Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2013, 16:58   #19
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Egzaminator chrząknął i wskazał ręką na szczyt wieży zegarowej. Ekran poruszył się delikatnie, zaś na jego powierzchni pojawiło się kilka informacji:
“Makai - zdane, +50
Alladyn - zdane, +10
Tetsuo - praca wykonana - limiter: aktywny”
- To magia. - przerwał mu Aladdyn. - Przynajmniej z tego co mi wiadomo. - po tych słowach spojrzał na egzaminatora. - Oy, chciałbym sobie z nim pogadać. Nie wpieprzaj się. - poprosił? Raczej podyktował.
- Magia? Magia nie istnieje, a przynajmniej nic nie jest w pełni magiczne. -odparł lekko zbity z tropu geniusz. - Za wszystko i tak odpowiada umysł, nie da się stworzyć czegos bez wiedzy. -dodał jeszcze poprawiając się na swoim wózku. Jego wzrok padł na Aladyna, analizując tą dziwną postać, której fizyczność była tak zbliżona do mieszkańców swiata pięciu osi, no może po za rozbudowa muskulatury, która w znacznym stopniu odbiegała od mieszkańców tamtego świata. - Aczkolwiek powoli zaczynam wierzyć, że tu spotkamy coraz więcej magii. Skoro tamten mężczyzna używał siły umysłu do formowania pocisków, to myśle, że wyżej spotkaja mnie jeszcze inne zaskoczenia. -dodał bez pardonu ujawniając swoją teorię o mocy ich byłego przeciwnika.
- Magia to określenie ogólne na wydarzenia spowodowane manipulacją many bądź innego rodzaju energii to wykonania zjawisk teoretycznie niemożliwych. - zdefiniował Aladdyn. - Można to potraktować jako rodzaj nauki, nieprawdaż? To tak jak sztuki manipulowania energią... - nie mógł znaleźć przykładu. Głównie dla tego, że w Agrabahu nie znano energii elektrycznej ani niczego podobnego. - Hey, podróżujmy razem. Będzie łatwiej, nie sądzisz? - nie aby prosił. Po prostu sugerował, że tak będzie lepiej. Sam też da sobie radę w tej nieco bezcelowej wyprawie. W sumie to było jak z życiem. Żyjemy dla życia, Aladdyn podróżował dla samej podróży.
- A gdzie idziesz?- odparł pytaniem na pytanie, szarowłosy. Krótko i minimalistycznie, jak to miał w zwyczaju jeżeli nie chodziło o teorie naukowe, które uwielbiał rozwijąć do postaci prawdziwych gigantów.
- Przed siebie. - odparł. - Zacząłem na samym dole, więc jedyna droga prowadziła na górę. - westchnął wzruszając ramionami. - Siedzenie w miejscu byłoby frustrujące. Hej, jak nie chcesz to mnie to dużo nie obchodzi. Sam też sobie znajdę zajęcie.
- Nie sądze. -odparł z typową dla siebie słodycza i wyrozumiałością.- Ale skoro już potrzebujesz mojej pomocy a idziemy w tym samym kierunku moge Ci pomóc. Potem podziekujesz. -stwierdził szarowłosy i spojrzał na egzaminatora. - Gdzie tutaj znajduje sie wyjście?- następnie rzucił jeszcze do Aladyna. - Byłoby mił ogdybyś popchał mój wózek, ręka dalej trochę mnie boli.
Jeszcze nim Makai skończył swoją wypowiedź lekki nacisk nogi Aladdyna zaczął powoli wprawiać wózek w ruch.
- Jesteś pewny, że cię potrzebuję do czegokolwiek? - spytał lekko naburmuszony zastanawiając się, ile hamulców ma przedziwne krzesło chłopaka.
