Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2013, 10:18   #121
Darth
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Gregor uśmiechając się delikatnie podążył za mistrzem magii wojennej. Wyglądało na to że udało mu się zrobić dobre wrażenie. Sam co prawda nie był do końca zadowolony, ale niezdolność do zabicia wszystkich przeciwników była tylko i wyłącznie jego winą. Nie potraktował tego testu wystarczająco poważnie. Z drugiej strony, 7 na 8, bez przygotowania, bez planu, bez rozpoznania terenu. samemu. Prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji poza treningami było niezwykle niskie. Nie niemożliwe, ale niezwykle niskie. W pierwszej chwili nie zwrócił nawet uwagi na pytanie Birka. Dopiero po momencie zorientował się że zostało ono zadane.
- Och. Przepraszam, zamyśliłem się na moment. Rozważałem czy mógłbym w jakiś sposób zmienić swoją taktykę by osiągnąć zwycięstwo. - dodał wyjaśniającym tonem - Jeśli zaś chodzi o źródło moich zdolności... to długa historia.

Birk pokręcił głową, otwierając drzwi do swojego gabinetu, Chyba wszyscy magowie bitewni w pewnym wieku mieli podobny gust, bo pod ścianami, na stojakach i w gablotach stała różnego rodzaju, często stara lub poniszczona, broń.

Dodatkowo, ściany zdobiły liczne trofea "myśliwskie". Największe wrażenie robił ogromny łeb minotaura, wiszący bezpośrednio nad fotelem rezydenta pokoju.

-Wódz miotu terroryzującego Wąwóz Krevlodh.- wyjaśnił, zdając sobie sprawę że łeb bydlęcia przykuwał uwagę chyba wszystkich nie niewidomych gości w jego gabinecie.- A co do twojej historii, rozsiądź się, chętnie posłucham.

Mówiąc to, podszedł do barku i wyjął z niego whisky i dwie kryształowe szklanki.

Mag uśmiechnął się delikatnie, widząc łeb. Zdawał sobie sprawę jak potężny musiał być minotaur tej wielkości. Od razu poczuł przypływ szacunku dla swojego gospodarza. Nie był on może tak imponujący jak Walls, ale niezależnie od tego godny respektu.

- Moja historia nie jest tak wyjątkowa, szczerze powiedziawszy. Jeśli człowiek znajduje się w takiej sytuacji jak ja, albo się przystosowuje albo umiera. - uśmiechnął się gorzko - Od najmłodszych lat miałem olbrzymi talent magiczny. Nie ma sensu temu zaprzeczać. A w Esomii magowie nie mają łatwo. Kiedy miałem dwanaście lat rodzice wysłali mnie do Sojuszu Wislewskiego. Stamtąd, dwa lata podróży na własną rękę do Uniwersytetu. - Uniósł szklankę do ust, upijając łyk whisky.

-Nie zaprzeczę, taka droga mogła nauczyć cię sporo, ale to co zaprezentowałeś w trakcie trwania iluzji wskazuje na typowo bojowe szkolenie. Albo chociaż kilkuletnią praktykę w walce, i to bez taryfy ulgowej.- Birk usiadł na fotelu, samemu opróżniając szklankę do połowy na raz.- Mnie od zawsze przyuczano do roli wojownika, a to że używam magii zamiast topora to inna sprawa...

- I takie szkolenie otrzymałem, w murach tego Uniwersytetu, Sześć lat studiów. Magia bojowa, jak umiejętności walki. Zarówno tutaj, w Kolegium Magii Wojennej, jak i na własną rękę. A potem... - zawahał się przez moment, jak gdyby zastanawiając się nad czymś - Czy słyszeliście może o Czarnej Kompanii, Mistrzu?

-Ach, tak... Mniej lub bardziej profesjonalna gruba, stworzona na bazie zbieraniny wyrzutków którzy wycierpieli lub stracili kogoś z powodu szeroko pojętego procederu bandytyzmu. Obecnie wyewoluowało to na kształt grupy militarnej polującej na bandziorów za psi grosz...

Mężczyzna opróżnił szklankę i sięgnął po butelkę.

-Co tak męczysz się z tym naparstkiem? Chyba nie obrazisz mnie abstynencją...

Gregor parsknął śmiechem.

- Opróżnienie zapasów mistrza nie było moim celem. - wypił swoją szklankę do dna, nawet się nie krzywiąc - Służyłem u nich przez trochę ponad rok. Dla zdobycia doświadczenia... I wyładowania agresji. Powiedzmy że wyrobiłem sobie reputację skutecznego. Aczkolwiek wyszedłem nieco z wprawy. Ten ostatni hobgoblin powinien był zginąć. Jestem nieco zły na siebie za popełnienie tak podstawowego błędu.

-Szczerze? Biorąc pod uwagę że poszedłeś z biegu, nie byłeś gotowy na walkę i przegrałeś przez niedopatrzenie, zakrawające o pech, to poszło ci świetnie. Z resztą będąc szczerym, podjąłeś się wyzwania pokroju egzaminu na instruktora magii bojowej drugiego stopnia...- Brik zaśmiał się cicho i napełnił swoją szklankę.- A tak przy okazji, co robiłeś na sali ćwiczeń. Masz za dużo czasu, czy coś?

