- Serio? - całkiem uprzejmie zdziwił się Gottwin, wzrokiem odmierzając odległość między sobą a napastnikami. - Jak ty to sobie niby wyobrażasz? My oddajemy broń, a wy nas bezkarnie zabijacie? To jakiś dowcip, prawda?
-Bezkarnie? A kto Ci dał prawo bezkarnie zabijać ludzi? Czy żeś jest sędzią? Czy przedstawicielem prawa żeś jest, że decydujesz o ludzkim życiu?- spytał unosząc brew. Mężczyzna wykręcał rękę dziewki tak mocno, że aż jęczała z bólu, on zaś niewzruszony, skryty za swoją żywą tarczą spoglądał chłodno na dwójkę oponentów.
Gottwin przesunął się w stronę łóżek tak, by mieć na oku zarówno tych dwóch, co stali w głębi izby, jak i tego, który trzymał dziewczynę. Odpowiedź na zadane pytanie pozostawił tym razem Gabrielowi. - Zasadniczo, to tak. - Zaczął Gabriel - mam takie prawo, a nadało mi je Święte Oficjum Sigmara Młotodzierżcy -Powiedział powoli wyciągając z kieszeni licencje [i]-Co pan na to? Panie Kreigh.
-No no no...- pocmokał człek z ironicznym uśmieszkiem na ustach -Przyznawanie się do tego z pewnością nie poprawiło twojej sytuacji. Ale w sumie... Oszczędziłeś mi dopytywania.- rzekł rozluźniając się lekko.
-Brad! Brad! Przyłaź no tu! Dwa trupy się szykują!- krzyknął nie spuszczając z oczu Gabriela i Gottwina. Dwójka zbirów, stojących po drugiej stronie izby również nie opuszczała postawy bojowej. Po chwili najemnicy usłyszeli dźwięk skrzypiących drzwi i ciężkie kroki.
-Ile idzie czek....- Kreigh przerwał w połowie zdania. Jego ciałem wstrząsnął silny spazm bólu, który idealnie oddawał wyraz twarzy bandziora. Człek puścił z ręki sztylet, który przystawiał do gardła dziewki i wypuścił ją z uścisku. Kobieta czując wolność, błyskawicznie skoczyła do przodu oddalając się od oprycha. Ten stał jeszcze dwie sekundy gapiąc się tępo gdzieś w sklepienie izby, po czym upadł na twarz bez tchu w ciele.
Dopiero teraz kompani dostrzegli przyczynę tego obrotu wydarzeń. Z pleców osobnika wystawał dobrej jakości topór krasnoludzki, zaś w drzwiach stał rudobrody khazad z sporym irokezem, trzymając w lewicy drugi topór. Najbardziej charakterystycznym znakiem tego zabójcy trolli, była świeżo zagojona rana na głowie i brak jednego ucha. Brodacz wejrzał złowrogo na osobników stojących za plecami Gottwina i Gabriela. |