Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2013, 16:57   #18
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Makai pojawiając sie w nowym miejscu nie wyrażał żadnych emocji, od kolejna nudna lokacja na drodze do upragnionego celu. Tym razem jednak nie trafił tu sam, wiedział, że niebieskowłosy tez przybył tu z dolnych pięter. Dało sie to łatwo wywnioskować, po tym jak badał wzrokiem otoczenie, po tym, że z napięcia jego mięśni można było wywnioskować to, że pierwszy raz widzi to miejsce. Inwalida spojrzał na chłopca o gołej piersi i zaszczycił go bardzo wymownym powitaniem.
-... - czyli ciszą, a jedynym znakiem że kierowana jest ona do niebieskowłosego był wzrok dwókolorowych oczu skierowany na jego sylwetkę. Dopiero po chwili Makai przeniósł wzrok na osobnika w zlotej masce.
- Czy to kolejne pole testowe? Nie widze innego sensu budowania zniszczonego miasta. Właściwie łątwiej by było zbudować normalne a potem je zniszczyć, wyglądałoby to naturalniej. -stwierdził swym mozolnym, wręcz nudnym do śłuchania tonem.
- Ohh... - szatyn westchnął, zaś maska zniekształciła nieco głos. Nie było on już ludzki, czy zwyczajnie przyjemny. Z każdą sekundą w której dźwięki rozbrzmiewały na dziedzińcu szarowłosy mógł czuć jak włosy stają mu dębę.
- Tak, to kolejny test. - odpowiedział komuś, kto był na samym poczatku drogi, a już irytował tych z jej końca. Najwyraźniej komentarz Makaia dotyczacy istoty tego miejsca był odebrany przez nieznajomego w sposób... całkowitego zignorowania. Dla jego uszu pytanie nie padło.
- Aha. -odparł z powagą inwalida.
Z lekko "nieśmiałym" uśmiechem Aladdyn oglądał okolicę. Zastanawiał się trochę czy nie będzie to przypadkiem deathmatch. Za punkt zainteresowania określił zamaskowanego. Skupił się wyraźnie z zastanowieniem, czy może znaleźć on coś na jego temat.
Gdy chodziło o wiedzę na temat osób, ciężko było ją uzyskać. Salomon nie znał wszystkich, a jeżeli nowy gospodarz jest tak ludzki na jakiego wygląda, to poszukiwania będą bezowocne.
- Jakie są zasady? - zapytał po chwili, gdy skończył przeszukiwania.
Nie miał nic przeciw miastu które wyglądało na zniszczone. Jeżeli mają walczyć to dodawało ono scenerii sporo uroku i klimatu.
- Nie sądze by były one wyjawione w jasny sposób. -skomentował słowa Aladyna z wyczuwalną nutka politowania w głosie. - A jeżeli tak, to nie trzeba o nie pytać bo sami nam je wyjawią. -dodał kolejne zdanie do swej tezy.

- Tak, miło że pytacie - w jego mieszance gardłowego głosu oraz zniekształceń złotej maski można było odczuć jakiś odcień radości... Niestety - wiązała się ona tylko i wyłącznie z faktem, że z większa chęcią będzie zadawał im rany - tego byli niemalże pewni, zaś psychodeliczny śmiech utwierdził ich w tym przekonaniu.

- Jeden z was ma wcisnąć guzik, tyle - wyjawił całą złożoność gry o dumnej nazwie kojarzącej się z piosenką ziemskiej muzyki popularnej, której tytuł, jak i treść jest... żałosna.

- Aha. - stwiedził Makai po czym mozolnie sięgnął ręką do kieszeni, z której wydobył nagle pistolet, oddając strzał w guzik. Celowanie nie było problemem, tor ruchu był banalny do ustalenia, tak samo jak uwzględnienie siły wiatru i teoretycznych zaburzeń przypadkowych. Dla pewności użył pocisku z wyjątkowo lekkiego materiału, by nie uczynić zbytnich szkód, jeżeli nagle ktos postanowi zasłonic guzik.