- Zawsze coś na poprawienie samooceny. - wymamrotał pod Gregor, głośno zaś powiedział - W zasadzie chciałem zwrócić się z prośbą o pomoc w pewnym projekcie. Czy jesteś, mistrzu, zaznajomiony z problemami które nękają ostatnio Uniwersytet? Mówię tu o aktach sabotażu ze strony nieprzyjaznych nam elementów miejskich. Miałbym pewien plan, mający na celu pozbycie się ich, ale wymagający większych zasobów niż te którymi dysponuję. Czy byłby Mistrz skłonny mnie wysłuchać?

-Tak... - upił kolejny łyk i skinął głową.- Nie zaprzeczę, zainteresowałeś mnie...

Gregor skinął głową, upił łyk ze świeżo napełnionej szklanki i kontynuował.
- Mistrz Flick i ja uważamy że ma miejsce skoordynowany wysiłek mający na celu sabotowanie pracy Uniwersytetu. Jednym z jego objawów było powstrzymywanie dostaw ciał do eksperymentów Mistrza Flicka. Zostałem poproszony o rozwiązanie problemu. W czasie transportu zostałem zaatakowany przez trójkę zbirów, których wyeliminowałem w dość widowiskowy sposób. - referował beznamiętnie - Wiele osób było świadkami tego spektaklu. Chcę to wykorzystać. Chciałbym, z pomocą straży miejskiej, przeprowadzić dezinformację. Chcę żeby każdy złodziej, każdy morderca, każdy szef gangu usłyszał że to nie była pojedyncza akcja, lecz wstęp i ostrzeżenie. Chcę żeby wszyscy myśleli że jeżeli ataki na nasze transporty nie ustaną, Uniwersytet dostanie wolną rękę w kwestii rozwiązania tego problemu. W zamian za jednoczesne wyeliminowanie całej przestępczości w mieście. - upił następny łyk, by zwilżyć gardło - Nie byłoby to trudne, biorąc pod uwagę siłę Uniwersytetu. Jeśli dziś byśmy zdecydowali w ten sposób, moglibyśmy zniszczyć całe miasto, a co dopiero jego przestępcze elementy. Niech załatwią ten problem za nas. Niech strach przed naszą potęgą zmotywuje przestępców by raz na zawsze pozbyć się wszystkich którzy mogliby działać przeciw Uniwersytetowi. - westchnął delikatnie - Taka akcja wymaga współpracy straży miejskiej, której ja nie mogę uzyskać. Mistrz Flick zasugerował że Mistrz może mi pomóc w tej kwestii.

-A o jaką pomoc dokładnie chodzi? Spopielenie kogoś? Zastraszenie? Pokaz pirotechniki na rzecz wszystkich krawężników pilnujących dróg w Ironbridge?- Birk uśmiechnął się leciutko.- Bo jeśli idzie o "szczwane plany" to znam się na zasadzkach, podchodach i zwiadach, ale jeśli idzie o babranie się w manipulowaniu innymi... Zostawiam to lepszym od siebie. Więc? Czego byście ode mnie oczekiwali?

Gregor potarł w zastanowieniu brodę:
- Jak już wcześniej wspomniałem, mistrz Flick zasugerował że posiada Mistrz kontakty ze strażą miejską, które niezbędne byłyby dla takiej akcji. Plus... - Tu uśmiechnął się złowieszczo - zawsze istnieje możliwość iż bandyci nie będą chcieć współpracować. W takim wypadku trzeba będzie im udowodnić że nie żartujemy. Na przykład poprzez zmiecenie z powierzchni ziemi jednego z gangsterów średniego szczebla.

-Hmm...- mistrz oparł się wygodniej w fotelu, marszcząc brwi.- Ja od razu przetrąciłbym kilka łbów na wyższym szczeblu, ale plan dopracujemy jeśli do tego dojdzie... Jeśli idzie o samą pomoc ze strażą, sądzę że mogę ułatwić ci kontakt z komendantem.

Mówiąc to, sięgnął pod biurko i wyjął z jednej z wielu szuflad coś, co okazało się odznaką straży miejskiej w kształcie pawężowej tarczy.

-Cóż, to statystycznie moja odznaka funkcjonariusza specjalnego, ale w tym wypadku mogę chyba zrobić wyjątek.- mówiąc to, położył ją na biurku przed Eversorem.- Weź i oddaj gdy wrócisz. Dzięki temu bez problemu załatwisz sobie spotkanie z komendantem Strakken'em. W razie czego, powołuj się na mnie. Sądzę że twój plan może mu się spodobać...

Gregor pochylił się delikatnie do przodu, i podniósł odznakę.
- Bardzo dziękuję, mistrzu. A w kwestii wyeliminowania tych którzy stoją na górze... - wzruszył ramionami, uśmiechając się delikatnie - Kto wie. Jeśli nie będą chcieli grać jak im zagramy, nasz podstęp faktycznie może okazać się prawdą. Jeśli nie manipulacja, to strach zapewnią nam spokój w pracy. - wstał z krzesła i ukłonił się delikatnie - A zatem, jeśli mistrz pozwoli, udam się na spotkanie z komendantem. Dzień jeszcze młody, a koła trzeba wprawić w ruch.

-Powodzenia, Gregor. W razie problemów ze Strakken'em... Moje drzwi są zawsze otwarte.

Uniósł szklankę w pożegnalnym geście i opróżnił ją jednym haustem.

Gregor ukłonił mu się ponownie, tym razem głębiej, ruszając do bram Uniwersytetu. Wyglądało na ta że wszystko szło według planu.
Był to zaledwie początek, ale wyglądało na to że jego plany w końcu zaczęły ruszać.

Potęga była coraz bliżej...
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline