Wątek: Wyprawa
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2013, 20:08   #135
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Ponieważ zdobycznego jedzenia było sporo, a pod ręką zapas drewna na ognisko i kucharz niziołek, który znał się na swojej robocie. Może jego wyobrażenia o smacznych potrawach były trochę inne niż Wolfa, ale i tak to co upichciła dało się spożyć bez większego uszczerbku dla wnętrzności. Zwłaszcza jeśli zapijało się to solidna porcja okowity, która jak wiadomo ułatwiała przetrawić wszystko. Najedli się więc i napili, a że wieczór się zbliżał i co niektórzy nadal osłabieni byli po ostatniej walce, postanowili pozostać na miejscu do rana.
O dziwo nikt nie zakłócił ich odpoczynku. Być może gobliński obóz, do którego niosła swoją zdobycz niefartowna grupa, która trafiła na naszych poszukiwaczy, był dalej niż kilka godzin od tego miejsca. Być może gobliny były zbyt głupie, lub zbyt tchórzliwe by wrócić po swoich zmarłych. Może też wcale nie hołdowały zwyczajom pochówku własnych zmarłych, a może jedyna osobą która mogłaby o tym pomyśleć był martwy szaman leżący niedaleko.
Ważny był fakt, że do rana gdy wstali, by wyruszyć w dalszą drogę nikt się nie pojawił.
Bardowi udało się nawet ułożyć sporo zwrotek jego nowej pieśni o "małym rycerzu".
Zabrali to co uznali za warte zabrania, resztę zaś zostawili tak jak leżało.
Larson nie zapomniał zapakować do opróżnionego worka, martwego ścierwa goblińskiego wojownika. Nowy nabytek był zdecydowanie cięższy od poprzedniego i mógł o wiele lepiej nadać się do celu jaki barbarzyńca mu przeznaczył.
Durak z pewnym trudem dopasował do siebie goblińską zbroję. Nie pasowała idealnie, ale doszedł do wniosku, że na razie się nada, a gdy dotrze do jakieś cywilizacji, zręczny płatnerz bez problemu mu ją dopasuje. Nie pachniała też najlepiej, ale to była niewielka cena za ochronę ciała jaką mimo wszystko zapewniała.

***


Według orientacji krasnoluda pozostało im kilka godzin drogi do kolejnej kopalni. Bez problemu, jeśli znowu nic nie stanie im na drodze powinni tam dotrzeć niedługo po południu.
W miarę jak się posuwali do przodu droga była coraz bardziej stroma. Wspinali się na spory płaskowyż. W końcu koło południa udało im się dotrzeć na górę.
Gdy spojrzeli w dół ze zdziwieniem odkryli, że nie tylko doszli do ostatniej z kopalni, która najwyraźniej była czynna i nadal eksploatowana. Znaleźli też okryte w dolinie niewielkie miasteczko. Około kilkanaście kamiennych domów opierało się o jedną ze skalnych ścian doliny, częściowo jakby z niej wyrastając. Kilka następnych rozsianych było po jej niecce wokół obsianych niedawno maleńkich poletek. Wszędzie kręcili się ludzie i krasnoludy. Najwyraźniej miejsce to było dość licznie zamieszkałe. Wejście do kopalni znajdowało się po prawej stronie. Było szerokie i właśnie wyjeżdżał z niego wózek pchany przez dwóch górników, wypełniony solidnie urobkiem.
Znaleźli ostatnią kopalnię i była zdecydowanie czynna.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 09-03-2013 o 20:24.
Eleanor jest offline