- Ah! Dziękuję za odpowiedź. - odparł Aladdyn ignorując komentarz chłopaka na wózku.

Postąpił w przód i...zapadł się w cień.

Zaczął poruszać się po podłodze w kierunku Guziku. Oczywiście szukając trasy poprzez inne cienie aby ciężej go było znaleźć. Tak gdyby jakoś mógł go skrzywdzić zamaskowany.

Nie wiedział czemu, chciał po prostu wykonać polecnie.

Zamaskowany mężczyzna niemal równocześnie do Makaia dobył swojego karabinu, by wystrzelić w znajdujący się w locie pocisk. Ten zaś, za sprawą delikatnego naruszenia trajektorii jego lotu skręcił, trawiając w... cień. Nawet jeśli ten przeważnie jest całkowicie niemy i kojarzący się z tajemniczością, to wydał krzyk bólu - najwyraźniej nabój został nie tylko odbity, ale i lekko zmodyfikowany - bowiem ranił on cień.

- A byłeś taki miły... - westchnął, zaś dwójka mogła przysiąc że pod jego maską poajwił się uśmiech.

Makai przymrużył lekko oczy. - Emm...wybacz? -rzucił w stronę cienia, nie za bardzo wiedział jak zachowywać sie w takiej sytuacji. Następnie zas uniósł wzrok... i zaczął patrzeć na przeciwnika, skupiając sie an jego masce. Ciekawiło go jak ona działa, czy jest mu potrzebna czy może to zwykła ozdoba.

- Czy mogę proszę wcisnąć guzik? - najwidoczniej wywnioskował, że miał być milszy.

Spytał spoglądając w stronę zamaskowanego. Coś czuł, że forma w której jest dużo mu nie daje i powinien w dalszym ciągu uważać na jego ataki.

Ba, powinien jak najszybciej zmienić formę. Na tą chwilę darował sobie dalszy ruch w przód.

Nie był do końca pewny czemu dyskutował z sadystą. Z drugiej strony, dlaczego nie?

- Nie - najwyraźniej zamaskowany egzaminator nie przepadał za nadmiarem słów. Makai, nawet pomimo bacznego obserwowania jego maski nie był w stanie stwierdzić jej przeznaczenia.

- Ej...ty! -powiedział głośnym jak na siebie tonem Makai do niebieskowłosego, widac że nie był najlepszy w zaczynaniu dialogów. - Bardzo Ci zależy na tym teście?

- Hm? - chłopak zastanowił się, czy postać na wózku mówi do niego. - Właściwie tak. - stwierdził. - Co innego mamy robić, poza ich zdawaniem? - zapytał retorycznie.

- Masz jakiś pomysł? - spytał.

- Tworzyć własne testy? -odparł zagadką na pierwsze stwierdzenie nowego kompana po czym dodal. - Ja zawsze mam plan, ale nie wiem czy Cię w nim uwzględniać. -dodał szczerze i ze zmieszaniem potargał czuprynę dłonią.

- Jak chcesz wcisnąć guzik, to możesz. - usłyszał odpowiedź pełną zdecydowania. - Nie do końca planuję pozostać tutaj na długo z sadystą. Choć bawić się pewnie będziemy jakąś chwilę. - ostatnią część zdania dodał, aby ucieszyć nieco gospodarza. W końcu tego on od nich oczekiwał. Chciał się pobawić.

- Tu nie chodzi o szybkość. -zaczął myślec na głos chłopak. - Gdyby chodziło zszedłby na dół i odpychał nas od guzika, karabin daje mu możliwość trzymania nas na dowolny dystans a pozycja pozwala trzymac obu z nas na oku. - Makai zamyślił się na chwię - Więc najsensowniej by było uniemożliwic mu oddawanie strzałów, oraz skupic jego uwagę na jednej osobie, gdy druga będzie chciała wcisnąć guzik. - dodał zerkając na Aladyna. - Próbujemy?

Przez jakiś moment Aladdyn był cicho.

