- Co żeś taki kurwa delikatny? -
Zapytał Imraka po czym złapał karczmarz za kudły i pociągnął za sobą d o kuchni. Tam walnął go na stół i ciągle trzymaj za czuprynę, sięgnął po rzeźnicki hak wiszący nad paleniskiem. Człowieczek zbladł na ten widok, ale Maurer zdawał się tego nie zauważać. Wziął szeroki zamach i uderzył, że aż solidny mebel zadrżał. Ciężko było stwierdzić, czy głośniejszy był huk uderzania, czy krzyki karczmarza. - Hehehehehehe! Niewiele brakowało! -
Hak wystał z pomiędzy nóg rozłożonego na stole mężczyzny. Ostrze przebiło portki, przytwierdzając nieszczęśnika do stołu, ale nie czyniąc mu krzywdy - Musisz mieć jaja wielkość grochu, bo w nic nie trafiłem hehehehehe! - kontynuował Maurer sięgając po kuchenne noże. - Nie martw się jednak, postaram się poprawić. -
Franc brał każde zaostrzenie narzędzie jakie wpadło mu ręce i atakował im karczmarza. Za każdym razem, ostrzem mijało co o milimetry, przytwierdzać za to do stołu za fałdy ubrania. W końcu przyjrzał się krytycznie swemu dziełu i zaczął zadawać pytania. - Od czego by tu zacząć... Lubisz ryby? - - Co? - wycharczał przerażony mężczyzna. - Czy lubisz chodzić na ryby debilu? Ponoć jest tu w okolicy tak rzeczka... w sama raz, coby zamoczyć kijaszka... - - Tak, Panie, jest. - - No właśnie. Więc chodzisz na te ryby, czy nie? -
Zadając kolejne pytania, rozgrzewał w palenisku pogrzebacz, od czasu do czasu wyjmując go z ognia i przyglądając się krytycznie rozżarzonemu metalowi. - Tak, Panie, chodzę! - - No to świetnie! Wiec masz zapewne haczyki odpowiednie. No wiesz, takie na karpia czy szczukę? Masz? - - Mam, Panie, mam. Bieżcie je, jak chcecie! Oddam wszystkie! - - Co? Za kogo Ty mnie uważasz? Z rabusia jakiegoś?! - - Nie Panie, gdzież bym śmiał! - - To dobrze, bo bym się obraził. Wracając jednak do tematu. Poznałem się ostatnio z jednym z ludzi Inkwizytora i zdradził mi pewną sztuczkę. Potrzebny jest do niej rozgrzany pogrzebacz i kilka haczyków na ryby. Robi się z tego takie coś... No nie ważne, zaraz zobaczysz. W każdym razie, przy odrobinie wprawy, można człowiekowi poprzecinać mięśnie zwieraczy... Wyobrażasz sobie! Już nigdy nie będziesz musiał latać do wychodka! W pewnym sensie, bo nie będzie ku temu potrzeby...
- To jak pogadamy, czy iść po haczyki? -
Po tym przydługim wstępnie i przygotowaniu słuchacza do rozmowy, Franc począł zadać konkretne pytania. Kim był człowiek z pokoju? Kiedy przyjechał? Z kim był? Jak się przedstawił? Kim był ten drugi? Kiedy ostatnio go widział? Czego chcieli i o co pytali? Jak wyglądali? Czy widział, jak stawiali się u inkwizytora?
Kiedy dowiedział się już czego chciał o lokatorach, zapytał jeszcze o piwniczkę, loszek, lub inne ukryte miejsce w karczmie. Miał zamiar je sprawdzić, zanim uda się do walki, w międzyczasie ładując garłacz. Trzeba było się wszak odpowiednio z gościmy przywitać. |