Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2013, 17:33   #136
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Narada

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=agR5aaQL2PY[/MEDIA]

Ratusz, wszystko powoli zaczęło się układać i zmierzać do tamtego miejsca, kroki wszystkich prowadziły własnie tam nie wiedząc, że reszta kompani tez w tamtym miejscu się znajduje.
Gort, Calamity, Strażnik Równowagi i ich nowo poznały rudy kompan, w obstawie strażników prowadzeni byli do tego wielkiego gmachu by tam poczekać na Shibę. W czasie drogi z rycerza rozpaczy zeszły negatywne skutki usypiającej mieszanki, dzięki czemu nie musiał być niesiony przez Gorta niczym worek kartofli.
Shiba po powrocie do domu oprócz śpiącego Krio spotkała też czekającego Nan młodego gwardzistę, który poinformował ją iż niejaki Gort Kingstone i jego towarzysze czekają na nią w budowli władz tego miasta. Wystarczyło więc obudzić jej młodego zakładnika (co wcale łatwe nie było) i chwycić swój inwentarz by za przewodnictwem młodego chłopaka skierować się do wyżej wspomnianego już budynku.
Elathorn oblały i poraniony dotarł do szpitala, gdzie szybko zaaplikowano mu kilka prostych eliksirów oraz spora ilość bandaży. Nie było jednak mowy o spokojnym odpoczynku ,bowiem w całym budynku aż wrzało. Schodziło się tu coraz więcej ludzi, związku z zamieszkami jakie wybuchły w różnych częściach miasta. Zniszczone budynki ( do czego sam się przyczynił), atak na amfiteatr, podobno pojawienie się kolejnego szaleńca na ulicach, wszystko to sprawiło, że tego wieczoru Witlover miało nie zaznać snu.
John i jego kryjący się w najgłębszych cieniach brat, wraz z dziwacznym małżeństwem szli tu po to by poinformować burmistrza o niezwykłych wydarzeniach które urozmaiciły – niekoniecznie miło, spektakl młodego geniusza pianina o włosach białych niczym śnieg.

~*~

Spisani na liście członkowie ekspedycji w walce z szaleństwem, dzięki wstawiennictwu starego kapitana otrzymali do swego użytku sporej wielkości salę. Powoli wszyscy się tam schodzili, o dziwo pierwszy był świński Archeolog, którego plecak wydawał się większy niż ostatnio, a ubrania jeszcze brudniejsze. Drudzy na miejscu byli członkowie nieudanej zasadzki, a ku uciesze Gorta po chwili doniesiono im pewne potrawy z nieudanego bankietu dla najważniejszych gości koncertu. Dobrze jednak było mieć znajomości u władz miasta.
Kolejnymi dwoma osobami był Madred jak i ostatni z uwolnionych mężczyzn z obozu blizny, potocznie zwany „Przydupasem”. Cóż pseudonimów się nie wybierało samemu, ale bywały już gorsze ksywki.
Technokrata zaś obkupiony był w wiele dziwacznych przedmiotów, zaś jego metalowa ręka wyglądała na lekko zmodyfikowaną, widać on też nie próżnował w czasie pobytu w mieście.
Na koniec do Sali weszła Shiba ciągnąc za sobą Krio który przysnął w progu i za nic nie chciał dać się obudzić. Niebieskoskóra nie była zbyt zadowolona z faktu że znowu nie udało jej się dopchnąć do burmistrza gdyż… ponownie ubiegł ją Bob! Trzeba przyznać że czasem brak szczęścia to prawdziwa katorga.
Teraz jednak pierwszy raz od dłuższego czasu drużyna była w komplecie, brakowało tylko Johna, ale los już niebawem miał to zmienić. Teraz jednak członkowie ekspedycji mogli podzielić się zdobytymi informacjami jak i ustalić plan działania, bowiem czas gonił ich niemiłosiernie, a każdy dzień zwłoki pochłaniał w zarazie coraz więcej istnień.

~*~

John, natomiast po raz kolejny znalazł się w gabinecie burmistrza, tym razem jednak nie był tu sam. Wraz z nim na krześle siedział rudowłosy zombie, który dostał się tutaj dzięki swym wielkim wpływom. Koło burmistrza zaś siedział niebiesko włosy Elathorn, który z tego co zrozumiał John był tym specjalnym strażnkiem, który miał dbać o jego bezpieczeństwo. Cóż świeże rany na jego ciele wcale nie zachęcały do posiadania takiego ochroniarza.
- A więc co was do mnie sprowadza Panowie? –zapytał burmistrz, którego podkrążone oczy wskazywały na to, że jeszcze boryka się ze skutkami kaca. – Ah i Bob… osoby których szukałeś są aktualnie w ratuszu, może po naszej rozmowie udasz się z nim spotkać? –dodał burmistrz siląc się na obojętny ton.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline