Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2013, 23:10   #17
pteroslaw
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
W trakcie spadania, Silvio nie zdążył się zbytnio przyjrzeć ogrodowi w którym wylądował, a teraz widział jedynie dziwne napisy i ścieżkę przed sobą. Kruk otrzepał swój płaszcz, poprawił okulary, po czym spojrzał na niebo odczytując litery.
-Hmm. Więzień to zapewne ja, Pani to osoba do, której ten labirynt należy. Tylko te pytajniki to dla mnie zagadka.- Mruczał do siebie mężczyzna.
Od początku jego pobytu w tej wieży działy się z nim dziwne rzeczy. Przez sporą cześć czasu nie był nawet pewien czy jeszcze istnieje. Dlatego, nie ważne jak się czuł, to, że był w stanie stać na własnych nogach potraktował jako dużą poprawę.
-No cóż, stojąc jeszcze nigdy nic nie odkryłem. Dużego wyboru nie mam, więc zagram w twoją grę, Pani.- Znowu mruknął sam do siebie, po czym Silvio zaczął iść ścieżką przed siebie.
Nie licząc smutku, który zdawał się emanować z roślin, pełniących najwyraźniej rolę jedno podmiotowego strażnika-kata, ogród wydawał się być czarnowłosemu całkiem przyjemnym miejscem. Przynajmniej o ile przedziwny tygrys, który zastąpił mu drogę miał pozytywne zamiary.
Silvio nie wiedział czego spodziewać się po stworzeniach, które mógł spotkać w wieży, a w swoim świecie widział już wiele dziwactw. Mówiące zwierzęta nie robiły na nim wrażenia, ba, były przez niego nawet oczekiwane, dlatego Kruk zamiast rzucić się do walki, ukłonił się lekko, nie odrywając od tygrysa oczu, po czym zapytał spokojnym głosem uśmiechając się wesoło:
-Mógłbym przejść?
- Przejść? - dźwięk nadszedł nie z kierunku zielonego tygrysa, którego ogon zdawał się niknąć za zakrętem, lecz z oddali. Silvio jednak słyszał bo bez problemów.
Silvio uśmiechnął się już całkiem wesoło. Więc nie był sam i do tego ktoś go słyszał, co nie koniecznie było dobrą wiadomością, ale w takiej sytuacji, w jakiej znajdował się Kruk, na rękę była mu wiedza, że ktoś w tej wieży żyje.
-No tak, przejść. Tygrys blokuje ścieżkę.
- Interesujące. - po raz kolejny odpowiedzią było tylko jedno słowo, jednak brak zmian w zachowaniu tygrysa zdawał się zapewniać, iż jego pani zarówno chwali, jak i wyśmiewa tą prośbę.
Silvio zaczął się zastanawiać nad odpowiedziami, które uzyskiwał. Postanowił postawić pytanie na, które powinien uzyskać jednoznaczną odpowiedź.
-Czy tygrys może mnie przepuścić?
Odpowiedź po raz kolejny, niemalże zgodnie z przewidywaniami kruka, składała się z jednego wyrazu.
- Może - to właśnie był jedyny element tej jakże skomplikowanej odpowiedzi. Czyny ponad słowa, przynajmniej tak głosiły starożytne prawa. Jeśli starożytny myśliciel miał rację, to niewątpliwie wyglądający na roślinę tygrys był tutaj górą.
Kruk przejechał sobie ręką po twarzy. Nie cierpiał takich sytuacji.
-Tylko się upewniam. Muszę go pokonać, prawda?
- Częściowo - dziwny głos z oddali był całkiem przyjemnym rozmówcą, zwłaszcza, że wbrew kobiecej barwie - był nad wyraz zwięzły.
“Częściowo”, Silvio coraz mniej rozumiał, nigdy nie był dobry w grze w zagadki, a ludzie odpowiadający pojedynczymi słowami zawsze go dziwili, Kruk uważał, że na pytanie trzeba odpowiedzieć wyczerpująco.
-Co znaczy częściowo?- Tym razem głos Silvia, chociaż wciąż spokojny, przesączony był jego aurą, aurą “pachnącą” ciekawością co jest za tygrysem, oraz tego na czym będzie polegał pojedynek. Kruk specjalnie wypuścił nieco aury, chcąc zainteresować rozmówcę.
Tym razem słowom Silvo odpowiedziało tylko milczenie tajemniczego głosu, oraz przedziwna forma mimiki występująca u tygrysa-rośliny, informująca co kilka sekund o nadchodzącym ataku. Ten jednak nie następował.
Silvio wydawało się, że rozumie co próbuje zrobić tygrys. To był pokaz siły. Kruk postanowił się do niej dołączyć.
-Smutek!- zakrzyknął Silvio, uwalniając część swojej aury. Wydawało się, że światło jakby przygasło, a on sam stał się nagle wyższy o głowę.- Radość!- Zerwał się gwałtowny wiatr, długie włosy Kruka, oraz jego płaszcz zaczęły falować.- Nadzieja!- Przy tym słowie, dało się wyczuć gwałtowny nacisk na okolice klatki piersiowej, przynajmniej u człowieka, Silvio nie miał pojęcia jak to zadziała u tygrysa.- Cierpienie!- Wtedy już zdawało się, że samo powietrze wibruje od zawartej w nim energii.- Wstyd!- Za Silviem pojawiło się coś co wyglądało jak wataha wilków, które tylko czekały na rozkaz, by rzucić się na tygrysa.- To jest moje Jōnetsu!- Wraz z ostatnim słowem wszystko zniknęło, a cała aura jaką uwalniał Silvio została skoncentrowana wokół jego ciała.
Energia zaczynała krążyć wokół mężczyzny o kruczoczarnych włosach, tworząc wokół niego pancerz powstały z przywołanych chwilę wcześniej uczuć. Silvio mógł czuć teraz swą siłę, dominację, która zdawała się przytłaczać całe uniwersum, będące w tym jednym, jakże małym wypadku był ogród-więzienie. Nie mniej jednak tygrys ciągle stał w bezruchu, ignorując to, że powietrze wokół tajemniczego intruza było coraz cięższe.
Silvio powoli wyczerpywał opcje, o których myślał, wiedząc, że jest w wieży, a nie swoim świecie. Taki pokaz siły, jaki zaprezentował wystraszyłby każde stworzenie, jakie mógłby spotkać Kruk w normalnych warunkach. Silvio postanowił działać. Jego aura znowu zaczęła formować się w kształt wilków, które tym razem otrzymały rozkaz i puściły się biegiem w stronę tygrysa, ale to nie było wszystko, gdy tylko wilki przebiegły koło Kruka, ten wyciągnął rękę w stronę tygrysa, zwiększając wokół niego grawitację, tak by trudniej mu było uniknąć ataku.
Baron Sapienza zaśmiał się w duchu. A zatem Ogród postanowił wysłać za nim kogoś mu równego. Zadziwiające... Jakże nieprzemyślany ruch ze strony Otohy. Kolejną zaś z bestii był tygrys... Również interesujące zagranie. Błyszczącymi szmaragdowo oczami kota Zaccaria zwrócił uwagę na mężczyznę w czerni. Wyczyniał jakieś magiczne cuda, które kotołaka zainteresowały w dość miernym stopniu, ale zdaje się, że z tygrysem da sobie radę. Na razie trzeba przemyśleć kwestię zielonego kota...
W odróżnieniu od innych roślin był w pełni mobilny - nie połączony z ziemią żadnymi łodygami. Anicostin Bast miał na to dwie teorie: albo kot wypuszcza quasi łodygi przy każdym dotknięciu podłoża, które zrywa lub chowa, gdy biegnie dalej, albo jest, przynajmniej w części, organizmem zwierzęcym. Cóż, w obydwu przypadkach jego kształt mówił jasno - jest przede wszystkim kotem. Zaccaria wyhamował ostro, zjeżył futro na grzbiecie i ogonie i zasyczał groźnie, obnażając kły.
- W imię Bast, ukorz się, kocie!- Rozkazał głośno.
Koty i kotołaki, niezależnie od postaci były w końcu winne służbę kociej bogini. I nawet, jeśli Zaccaria został przez nią przeklęty, był jej czempionem i sługą, chociaż jego wierność była nieco... kwestionowana przez ostatnie kilkaset lat. Mimo wszystko, jako kotołak - łącznik pomiędzy światem kotów, a światem ludzi - wzbudzał w kotach (jako bytach niżej w hierarchii) respekt, który ustępował jedynie bojaźni przed samą Bastet. Podobny wpływ na swoich mniejszych braci miały inne kotołaki, chociaż nie potrafiły narzucać swojej woli tak silnie, jak robił to Sapienza.
W tej chwili nie zastanawiał się, jak mężczyzna w czerni zareaguje na mówiącego kocura, ale też nie obchodziło go to zbytnio. Przyjmie to, lub zlekceważy... co za różnica?
Pędzące wilki zatrzymały się gwałtownie, grawitacja wokół tygrysa jednak nie przestała się zwiększać. Mówiący kot rozkazujący tygrysowi, by ten się “ukorzył”, był na pewno zaskakującym widokiem, jednak nie na tyle, by Kruk opuścił gardę, wilki stworzone z aury nadal ujadały wściekle w kierunku zielonego tygrysa, jednak chwilowo stały w miejscu, Silvio czekał na to co zrobi tygrys, jednak był gotowy w każdej chwili wznowić atak.
Bastet najwyraźniej była zbyt obrażona na barona, lub zwyczajnie jedynym bogiem, którego wyznawać mógł kotek, był jego stwórca, zgodnie z przemyśleniami czempiona - Otoha. Ten zaś znacznie przyśpieszył, niemalże wykraczając poza zdolności zwyczajnych obserwatorów, jednak skupiony na nim kocur zdołał pełnym gracji ruchem przeskoczyć nad swym oponentem. Niestety dla unikającego właśnie ataku, nogi jego agresora musiały pożyczyć siłę od jego przyszłych wrogów. Walka dwóch kotów przechyliła się nieco na stronę tego wspieranego przez Otohę, nie zaś Bastet. Kot bowiem wystrzelił z przyłożenie spore ilości roślinnych, gęstych pędów, zdających się zajmować znacznie większą objętość, niż ich twórca kiedykolwiek zdąży zadać. Baron za sprawą siły ataku wyleciał kilka metrów w górę, zaś jego kończyny zostały spętane przez pnącza. Minęło kilka sekund nim uderzył on w ziemię, lądując niedaleko Kruka.
Dźwięk spadającego ciała najwyraźniej był sygnałem dla tygrysa, ten bowiem przyjął pozycję do intensywnego mruczenia, jednak, za sprawą upośledzenia natury, nie miał jak tego zrobić. Jedyne co było jednak prawdą, to fakt, że całość dzikiego zwierzęcia została wtłoczona pod ziemię, by pozwolić mu kilka sekund później wystrzelić z pod stóp kruka. Jednak zwiększona grawitacja dawała przeciwnikowi znać, przypominając o sobie co chwili. Atak był więc wolny, zaś zwierzę znalazło się w powietrzu, najwyraźniej gotowe do kolejnego ataku. Jedynym, co różniło je od wersji z przed kilku sekund, był.... brak łodygi.
Mózg Silvia działał całą walkę. skoro widział, jak kotek unieruchomił kogoś za pomocą pnączy, to może potrafił też stworzyć roślinę wyglądającą na tygrysa, to tłumaczyłoby zachowanie tego zwierzęcia i łodygę. Kruk nagle zmienił cel. Obrał na niego owego kotka. Użył tej samej taktyki co na tygrysie wcześniej, zwiększył dookoła niego grawitację, tak by trudniej mu było wykonać unik, po czym wystrzelić w jego kierunku kilka pocisków z aury, które tym razem nie wyglądały już jak wilki...
Siła uderzenia niemal ogłuszyła kotołaka. To zły znak, ale w końcu od czego ma się niezniszczalny organizm. Niestety, gdy tylko Zaccaria spróbował się poruszyć, odkrył, że jego przednie i tylne łapy zostały splątane ciasno przez wypuszczone z ciała kontr-kota roślinne pnącza.
- Perbacco!- zaklął głośno. No cóż, kiedy jego łapki były unieruchomione, nie miał jak posłużyć się pazurami. Pozostało więc tylko jedno wyjście.
Baron szybkim spojrzeniem ocenił jakość, siłę i giętkość pnączy. Miał pewne wątpliwości, ale było to jedyne rozwiązanie które w tej krytycznej sytuacji podsuwał mu umysł. Szybko zmienił formę z kociej na ludzką, licząc że zwiększenie gabarytów ciała rozerwie jego więzy. Cóż, na pewno zadziałoby to w przypadku zwykłych lin... czy poskutkuje w przypadku lin typowo biologicznych?
Taktyka Silva popłaciła - bowiem gdy tylko kaskada pocisków zderzyła się z ziemią, zaś wzbierające się wszędzie tumany kurzu i okruszki roślin sprawiały wrażenie, że ukrywają tylko zniszczenia. Najwyraźniej uczucia, które bez litości targają zarówno ciałem, jak i duchem kruka, tym razem zgrały się z tym, co zamierzał wykonać. Gdy kolejne pocisk zderzały się ze swym celem - czy to ziemią, czy też małym kotem, do uszu kryjącego się pod pseudonimem kruka dochodził przyjemny dźwięk niszczonego krajobrazu.
Nie był to jednak koniec przyjemności przeznaczonych dla użytkownika tak charakterystycznego źródła energii, bowiem pozostałe z roślinnych zwierząt rozproszyło na chwilę zasłonę dymną, oferując spętanym nią śmiałkom nieco świeżego powietrza, oraz zastrzyk adrenaliny. Hormon zadziałał wspaniale, łącząc się z otaczającą Silvo aurą. Ten zaś przemknął obok atakującego go tygrysa, by błyskawicznie wystrzelić kilka pocisków w tygrysa, niszcząc jego ciało.
Jeśli zaś chodzi o barona, to zniszczył on wszystkie blokujące jego ruchy pęta, jednak jego ciało pokryte było teraz licznymi ranami przecinającymi ciało, zaś ubranie było poszarpane do stopnia, w którym nadawało by się do filmów wiadomego, nie do końca legalnego rodzaju. Szczęście, czy może Bastet, uśmiechnęło się do Sapienzy pierwszy raz od wizyty w ogrodzie: widział on tajemniczego mężczyznę w czerni, znajdując się za jego plecami. Ze swoją szybkością atak była na wyciągnięcie ręki, zaś tablica górująca nad polem walki tylko do tego zachęcała.

??? - OK
Pani - 80%
Więzień - 40%”

Jeśll to baron był wskazywanym przez tabelę więźniem, to chyba musiał się postarać by wygrać tą potyczkę.
 

Ostatnio edytowane przez pteroslaw : 09-03-2013 o 23:15.
pteroslaw jest offline