Fabiusz Druzyliusz Faro miał naprawdę dobry dzień. Najpierw ciąg wyśmienitych strzałów, jakie nie zdarzyły mu się dawno. Pierwsza strzała, wypuszczona dla zasady i na postrach, nie miała szans trafić i nie trafiła, lecz od tego czasu pięknie się wstrzelił, cztery strzały, cztery trafienia i to nawet niezłe. Później było tylko lepiej. Naim dopadł tego parszywca Nariba, ten wielki brzydki osioł wpadł na jego zmyślną pułapkę a reszcie szło nieźle. Jedynie śmierć dzielnego dekuriona psuła tą dobrą, chyba zesłaną przez bogów, pulę. Pięciu towarzyszy kłusownika zwarła się z jarlem i jednym z jego popychadeł - stali za blisko i niedogodnie by warto był do nich strzelać. Faro postanowił ciągnąć tą udaną serię i składając dzięki bóstwom szczęścia posłał dwa kolejne pociski nad głowami towarzyszy [i13,m13] Oby tylko Thoer na spłoszonym koniu nie rzucił się do ucieczki - było by ciężko go dogonić a nie mogli pozwolić ujść świadkom. |