- Hymm. -chłopak an chwile zamyślił się. - Tak. -odparł krótko.-[i] Z tego co widzę, twój mózg i inne cechy fizyczne są na dość typowym poziomie, co cięższe problemy natury naukowej moga przekroczyć twoje możliwości. A że spotkałem już takiej w tej wieży, śmiem wysnuć teorię iż na moim miejscu nie umiałbyś ich rozwiązać. Więc tak, aktualnie mnie potrzebujesz, skoro parcie na przód jest dla Ciebie ciekawsze niż długie siedzenie w jednym miejscu i zastanawianie się nad banalnymi problemami./I] -odparł bez cienia ironi czy zgryźliwości. On stwiedził fakt.
- Niech ci będzie. Teoretycznie mógłbym utknąć na jakimś piętrze i skończyć sfrustrowany jak diabli. - przyznał lekko zirytowany analitycznym sposobem wypowiedzi Makaia. - Ne, chyba nie jesteś homofobem? - dopytał rozwijając dywan i patrząc na chłopaka.
- Upodobania sexualne, rasowe i etniczne to cechy niskich umysłów. Póki ktoś nie zachowuje się jak głupiec może być i... chodzącym kucykiem jak dla mnie. -stwierdził wzruszając ramionami, nieświadomie wspominając o rasie możliwe, że jednego z jego przyszłych kompanów. - A i dla naszego dobra ja będe kapitanem naszej drużyny, o ile tak można nazwać wspólną podróż. - stwierdził a na jego piersi pojawiła się żółta plakietka z napisem “Kapitan”
- Świetnie~! - ucieszył się z jakiegoś powodu Aladdyn i okrył dywanem Makaia. Następnie pochylił się on i spojrzał mu z niebezpiecznie bliska w oczy. Uśmiechną się i...ruszył do przodu.
Nie w jednak sposób jaki można się tego spodziewać, zwłaszcza z punktu naukowego i wykluczającego magię.
Głównie z racji, że Aladdyn wszedł w Makaia! Znalazł się w nim, ot tak. I nagle chłopak siedział sam na wózku, okryty ciepłym dywanem.
-... - była to pierwsza odpowiedź Makaia na nagłą akcje jego nowego kompana, która w licznych więzieniach mogłaby ochronić wiele kostek mydła od lądowania na podłodze. A przynajmniej teoretycznie. - Następnym razem ostrzegaj... nim wejdziesz? -zakończył niepewnym głosem. Jego ręce poczęły z wolna napędzać kółka pojazdu, który z cichymi skrzypnięciami ruszył powoli przed siebie, dopiero po kilku obrotach Makai zatrzymał sie i odgiął szyję w stronę egzaminatora.
- Jak już ją znajdę i stąd zabiorę to obiecuje odpłacić się za rękę, bo bolało jak diabli. -stwierdził pierwszy raz sie uśmiechając, aczkolwiek szczerym uśmiechem nazwac tego nie było można. Następnie natomiast zwrócił się do Aladyna by poruszyć kwestię która niezmiernie go ciekawiła. - Możesz przyjąć strukture dowolnej materii?
Z ramion Makaia wyszły dwa, przeźroczyste ramiona które spoczęły na kołach wózka aby wyręczyć rannego.
- Przecież pytałem, kapitanie. - odpowiedź tą Makai usłyszał w swoich myślach. - Wiesz, że mogłeś odwdzięczyć się teraz? Pomógłbym. - odparł. - Tak. Chyba. Nie wiadomo mi o jakiejś, której niebyłbym w stanie.
- Hym, ciekawe, to mogłoby byc przydatne w niektórych badaniach. Uzyskanie plazmy najczęściej trochę trwa, albo niektórych izotropów... -zamyślił się młodzian o dwókolorowych oczach nie zwracając sie do nikogo konkretnego. - Pamiętam jak pierwszy raz badałem plazmę... -westchnął z lekko melancholią w głosie na wspomnienie tych sielskich dni wypełnionych głównie wzorami, a nie latającymi strzałami i duchami o niebieskich włosach. Makai nie był najlepszy jeżeli chodzi o kontakty interpersonalne, bo szczerze nie były mu one zbyt potrzebne, dla tego po tych głośnych przemyśleniach po prostu zamilkł ,tworząc tak zwana krępująca ciszę.
Palec Aladdyna zaczął irytująco wciskać policzek Makaia.
