Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2013, 08:49   #21
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Keelsoron odpuścił badania. Akormyr analizował golema i przyczyny porażki, nie tylko tamtego dnia. Każdego następnego i będzie to robił póki nie uzyska przełomu. Był bowiem umysłem ścisłym. Podczas gdy czarodzieje doskonalili inne atuty, Akormyr zdobywał wiedzę. W obecnej chwili był zarówno specjalistą jeśli chodzi o religię a co za tym idzie nieumarłych, bowiem te dwie dziedziny są nierozłączne. Był również alchemikiem. W dodatku przez duże A, bowiem potrafił zamknąć w miksturze czary nie tylko do trzeciego kręgu. To potrafił niemal każdy, badania zaprowadziły go dużo, dużo dalej... Powtarzał sobie, że nie ma barier i problemów nie do pokonania, trzeba jedynie poświęcić odpowiednią ilość czasu. On natomiast był cierpliwy, gdy inni uznawali swoją porażkę. Akormyr dopiero się rozkręcał.

Zaproszenie na bal było dla niego odskocznią. Kilka godzin wietrzenia umysłu dobrze mu zrobi. Idąc tam rozmyślał co usłyszał niedawno w rozmowie na korytarzu Najsilniejsze katedry przejdą próbę ognia i krwi. Mistrz wieszczeń w zasadzie nie powiedział nic konkretnego. Ocenił z boku, jak obecnie wygląda sytuacja. Było to o tyle cenne, że postawiło Akormyra w stan gotowości. Nic więcej nie może obecnie zrobić, być czujnym i obserwować. Gdy nadejdzie chwila działać i nie poddać się nadchodzącej fali. Liczył też, że ulokował swoją pozycję dobrze i znajdował się w odpowiednim "Cieniu". Pozycja ucznia arcymaga, powinna dawać wiele ciekawych możliwości w nadchodzących czasach. Ułatwi ich przetrwanie albo zapewni dobrą pozycję i widok w tę awanturę. To będzie zwykłe przesilenie czy jednak coś więcej? Było to pytanie póki co bez odpowiedzi. Z większych problemów Akormyra wciąż dręczyła sprawa kultu. Naturalnie w katedrze gdzie spędzał większość czasu był dobrze chroniony. Gdy wychodził podejmował zaś najwyższe środki ostrożności... Nie miał jednak wątpliwości, że Kiranslee czekają aż opuści gardę. Straci czujność, będzie przez chwilę nieuważny...
Musi je dopaść nim one dopadną jego. Wydobył Han'kah z najwyższym trudem, która z jej sióstr ma coś wspólnego z klerem nekromantek. Wisi jej przysługę i to dużą. Podczas przyjęcia snuł się i myślał jak podejść kapłankę, tak by nie zaszkodzić panie porucznik, jednocześnie złapać zaś pajęczą nić między nią a jego celem. Było wiele możliwości. Odrzucił gwałtowne i mało subtelne. Zostawała obserwacja, tradycyjna i magiczna. Najlepiej jedna i druga. Znał dobrych szpiegów w odpowiednim połączeniu z magią, mógł uzyskać dużo. Nagły dźwięk przeciął salę niczym błyskawica. Uderzenie dłoni o policzek, głośno i mocne. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. To drowia kapłanka spoliczkowała młodego przystojnego drowa.
Twarz ta była znana wielu, ale... rozpoznanie osoby wymagało czasu. Bowiem osobą policzkującą była Neerice.

Mając cel, siłę i duże możliwości można może uzyskać dużo. Kombinacja tych rzeczy była bowiem pożądana, zarówno w świecie na powierzchni jak i pod nim. Jednak nic nie równało się z mocą dobrej okazji i bystrego oka. Młody drow był żywym trupem, Akormyr nekromantą.

Na przyjęciu znalazł również w końcu znajomą twarz.

