Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2013, 01:34   #5
behemot
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu




Ivy: 15 lat po Upadku
Miasto Maszyn

New Vegas było martwym miastem w oczach człowieka. Nie skrzyło się światłami jak zamieszkałą metropolia. Lampy jeśli działały, to bardziej w wyniku przypadku, niż planu czy nawet zwykłej konsekwencji jakiegokolwiek życia. Za brakiem światła szedł też ociężały ruch. Brak było mknących nieustannie pojazdów, samochody były, ale nieruchome, zwykle były też otwarte dla każdego, kto zechciał by z nich skorzystać. Ludzi nie było wcale.

Były za to syntetyki - roboty. W większości dwunożne stworzone na podobieństwa człowieka, w całej różnorodności od blaszanych puszkowców po pokrytych syntskórą i syliconem sexbotów. Były też kształty o wiele mniej ludzkie: krabowate mechy, o napędzie gąsienicowym za to wyposażone w wiele ramion, latające ważki, a nawet takie sworzone wyłącznie do prac budowlanych. Maszyny wszystkich odmian do kształtów. Najdrobniejszych rojów nanobotów nie można było dojrzeć nieuzbrojonym okiem.

Roboty poruszały się wedle dziwnego schematu, czasem skorupa stała oparta o mur czy latarnie przez wiele godzin, bez wyraźnego celu. By potem zerwać się, czasem po prostu obserwując miasto i jego zakamarki, tak jakby maszyna widziała nowe miejsce, by znowu zasnąć, i przebudzić się ponownie. Tym razem rzucając się do pracu, zwykle wtedy łącząc się w grupy z innymi maszynami, by przez kilka dni niestrudzenie drążyc tunele, kłaść kable, przebudowywać miasto. Jednym z skutków tych prac było, że wszystkie dachy i południowe ściany zostały zajęte przez panele słoneczne.

W tym cmentarzu cywilizacji nadal żyli ludzie, wegetowali. Nieliczni, przestraszeni, brudni i zmęczeni. Ukrywali się między betonem jak szczury w kanałach. Szczurów było znacznie więcej i radziły sobie o wiele lepiej. Część z gryzoni dotknięta była przez parchową zarazę, odprysk buntu Tytanów, techno-organiczną hubrydę, zwierzęco krwiożerczą i mechanicznie efektywną. Ludzie żyli w strachu bojąc się maszyn, choć te nigdy nie poświęcały im uwagi, czasem tylko śledziły, obserwowały jakby byli dzikimi zwierzętami na safari. Nie dochodziło jednak do przemocy. Zachowanie maszyn było dziwne. By zachować anonimowość przetrwańcy okaleczali się by pozbyć sie chipów i kości pamięci, nawet wszczepów... wszystkiego co niosło ryzyko zdrady.

Ale pod martwą skorupą kwitł ogród wirtualnego rozkoszy. Sieć MESH szumiałą od przepływu informacji, serwerwery grzały się pod ciężarem pracujących programów... bo prawdziwie życie toczyło się w sieci. New Vegas i infosferę wokół niego zamieszkiwały miliony wirtualnych świadomości, ich domem była sieć i rzadko się wypuszczały się do świata materialnego. Roboty kroczące po ulicach były jak pożyczone samochody. Czasem do każdego ciała ciągnęła się długa kolejka logowania, a innym razem wirtualne świadomości przepychały się do akurat zwolnionej skorupy, podkładając sobie nawzajem lagi jak dzieciaki, którym rzucono nową zabawkę.

Dla wielu VP o wiele ciekawsze były możliwości ciągle rosnących zasobów informatycznych miasta. Mając do dyspozycji dostatecznie duży sektor pamięci można było stworzyć świat o parametrach ze snu, a w nim istniejące samoistnie istotki z okruchów osobowości twórcy. A te istotki same tworzyły szkatułkowe światy. Po łączach krążyły wolne myśli:

Kod:
Organiczni -> New Vegas
Organiczni = ~Wróg
JA(-15SY) c Organiczni i JA (0) c AI
Organiczni x New Vegas = ? 
Organiczni >< New Vegas => Organiczni -> Old Vegas
{Leki, Pamięć, Elektronika} c Old Vegas
? Organiczni x Old Vegas * wróg ->~New Vegas?
! Obserwuj(U Skorupy, n Organiczni)!
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 13-03-2013 o 01:39.
behemot jest offline