- Ty, nie dam ci się oskórować, abyś miał jakąś plazmę. Zresztą, chcesz sprawdzić, czy to boli? - spytał i bez czekania na odpowiedź, ruszył swoją magią...zmieniając Makaia w zieloną, humanoidalną galaretę, pod którą pływała niesprecyzowana plazma.
Makai uniósł zieloną trzęsąca się ręke przed okulary po czym wypowidział chyba najbardziej adekwatny w jego sytuacji komentarz. - Och...- po czym o dziwo nie zemdlał czy nie zaczął wrzeszczeć, a zaczął przyglądać się swojemu ciału, w jego dłoni nawet dość szybk pojawiła się strzykawka i próbówka, lecz nim pobrał próbki wolał zapytac o jedną rzecz. - Nie jestem pewny jednego... jeżeli zbiorę trochę tego do próbówek, to po odwróceniu procesu, znajdzie się tam mój palec? - zapytał z wyraźną dozą naukowej ciekawości.
- Myślę, że może. Nie polecałbym tego robić. No chyba, że chcesz pozostać w tej formie na dłużej. Albo nie szkoda ci utraty czegoś-tam. - wyjaśnił chłopakowi.
Makai był wyraźnie zawiedziony bowiem sprzety nagle niknęły, zapewne ukrył je w kieszeni, która w swej niewidzialnej formie lewitowała dookoła niego. - Niestety, Sora zabroniła mi przeprowadzać eksperymentów na własnym ciele. -westchnął zawiedziony. - Mógłbyś przywrócić mi moje normalne ciało? W tym czuje niepohamowaną chęć rozebrania się na próbki.
- Powstrzymaj się, raczej obejdzie się bez rozbierania. - Ciało Makaia wróciło do swojej oryginalnej formy. - Masz jakiś cel w tej wyprawie? - spytał od niechcenia Aladdyn spostrzegając, jak niewiele jest do roboty. - Nie abyś mnie interesował. No ale jak mamy razem podróżować.
- Moja przyjaciółka tu jest, ide by się z nią spotkać. Lubie z nią rozmawiać. -wyznał chyba jeden z najmniej ambitnych celów jakimi można kierować sie w takiej wspinaczce. - Rozdzieliło nas to, iż na początku miałem pewne problemy z dostaniem sie tu. -dodał kolejne informacje do swej wypowiedzi.
- Oh, więc była lepsza od ciebie? - spytał nieco prowokująco. - Zemsta czy miłość?
Aladdyn był dość leniwy, przynajmniej tak to wyglądało. Makai z czasem mógł jednak zdać sobie sprawę z tego, że coś w nim płonie złością. Nie był to może wielki gniew, raczej irytacja, która łatwo mogłaby udzielić się i jemu, jeżeli nie będzie na nią uważał.
- Tak była, ciągle jest. -odparł chłopak z uśmiechem. Jego przyjaciółka nigdy nie była mądrzejsza od niego, czy bardziej wyagadana, jednak w jakiś sposób uważał ją za istote lepszą, a to w oczach chłopaka ciężko było osiągnąć. - Raczej tęsknota. -stwierdził po chwili namysłu. - Tam skąd pochodze była to jedyna osoba z która mogłem porozmawiać. -stwierdził szarowłosy po czym poczuł sie chyba zobowiązany do zadania kolejnego pytania. - Po co ty ciągle podróżujesz? Nie lepiej się gdzieś osiedlić?
"Chciałaś punkt odniesienia? Oto chłopak, który jest identyczny." Tą myśl Aladdyn wysłał do kuli..czy też raczej swojego ramienia.
- Nuda jest frustrująca. Nie potrafię siedzieć spokojnie. - wyznał Makaiowi. - A tak to przynajmniej mogę poszerzać swoją wiedzę.
- Nudza sie ponoć tylko ludzie głupi. -stwierdził Makai i poprawił okulary. - Byłeś w jakiś ciekawych miejscach? -dorzucił kolejne pytanie do powoli narastającego dialogu.
- Tylko w swojej ojczyźnie. Świecie pogrążonym w piasku. - odpowiedział Aladdyn. - Wcześniej podróżowałem, aby dzielić się wiedzą. Teraz robię to z nudów. - nie było w tym wielu szczegółów, ale tłumaczyło podstawy pod Aladdynem.
- A ty? Jest w twoim świecie coś oprócz piasku?
- Głupcy. -odparł z lekkim grymasem szarowłosy. - Bardzo dużo głupców. Tam skąd pochodzę, wszyscy od urodzenia dostają czego chcą, jeżeli chodzi o dobra materialne. Świat daje im to czego zapragną, bogactwa, jedzenie, wyznalazki, co tylko sobie wymarzysz. Tak w mym świecie jest wiele rzeczy po za piaskiem, ale w rękach moich pobratymców jest to warte o wiele mniej niż piasek. No i nie mamy roślin. -dodał jeszcze przypominając sobie ten specyficzny fakt.
- Hmm, na pustyni rośliny to właściwie jedyne źródło życia. Poza oazą nawet obozu nie zrobisz. - stwierdził po drobnym namyśle. - Więc lenistwo podlega według ciebie pod formę głupoty? Nie jestem pewien. Kiedyś lubiłem się nudzić. Teraz po prostu nie potrafię. - przyznał się Makaiowi. Jakby nie było, świat niepełnosprawnego chłopaka wydawał się być nieco wygodny. Brzmiało to bardziej jakby był on w buntowniczym wieku przez co pragną więcej niż wszystkiego.
No cóż, znał go tylko powierzchownie, więc nie chciał pozostawać przy tej myśli.
- Lenistwo jest nieproduktywne, głupota jest brak chęci rozwoju. Społecznośc mojej planety zaś wybrało jedynie rozwój fizyczny, zaniedbując swój umysł. -wytłumaczył Aladynowi, widac Makai musiał sie z kimś podzielić tym frustrującym go pochodzeniem, bowiem zazwyczaj nie był tak otwarty.
Ah. A więc chłopak miał problemy z swoim ciałem i był na to zły. Dość logiczne.
- Jeżeli w praktyce mają wszystko, teoria wydaje się zbędna. Faktycznie nie pochwalam. - Akurat Aladdyn widział racje Makaia. - Wiedza to istotny aspekt, którego brak może prowadzić do katastrof. - przytaknął.
- A lud twojego kraju? Czy każdy potrafi tak manipulowac swoim ciałem? -zapytał zaciekawiony tym aspektem szarowłosy.
- Nie. - odparł. - To nieco zagubiony świat. Przez wiele lat rządziły nim istoty magiczne, podające się za bogów i wprowadzające wszystkich w błąd. - Aladdyn niezwykle skrótowo opisywał sytuację. - Ludzie do dziś uważają, że bóg to istota wszechmogąca. Moim głównym zadaniem było tłumaczenie im, że to oni razem są bogiem. Bóg jest wszędzie i może wszystko, tak samo jak narody dążące do jednego celu. - była to zaskakująco logiczna filozofia, tłumacząca ogrom bredni, jaki tkwił w słownikowej definicji tego określenia. - Na szczęście został już tylko jeden magiczny Djinn i nie jest zły. No, w sumie dwóch. Ale to inny temat. - Jakoś nie chciał się tłumaczyć, że uwolnił jedną z złych potęg...nie chciał wychodzić na idiotę przed tak inteligentną postacią.
- Brzmi interesująco. -stwierdził raczej przez grzeczność, geografia, kulturoznawstwo i tym podobne nie były ulubionymi z jego nauk. - Nie uważasz, że samotna podróż może być na dłuższa metę smutna? - naruszył temat do którego samemu było mu tak blisko. Samotnośc jest ponad domeną geniuszy, ale jak samotny musiałbyc człowiek dla którego słowo geniusz było obrazą i niedocenieniem?
- A jak myślisz? - zaśmiał się - Myślisz, że dlaczego jestem w tobie? - po chwili jakby zmienił zdanie - Nie tak, że niemógłbym znaleźć innego towarzystwa. Ale też się nadajesz.
- Jak już znajdziemy moją znajomą przemilczy sprawe o byciu w sobie dobrze? -zapytał Makai i pierwszy raz szczerze się uśmiechnął.
- Dobra. Ewentualnie mogę wyjść. - odparł Makaiowi. - Nie myśl sobie, że masz mnie tutaj na własność.
- Jak wolisz, póki co mi nie przeszkadzasz. - stwierdził chłopak o oczach różnej barwy po czym nagle jak to on walnął prosto z mostu - Jesteś zboczeńcem?
- Nie. O ile mamy tą samą definicję. - w tym momencie zaczął się zastanawiać, jak bardzo pod względem otwartości seksualnej mogą się różnić ich światy. Doczepić się tak bezsensownego tematu...chyba się nudził. - Skąd masz takie wrażenie?
- Twój strój i łatwosc w nawiązywaniu kontaktu fizycznego wskazuje na dośc otwartą i odważną naturę w ujęciu zjawisk sexualnych. Wolałem sie upewnić. - stwierdził Makai po raz kolejny używając swego naukowego tonu. - Zważywszy też na napięcie twoich mięśni jakie reprezentowałes na początku naszej rozmowy, jak i szybkość odechów i rytm serca widać, że w obcowaniu z innymi formami żyjącymi czujesz się dosyć swobodnie i nie odczuwasz typowych dla poznania nowych osób czyników jakie charakteryzuja osoby o stricto zamnkniętej sexualności.- dodał na jednym dechu.
- Oh. To w czym mam chodzić? Przypominam znów, jestem z pustyń, puustyyyń. Głupek. - Odpowiedział na swój sposób zdziwiony Aladdyn. - Dostałem się tu w czym byłem, więc i tak tyle mojego, że coś już miałem. Zresztą...Teraz to w sumie jestem ubrany w ciebie, nie? - Można było to tak określić. Jakkolwiek Makai nie musiał być zadowolony z bycia traktowanym jako odzienie. - Tego o 'zamkniętości' seksualnej w sumie nie rozumiem. - dodał.
-... - odparł Makai wymownym milczeniem, którego używał w momencie gdy stwierdzenia i pytania rozmówcy były dla niego tak oczywisto prostę, że nie wartę odpowiedzi. Chłopak poprawił sie na miejscu pod ciepłym dywanem. - W sumie mógłbym załatwic Ci gustowniejszy strój. -zauważył po dłuższej chwili namysłu.- Jako że jestem kapitanem naszej drużyny, uważam, że dobra prezentacja pomoże nam zdobyc sympatie innych jednostek, zwłaszcza, że ty zbyt dobrego wrażenia nie robisz na pierwszy rzut oka. -dodał jeszcze mistrz subtelności i charyzmy w jednej osobie, ubrany w swój szary strój. - W sumie na oratora tez nie wyglądasz, więc jedynie schludność może nam pomóc w tym aspekcie.
Przez pewien czas panowała cisza. Najpewniej Aladdyna pochłonęło wyobrażanie siebie w innych strojach. Zastawiło go co może mu sprezentować Makaii.
Ubiory "schludniejsze" to chyba te bogatsze? Nie mógł sobie pozwolić na szaty i kimona, o czym geniusz najpewniej wiedział. Musiał mieć ubranie w którym łatwo było walczyć. Skórzana zbroja to by było coś, gdyby nie fakt, że Al często zmienia formę, więc najpewniej szybko by takie ubranie zniszczył...Ostatnim znanym mu typem ubioru było...
- O nie, ubrań nie zmieniam! - zaprotestował w końcu Al w umyśle Makaia. - Przyzwyczaiłem się do tego typu ubrań, są praktyczne i użyteczne. W dodatku nie jest w nich za gorąco. Są idealne~ - tłumaczył się z nie wyjaśnionego bliżej powodu.
- Skoro tak, to niech będzie. -stwierdził gdy przez jego głowe przemknął obraz niebieskowłosej dziewczynki w skąpych ubraniach. - Czyli jednak miałem racje, jesteś zboczeńcem. -stwierdził z lekkim uśmiechem, nie miał nic przeciwko komuś o szerokich upodobaniach sexualnych. Cieszyło go po prostu to że kolejna jego teoria okazała się prawdziwa.
- ... - Makai usłyszał, a właściwie nie usłyszał znany mu typ odpowiadania na zarzuty czy pytania. Nie była to jednak cisza tak sprawnie stonowana. - Głupek. - Aladdyn nie miał najwidoczniej wprawy w wymownym milczeniu. W jego tonie było coś w okolicach oburzenia czy drobnej obrazy. Wywodziła się ona stąd, że niebieskowłosy nie rozumiał do końca co przez zboczeńców pojmuje Makai, a obraz który przewinął mu się przez myśl był wyłącznie efektem toku rozumowania. Czy to sposób rozumowania robi z ciebie zboczeńca? Ciekawe pytanie.
Ostatecznie wina najpewniej powinna spaść na świat chłopaka który słynął z swojej wolności w czymkolwiek. Ludzie albo żyli w oazach pełnych zasad albo podróżowali bez jakichkolwiek zasad w ogóle.
- Tak wogóle, to chcecie się rozerwać? Na podwózkę i tak trochę poczekamy - egzaminator zaproponował, widząc że zaznajamianie się zespołu zostało zakończone. Jeżeli mógł zrobić coś jeszcze, to z pewnością była to lekka pomoc na ich dalszej drodze.
- W twoich ustach rozerwanie brzmi co najmniej niebezpiecznie, mógłbym powiedzieć, że nawiązuje do mocnego i gwałtownego odsunięcia od siebie cząsteczek, co zazwyczaj nie jest za zdrowe. -zauważył szarowłosy.
Jedna z eterycznych dłoni wychodzących z ramion Makaia przybrała formę międzynarodowego znaku pokoju i zrozumienia, innymi słowy środkowego palca skierowanego w stronę instruktora.
- Jedyne czego nie lubię w tej formie, to brak możliwości prowadzenia dyskusji. - skomentował Aladdyn.
- Czyż niebezpieczeństwo nie wiąże się z nagrodą? - zapytał zaciekawiony dwójkę “geniuszy”.
- Potrzebna Ci jakaś nagroda, bo mi chyba nieszczególnie? -zapytał Aladyna Makai po czym dodał jeszcze do egzaminatora. - Najwyżej ty sobie weźmiesz nagrodę, a jeżeli ty nawet nie chesz jej dla siebie to po co nam ona?
- Hej, podstawowym wymaganym aspektem do ustanowienia osądu, jest wiedza. Co to za nagroda? - Jakby nie było, możliwe, że stali naprzeciw czegoś co pomoże im w przyszłości. Jakaś nowa broń na ten przykład. Nie sądził aby egzaminator oferował kreacjoniście zmagania o przedmiot który ten mógłby wykreować.
- Kto wie... kto wie... - egzaminator wrócił do swojego starego, upierdliwego dla otoczenia “ja”.
- Aha.- stwierdził Makai i oparł sie wygodniej o swój fotel. - W takim wypadku nagroda nie jest zbyt warta walki o nią, bowiem stosując taki szyk zdanie, chcesz wzbudzic w nas ciekawość, z tego względu że nagroda sama w sobie nie była by w stanie takiego efektu w nas wywołać. -stwierdził swym naukowym tonem chłopak.
- Jeśli tak sądzisz... - odpowiedział krótko. - Poczekacie tu chwilę, a potem znajdziecie się na piątym piętrze, tam zacznie się zabawa. - dodał po chwili.
- Kazano mi jeszcze przekazać kilka informacji - powiedział nudnym, metodycznym głosem, by po chwili wtajemniczyć Alladyna w sposób używania kieszeni, jak i wspomnieć o kredytach, które najwyraźniej zdobyli. Czas mijał dopóki Tetsuo nie pstryknął palcami, wszystko zniknęło.
 

Ostatnio edytowane przez Fiath : 12-03-2013 o 18:57.
Fiath jest offline