nie była to jej szybkość. Zmiennokształta istota, czy może nawet istoty, wywyższone przez Lunę, uniknęły nadlatującego przedmiotu bez problemów, zaś gdy ten mijał je - do ich uszu dotarł przeraźliwy huk. Uderzenie, które w porównaniu do siły możliwej do zaoferowania przez przybraną przez nich postać sprawiło, że nie tyle odlecieli o własnych skrzydłach, co zostali odrzuceni w kierunku podłoża, stykając się z nim całkiem dużą siłą.
Przez powietrze przedarł się huk piłki, która została wystrzelona jako kolejna. Kątem oka leżący na ziemi członek powietrznego królestwa dojrzał, że tym razem piłka leciała lekkim lobem, zaś jej kolor był standardowy, przyjazny... niebieski.
“Pozostało 6 piłek”
“To bolało” pomyśleli przyjmując ludzką formę wielkiego pasikonika z podwiniętą lewą przednią kończyną, wyraźnie uszkodzoną. Potężne kończyny tylne wystrzeliły ją w powietrze, jak najdalej od natlatującej piłki.
Tym razem pasikonik bez problemu ominął nadlatującą piłkę bez żadnych problemów, jednak... coś zdawało się nie pasować, być zbyt łatwe. Każda z pokrytych jakże dumnym kolorem chmur i marzycieli, nie dawała żadnego wyzwania dla szybkości kolejnych form Kenya-Shury. Dokładnie odwrotnie do czerwonych, wybuchających pocisków, bo ciężko było zawrzeć ich złowieszczość w słowie poznawanym na placach zabaw, przy zgrai szczęśliwych do bólu dzieci.
“Pozostało 5 piłek”
Stwierdził komunikat, gdy w kierunku Kenya-Shury wystrzelony został pokryty czerwienią “pocisk”.
“To BĘDZIE boleć” pomyślał Shura wykonując kolejny skok, ale tym razem tylko kilkanaście metrów dalej. Jeszcze nim wylądował przemienił się w istotę nieco przypominającą żółwia, ale o skorupie błyszczącej stalowo i o kształcie przypominającym położoną łzę. “Ostrze” skierował w kierunku gdzie spodziewał się, że upadnie piłka i przycisnął je mocno do ziemi, chcąc przekierować siłę fali uderzeniowej.
Bogini, bowiem przeważnie tak nazywano przez pospólstwo uosobienie natury. Za każdym razem wyobrażenie to stawało sie jednym i tym samym: uczciwą, lecz surową matkę, której nigdy nie dało się oszukać. Tak też było i tym razem, bowiem każda z przypisywanych jej cech zadziałała.
Plan stworzony przez metamorfa był co najmniej dobry, wykorzystywał wszystko, co można było użyć do obrony. Pytanie jednak, czy to właśnie defensywa była przeznaczonym mu zadaniem...
Nadchodząca piłka nie miała jednak wyboru i została niemalże wystrzelona na bezpieczną odległość, by tam eksplodować. Liczba pojawiająca się w każdej z podawanych im informacji teraz przybrała postać czwórki, zaś niebieski pocisk zaczynał zbliżac się do Kenya-Shury.
“A jednak nie bolało”
Kenya-Shura przybrali formę humanoida. Ciało zabulgotało i spuchło, formując prawe ramię, przedłużając je i owijając wartami mięśn, a dłoń, poniżej nadgarstka, przekształcona została w maczugę przypominającą kość udową porośniętą tkanką przypominającą róg nosorożca. W tej wyjątkowo brzydkiej i asymetrycznej postaci o wielkim ramieniu, grubym torsie i nogach (bo musiały zapewnić podporę dla ramienia) zamachnęli się chcąc zbić piłkę. Może to głupie, ale byli ciekawi.
Tym razem niemalże ludzka istota była znacznie bliżej rozwiązania tego zadania niż poprzednio, właściwie, to w przeciągu kilku sekund zrobiła znacznie więcej niż w ciągu reszty całej próby. Jakże potężna dłoń, o ile można wykorzystać tak delikatne słowo do określenia tej jakże ofensywnej kończyny, miała wielkie szanse spełnić swe zadanie.
To zaś było tak odmienne od tego, co zostało przez nich przewidziane na samym początku. Ich ciało wykonało uniosło swoistą maczugę w kierunku nadlatującej piłki. Gdyby nie odległość, która dzieliła Kenya-Shurę od zmierzającego do niej pocisku, dewastujący atak nie miałby żadnego sensu.
Jednak logika, szczęście, fizyka, właściwie to wszystko, sprawiło że uderzenie trafiło w niebieski cel, wbijając go ziemię, do momentu gdy ta wytraci cały pęd. Ciepło emanowało z nowopowstałego otworu, zaś coś wewnątrz oświeconych Luny dawało im nieodpartą przyjemność.
Pozostałości piłki przetoczyły się, lądując na jednej z nóg asymetrycznej istoty. Gong, który nagle rozległ się ze wszystkich stron, przerywając samotność bytów jak i dzwięków, obwieścił koniec konkurencji. Najwyraźniej celem było złapanie piłki. Tuż przed Kenya-Shurą pojawiły się brązowe, drewniane drzwi, które pozornie prowadziły do nikąd.
Przygładzili własne ciało jak by było garniturem i zaraz znów wyglądali normalnie. Widać sprawdzają tu możliwości prekognicji, ale w sumie to mają prawo. Pewnym krokiem ruszyła do przejścia.
 
Arvelus jest teraz online