- Twój plan jest tak oczywisty, że jeżeli nas nie słyszał to i tak się tego spodziewa. - podsumował chłopak. - W końcu co innego możemy zrobić? Idę pod guzik, bo gorzej mnie widzi, zajmij go. - zaproponował Aladdyn kryjąc się po cieniach miasta najlepiej jak mógł.

Makai uśmiechnął się, teraz miał przynajmniej podstawy do wdrożenia prawdziwego planu w życie. - Dobra, zajme go... -stwierdził chłopak i ruszył wózkiem w stronę przeciwnika, dziwnym trafem zachaczając o ziemię tak ze powstała w niej mała bruzda. - Niech to. -stwierdził naukowiec i wydostał sie z wglębienia, po czym kontynuował swoje powolne zbliżanie sie do strzelca. To że w dziurze w ziemi, został mały kawałek metalu, dziwnie przypominający nakręcaną mysz, raczej powinien pozostac niezauważony.

Alladyn poruszał się bez większych problemów, przemykając zarówno wśród naturalnych ciemności, naturalnych braków słońca, jak i w miejscach, które mu odpowiadały. Egzaminator zaś był na tyle miły by... nie zauważyć go, lub przynajmniej zignorować.

Mała mysz zagnieździła się w nowopowstałej dziurze, po raz kolejny umykając uwadze stojącego na przeciwko dwójce przeciwników psychola. Ten zaś skupił swój wzrok na Makaiu.

- Lubię niepełnosprawności.... - odparł, zaś z jego broni wystrzeliły trzy fioletowe pociski. Geniusz, który był celem od razu zauważył ich niematerialność, oraz to, że jego prefencyjny sposób dbania o zdrowie nie był zbyt dobrze traktowany przez nowopoznanego jegomościa.

- Niepełnosprawność to kwestia względna. -stwierdził Makai, zas kule które w niego leciały stały się teraz głowna kwestia jego zainteresowania. Pierwsza wskazówką był kompletny brak pocisków jako takich, były to czyste wiązki energii. Jednak o dziwo nie był w stanie określić czy to tylko chmury elektronów lub innych cząstek, tak więc próby tworzenia zasłon fizyczny mogły być ryzykowne, tak jak i jego minimalistyczny sposób uników. Dla tego Makai postanowił wykorzystac kolejnego ze swych asów. Jego kciuk odsunął klapkę na wózku, której o dziwo zdawało się wcześniej tam nie być, a naciśnięcie przycisku pod nia ukrytego, sprawiło, że nagle z boku wózka wyrosły dwa małe silniki energetyczne. Sprawiło to że w mgnieniu oka chłopak przemieścił się w bok, całkowicie schodząc z trasy pocisków, oddalając sie od nich na tyle by w razie ich samonaprowadzalności, móc wymyślić lepszy sposób na uniknięcie kontaktu z tym złowrogim atakiem.

Pociski ominęły szybującego geniusza, zaś oczy wszystkich miały okazję do zobaczenia jak powstawały dziury w ścianach, bowiem jedna z nich właśnie posiadała dziurę o promieniu kilkunastu centymetrów.

- Tch. - tak oto została podsumowana błyskawiczna reakcja geniusza.

- To teraz ja tak? -zapytał znudzonym głosem chłopak w okularach, a jego palec nacisnął na guzik znajdujący sie obok tego który przed chwilą aktywował silniki. Tym razem dolna część wózka lekko opadła w dół, zaś wysunęła się z niej mała platforma na zginalnym ramieniu. Szcześcienna podstawka za sprawą mechanicznej ręki została umieszczona na kolanach inwalidy, gdzie zapiszczała cicho niczym komputer gotowy do pracy. Wyrosły z niej dwa ramiona, które zaparły sie na oparciach fotela, zaś z puszki wyrosło powoli i dumnie dzialko automatyczne skierowane w sadystę. Makai złapał w ręce ramiona, na których znajdowały się bliźniacze spusty, a jego palce zacisnęły się na nich gdy dodał chyba najmniej waleczny komentarz w historii, będący zarazem ukoronowaniem tego małego przedstawienia. - Przez szybkosć obrotów, działka tego typu sie dość mocno nagrzewają, więc mam nadzieje że przez Ciebie nie oparze sobię nóg. - po tym zas zaczął strzelać. Z nosa chłopaka zaś pociekł delikatny strumyczek krwi, jednak póki co go zignorował.

