Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2013, 20:27   #20
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Wojownik Bezimienny najpierw zaczął walić po plecach medyka. Svein stanął nieco dalej, nie chcąc się dopychać do rannego. Ale wesołe obtłukiwanie łopatek Eingulfa uznał za dobry znak. Ochroniarz imieniem Otar był rzeczywiście twardy oraz można było mieć nadzieję, że pod dobrą opieką esgarothskich niewiast oraz medyków przyjdzie do siebie. Rany wskazywały niewątpliwie, ze stoczył twardy bój oraz robił, co mógł broniąc wszystkich mieszkańców oraz gości. Svein wciągnął powietrze. Zwyczajny był ran, widział wielką Bitwę, także jakies niewielkie późniejsze potyczki. Miał przed obliczem rozmaite obrazy, które przyprawiały normalnego, siedzącego na przypiecku mieszczucha, dreszczami. Wojownicy radzili sobie jakoś, starając się nie myśleć, wyrzucać takie obrazy gdzieś poza pamięć. Identycznie czynił Svein, jednak kiedy dojrzał Otara, znajomka, oraz dowiedział się ledwie, iż porwali znajoma obsługę karczmy, po prostu takie obrazy same się cisnęły. Same stawały przed nim epatując swoim okrucieństwem, bryzgająca kroplami purpury oraz dzikimi okrzykami, które mroziły wręcz uszy swoim chłodem. Przełknął głośno ślinę oraz wstrząsnął się. Wypił łyka wody z bukłaczka. Coś ptrzelknął, resztą splunął energicznie.
- Tfu.
Nie! Nie może tak być. Oni liczą na niego oraz jeśli nie zacznie myśleć, naprawdę może się im coś stać. Powtórzył usłyszane słowa.
- Sześcioro ludzi przy tym jeden ranny. Widzieliśmy z panną Felien dwie kałuże krwi, wprawdzie niewielkie, ale jednak to krew, nie garniec piwa. Mówisz waść – zwrócił się do Bezimiennego – że pewnie potrzebują niewolników, dlatego właśnie wzięli ich żywcem. Pewnie racja, jednak obawiam się, że potrzebują, czy nie, nie chcieliby zbytnio czekać, jeśli ranny będzie ich opóźniał. Gobliny chyba nie słyną z cierpliwości. Jeśli nie ruszymy szybko oraz szybko ich nie dogonimy, to pozostali może wytrzymają, jednak raniony człek … - widać było, ze mocno frasuje się sytuacją. – Sześciu ludzi – powtórzył. – Normalnie karczmę zamieszkuje Aesvi, karczmarz oraz jego żona, młody Miki oraz jego dziadek imieniem Fari, także Otar. Pięć osób. Otar jest tutaj, czyli gobliny maja czwórkę miejscowych oraz dwójkę gości prawdopodobnie. Co do Gór Szarych. Jeśli tam ich wleką to niedobra oraz pozytywna informacja jednocześnie. Do Ered Mithrin, jeśli dobrze liczę, to ze sto mil prosto na północ, przy czym trzebaby przejść obok Ereboru. Nie ma siły. Toteż logicznie ciągną na północny zachód, co jeszcze wydłuży im drogę. Im dłuższa droga, tym większe mamy szanse na dognanie ich. Bez względu bowiem na chciejstwa goblinów, karczmarka czy Fari po prostu nie pójdą tak szybko. Nie mówiąc już ten ranny, lub ranna. Kiepsko jednak, że skoro mają tak daleką drogę, gobliny muszą się spieszyć, chociażby nie wiadomo co. Jak zaś wytrzymają to jeńcy? Ech im dalej tym gorzej będzie. Musimy na gwałt ruszać, gdyż każdy dzień powoduje, iż maleją szanse na uratowanie wszystkich. Chłopcy odwiozą Otara do Esgaroth, ale Aesvi oraz reszta bez naszej pomocy wpadną straszliwie, jeśli nawet uda im się dojść do goblinich siedzib.

Tymczasem niespodziewanie dostrzegł powracającego krasnoluda. Jednak topornik Dwalin nie był sam, obok niego szła smukła, młoda kobieta, łącząca swoją postawą siłę oraz urodę. Wdzięk łączył ją niewątpliwie z pełną gracji Felien. Dziwne jednakże to nie było, nadchodząca dziewczyna była bowiem elfką.
 
Kelly jest offline