-Witaj moja droga widzę, że nowe stanowisko nie zmieniło gustów-Akormyr popatrzył z uśmiechem na zawiniętą od stóp do głów Valyrin. Popijał wino i rozglądał się po sali.
Spojrzała na maga z niewinnym zaskoczeniem. Zdawało jej się, że dziś wybrała wyjątkowo wyzywającą suknię. Co prawda nie odkrywała ona ani centymetra skóry, ale przylegała, co i tak było wielkim kompromisem z jej strony.
- Akormyrze, znowu się ze mną droczysz - jej wargi wygięły się w urażoną podkówkę.
-Naturalnie pani. Cóż innego mógłbym robić w tej sytuacji. Przyjęcie już mnie trochę znużyło, choć nie powiem urządzone z rozmachem. Xaniqos wyjątkowo się starają, by złapać trochę prestiżu. Spójrzmy jednak na ich martonę grucha sobie z Siadef. Idę o zakład, że najsłabszy dom w zamian za ciekawe obietnice wejdzie do łóżka z Godeep. Częściowo już to zrobił-Akormyr uśmiechnął się lubieżnie. -Eclavdra Eilservs pewnie im błogosławi na bieżąco. Nasze główne duchowe przewodniczki, rozpaczliwie potrzebują sojuszy. Jeśli kiedykolwiek mają podnieść się z kolan to tylko po trupach. A czas działa na ich niekorzyść.-popijał spokojnie wino patrząc na to z rozbawieniem.
Zasłoniła usta dłonią i zachichotała cicho.
- Zazdroszczę ci talentu dobierania słów, przyjacielu - omiotła salę wzrokiem - Zaiste, czuć w powietrzu desperację - jakby sobie nagle coś przypomniała i ukrywając usta za misternie zdobionym szerokim rękawem sukni, zapytała - A właśnie, a jak idą eksperymenty?
W oczach zabłysły psotne iskierki.
-Moje dobrze, Cienia gorzej. Te ostatnie są co prawda po części moimi, jednak tylko po części.-wzruszył ramionami.
- Och, biedny Cień - westchnęła - To kiedy możemy się spodziewać zmiany na stanowisku? Już nie mogę się doczekać. Może potrzebujesz pomocy?
-Dobrze mieć przyjaciół- uśmiechnął się -Jednak Cień, sama wiesz to arcymag miasta od dawien dawna w dodatku. On jest przywiązany do stołka ja do niego i to w najbliższym czasie się nie zmieni. Jednak doceniam ofertę pomocy. Być może za jakiś czas, w zależności od rozwoju sytuacji. Przyda mi się pomocna dłoń w innej sprawie. Słyszałem, że nowa pani domu marginalizuje znaczenie przywoływaczy. Doszły mnie dobre słuchy?
- Shehirae to najlepsza możliwa Matka Opiekunka - wyrecytowała Valyrin z przekąsem - Nie docenia mnie.
-Ah to bardzo niefortunne. Miejmy nadzieję, że szybko wyjdzie z błędu.
Valyrin zaśmiała się perliście słysząc te słowa.
- Och, Akormyrze, czasami brakuje ci wyobraźni. Nie wiesz, że najwięcej można zrobić w cieniu?
-Owszem choć niedocenianie, ma również wiele wad. Zwłaszcza będąc magiem w domu gladiatorów. -zostawmy to jednak pokazał na migi. Gdzie się wybiera twój dom z Vae. Słyszałem pewne wieści, jakieś szczegóły?
- Polowanie - odparła jednym słowem.
-Choć się nie wydaje może to się okazać dla mnie ważne-kontynował mowę palców.-Na kogo? Lub ewentualnie gdzie jeśli nie wiesz.-na twarzy Akormyra było widać nutkę zainteresowania.
Spojrzała na niego kątem oka i uśmiechnęła się.
- Powiedz mi co wiesz, a uzupełnię twoje informacje.
-Coś na zewnątrz jest nie tak. W korytarzach, jest niebezpieczniej niż zwykle. Mam też zamiar poprowadzić tam pewne eksperymenty, wolałbym nie natknąć się na wyprawę łowców i kapłanki.
Uśmiech nie znikł z twarzy wiedźmy, ale nie sięgał już jej oczu.
- Nie wiem gdzie dokładnie się wybieramy, Vae chcą przeprowadzić odłów dużej ilości niewolników. Zwrócili się do nas o pomoc, nie oferując zbyt wiele informacji.
-Niewiele informacji, jednak postaram się mieć dzięki temu na baczności dzięki temu. Ostatnie czego chce to kapłanki patrzące tam gdzie nie powinny. Popatrz czy to nie nasz przyjaciel Lasen. Choćmy z nim porozmawiać może on wie coś więcej.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 13-03-2013 o 14:57.
Icarius jest offline