Ukryta myszka, zaś poruszyła metalicznymi wąsami i poprzez ruiny ruszyła w strone przycisku.

Jeżeli ataki ich przeciwnika nie były do końca fizyczne, to Aladdyna nie dziwiło już, że dawały radę zranić go w jego obecnej formie.

Cóż, nie przejmował się zbytnio sytuacją. Bycie przynętą często pokrywało się z otrzymywaniem obrażeń, zaś wracanie do niepełnosprawnego na pomoc mijało się zupełnie z celem.

Jedyne co miał do zrobienia chłopak to zmaterializowanie się przy przycisku, który był już coraz bliżej i wciśnięcie go.

Działko wyprówało z siebie kolejne pociski osiągając szybkostrzelność której zazdrościć mógłby każdy żołnierz nie zawsze docierały do ziemi - przynajmniej na to wskazywały kolejne rany wytworzone na podłożu. Co ciekawe - żadna z nich nie potrafiła jednak dosięgnąć swego celu, który przyśpieszył osiągając prędkość podobną do tej, z którą w walkach poruszał się Alladyn. Szybko znalazł się na drugim końcu dziedzińca, tylko po to by wskazac lufą Makaia.

- Shattering Bolt - wymamrotał, zas z jego broni wystrzelił znacznie większy pocisk, osiągający szerokość prawie dwudziestu centymetrów oraz dłogość delikatnie przekraczająca pół metra.

- Ojej. -skomentował Makai a karabin zniknął momentalnie, zaś silniki przy kołach obróciły sie w dół a Makai wzniósł się ponad polę walki, na tyle wysoko by byc po za zasięgiem pocisku. Jednak na tym nie miał zamiaru zakończyć, skupił się... by moca swego umysłu zerwac złotą maske z twarzy adwersarza, ot gest który miał przynieść mu pewna satysfakcję.

Maska spadła z twarzy egzaminatora ukazując... do bólu normalne usta. Brak było tu miejsca na przedziwne kły, czy cokolwiek demonicznego. Zwyczajna, nudna twarz. Jednak... Nie to było tym, co skupiło uwage dwójki zgromadzonych. “Shattering Bolt” minął Makaia, nie przejmując się tym zupełnie tylko po to, by wybuchnąć na środku dziedzińca, tworząc tym samym setki małych pocisków, podobnych do tych wystrzelonych za pierwszym razem.

Pociski podzieliły się na dwie grupy, jedna skierowała się w stronę geniusza, nie pozwalając mu jednak tym razem na reakcję, kilka z nich trafiło w jego wózek, zaś tylko szczęście sprawiło że żaden z nich nie zetknął się z wrażliwym ciałem chłopaka skrytego w odcieniach szarości. Wózek rozpadł się pod wpływem gradu ciosów, zaś Makai spadał w dół. Poczuł ból w prawej ręce, zaś znając jego szczęście - zwiastowało to złamanie.

Jeśli zaś chodzi o jego partnera pochodzącego z piaszczystych głębin samotności i zwątpienia, to jego plan obrócił się dokłądnie przeciwko niemu. Znalazł się on przy przycisku bez problemów, jednak coś podpowiadało mu, że nie powinien zmieniać swej postaci. Szybki obrót w tył dał mu tą pewność - w jego stronę zmierzał ogrom pocisków, zaś chyba tylko Makai byłby zdolny je policzyć. Był on jednak zajęty.

Byli blisko ale i daleko. Aladdyn nie miał dużo czasu na myślenie ale zarazem wiedział, że musi wcisnąć guzik teraz albo będzie już po ptakach. Kto wie, może za przegranie ale jednocześnie przeżycie próby zwyczajnie spadliby piętro w dół? Na swój sposób to w końcu wyścig.

Aladyn postanowił zmienić formę. Tym razem nie była to jednak postać cielesna ani żadnego rodzaju golem czy duch. Dowiedział się już w końcu, że broń wroga oparta jest na atakach energetycznych jakiegoś specyficznego gatunku.

W jednym momencie na guziku powstała ogromna ilość wody o ludzkim kształcie i sporej sile. Planem Ala było wciśnięcie guzika materializacją i przy szczęściu rozpłynięcie się po podłodze nim trafią go pociski.

Makai jęknął z bólu, łapiąc się za rękę. Złamanie, nie rokowało to najlepiej na przyszłość, jednak teraz było trzeba zacisnąć zęby i uratować resztę swego kruchego ciała. Chłopak skupił się, a nagle w miejscu na które spadał, pojawił się duży balon, typowy dla tych których używali strażacy do ratowania skaczących ludiz przed odniesieniem obrażeń.

Plan Alladyna był conajmniej godny pochwały, wszystko zdawało się być na swoim miejscu, zaś jego wodna forma była niemalże idealna. Niestety, jak to w życiu bywa los uwielbia skupiać się na jej brakach. Tak również było i tym razem. Gdy tylko kończyna stworzona z cieczy zmaterializowała się nad przyciskiem, ciało zostało rozrzucone na wszystkie strony - najwyraźniej woda nie była zbyt dobra w zatrzymywaniu nadchodzących pocisków.

Przycisk wyleciał w powietrze nim Alladyn zdołał wywrzeć odpowiedni nacisk na jego powierzchnię. Reszta pocisków zniszczyła tylko wodne ciało śmiałka, nie raniąc go przy tym. Czuł jednak narastający gniew, który zacieśniał się wokół mężczyzny, który jeszcze kilka chwil temu był zamaskowanym. Do “rannych” w tym starciu niemalże dołączył dywan byłego już mieszkańca, a raczej banity pustynnych krain - coś jednak powstrzymało pociski od zabrudzenia nawet jego powierzchni.

Gdy tylko Makai wylądował na ziemi zdał sobie sprawę z lekkiej zmiany we wzorze ruchów będącym tak charakterystycznym dla każdego człowieka: szatyn poruszał się nieco wolniej, tak jakby zaczynał odczuwać ból.

Uśmiech zszedł z twarzy Aladdyna. Spojrzał się on na miejsce gdzie był guzik lekko zasmucony. Następnie odwrócił.

Nim można było się domyśleć, co dzieje się w jego głowie, żywioł wody już pędził w stronę gospodarza z pięścią gotową do uderzenia.

Miał ochotę coś walnąć i musiał zapytać jakie są teraz zasady gry. Nie chciał jednak tego robić dopóki strzelec sobie o nim nie przypomni. A był już tak blisko wygranej...

Makai leżał rozciągnięty na miękiej powierzchni swej stworzonej asekuracji. Wpatrzony w niebo rozmyślał nad tym co właśnie sie stało, zniszczenie guzika, oraz chaakterystyczne zmęczenie oponenta, które całkowicie upewniło go juz co do natury mocy zamaskowanego. Jednak bardziej bolało go to (mocniej nawet niz prawa ręka) iż znowu nie wziął pod uwage najprostszego rozwiązania na wygranie tego testu.

- Zadanie wykonane! -powiedział na tyle głośno by sadysta go usłyszał. Ręka Makaiego bowiem naciskała właśnie na identyczny czerwony guzik, który niewiadomo skąd znalazł się naścianie przy której też leżał. - Nacisnęliśmy guzik.

- Ahh, racja - tym razem głos egzaminatora był całkowicie normalny, właściwie to... wydawał się być nieco spokojny. W jego ręce zmaterializowała się kolejna maska, zaś geniusz był pewien że znalazła się tam za sprawą cudu technologii, jakim byla kieszeń.

- Gratuluję Makaiu. Zdałeś. - odparł rozbawiony, zaś część Alladyna, która została wysłana w jego stronę szybko spotkała się z pociskiem, który rozrzucił ją na wszystkie strony, zaś jedynym faktycznym efektem ataku była... plama wody na płaszczu.

Gdzieś w oddali usłyszeli głuche uderzenie.

- Mhym. -odparł Makai, a przed nim pojawił sie nowy wózek, na który z trudem wsiadł, po czym rozpoczął badania swojej ręki. Przyglądał sie jej ,oceniał poziom złamania, oraz analizował sposoby na jak najskuteczniejsze leczenie, oraz ilość czasu jaką będzie musiał trzymać ręke w gipsie. - Czy on tez zdał? -zapytał mimochodem szarowłosy zerkając na Aladyna.
- Chyba nie. - Stwierdził Aladdyn. - Nikt nie mówił, że mamy zdać razem. - stwierdził wzruszając ramionami. - Oy, zrobiłbyś mi guzik? Ten frajer rozwalił poprzedni. - z jakiegoś powodu jego sposób wypowiedzi nie był już taki grzeczny co poprzednio.
Makai wzruszył ramionami a obok Aladyna wyrósł kolejny guzik, geniusz zaś rzucił jeszcze. - Umiesz jakoś skłądać kości w szybszym tempie niz normalne procesy biologiczne?
Aladdyn walną pięścią w guzik z wielkim wyrazem obojętności.
- Pasuje? - rzucił pytająco do strzelca. To piętro wydawało mu się nieco kretyńskie. Choć pewnie tylko z racji prostoty rozwiązania. Gdyby trafił tutaj z innym losowym kompanem to niekoniecznie by się to udało. Ba, bez guzika mogliby tu siedzieć całą wieczność.

- Jeśli Makai się zgadza, możesz przejść dalej. - powiedział rozbawiony.

- Nie widzę przeszkód, moim celem nie jest powstrzymywanie nikogo przed wchodzeniem na wyższe piętra. -stwierdził młody geniusz a na jego uszkodzonej ręce pojawiły się dziwne wybrzuszenia, coś chrupnęło a on skrzywiłsię...ale po chwili ręką znowu była cała. Kolejna stózka krwi popłynęła z nosa,chłopak musiał zacząć na jakiś czas ograniczyć swoje umiejętności tworzenia, by potem nie być zdanym na tutejszą hospitalizację. Oczy o dwóch różnych kolorach spojrzały na egzaminatora, a lekko zmarszczone brwi sugerowały niechybnie wypowiedzenie kolejnej sentencji, zwanej też zdaniem.

- Znając życie nie powiesz mi gdzie jest ta której szukam? Bo skoro znasz moje imię, to znaczy że wiesz po co tu jestem. -następnie ponownie potargał włosy a z magicznego urządzenia zwanego kieszenią wyjął butelke wody, która wcześniej zamówił i napił się by zwilżyć usta.
Chłopak z wodnego kształtu wrócił do formy ludzkiej, cielesnej. Ruszył spokojnie zabrać swój dywan. - Nie potrafię uzdrawiać ran magią, ale mógłbym się dowiedzieć, jak to robić. - odparł na wcześniejsze pytanie i zwinął swój przedmiot w rulonik aby podejść do chłopaka na wózku.
- Cóż, dzięki, za współpracę. Nie abym sposobie nie poradził ale jednak...niezły jesteś. - Przyznał mu. - Jestem Aladdyn. Twoja godność?
- Mów mi Makai.- przedstawił się szarowłosy, a gdyby okazało się, iż wiedza która posiadł Aladyn była tak rozległa jak by poznac też świat pięciu osi, wiedziałby że imie to oznacza w języku tamtego ludu “rozum” ale i “słabość”. - Twoje ciało też ma ciekawą strukturę, wygląda na to, że jesteś w stanie manipulowac cząsteczkami do tego stopnia, że zaczynasz przyjmowac ich właściwości, aczkolwiek przeczy to podstawowym prawą... -zaczął wygłaszac dość długa i nudną teorię chłopak o mdłych kolorach.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline