Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2013, 20:12   #143
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Rumble in the scrapyard


- Arghhh! - zawarczał ni stąd ni z owąd Gort, najwyraźniej zmagając się z jakąś trudną decyzją. - W obozie jest siedmiu gości, w tamtej wieży jakichś dwóch twardzieli i na moście jeden chłystek, ale w tamtej wielkiej dziurze jest coś cholernie wielkiego.
Pirat aż drżał na myśl o pojedynku z tym czymś. Po jego twarzy widać było że bezsprzecznie zamierza udać się w stronę szczeliny i żadna siła na tym świecie go przed tym nie powstrzyma.
- To gdzie chcesz iść, Puszka? - zapytał jeszcze swojego kompana. - Bo mam ochotę coś rozwalić!
- Moim zadaniem jest ochrona Johna i na tym się skupię. - stwierdził czarodziej, chcąc mieć pewność, że nie zostanie rozdzielony od osoby, którą miał strzec przed “złem wszelakim”. Przy okazji rozesłał także swoją energie magiczną w wszystkie miejsca wspomiane przez Gorta, chcąc wyczuć źródła magii - jakichkolwiek. Przecież nawet zwykły człowiek ma manę, mimo, że nie potrafi jej używać. Tak chciał odróżnić ludzi od maszyn.
- Tylko wyobraź sobie.... Gort... co możemy zrobić z nimi... razem.... - Rzekł Calamity wyszarpując z pokrowca miecz. - Zajmę się... tymi w obozie... - Despair łupnęło o bark rycerza, a z jego twarzy nikt nie mógł wyczytać żadnych emocji, dosłownie zresztą.
- Dobra, to ja i moja załoga pójdziemy załatwić chuderlaka na moście i zobaczyć co za cholerstwo siedzi w tej szczelinie, a później do ciebie dołączymy, chyba że ci dwaj będą mieli jakieś problemy - murzyn wskazał kciukiem za siebie na Johna i Elathorna. - Wtedy się zawrócimy żeby im pomóc, bo nie mam ochoty tutaj utknąć na cały dzień. Chociaż jak do tej pory nie było takiej ściany która zatrzymałaby wielkiego pirata Czarnoskórego! Iwabababa! - zakończył swoim typowym rubasznym śmiechem, zapominając jednocześnie, czy też celowo pomijając boskie więzienie Kronosa.
Zwiad energią magiczną, okazał się niezłym pomysłem, bowiem pozwolił magowi na ustalenie w miarę możliwości ilu żywych przeciwników znajduje się w konkretnym miejscu. Przy wieży nie było żadnego człowieka, widać strażnicy byli całkowicie zmechanizowani, most za to emanował dwoma malutkimi źródłami energii, jedno zaś dochodziło ze szczeliny, czyli faktycznie coś się tam kryło, jednak magiczny potencjał wcale nie wskazywał na gigantyczne rozmiary. Obóz pozostał sprawą trudniejszą, bowiem osoby tam się znajdujące były na tyle blisko siebie iż rozpoznanie ile energii magicznej, należy do kogo było niemal niemożliwe.
- W obozie na pewno znajdują się ludzie, czego można było się spodziewać. W wieży będą same maszyny, na moście dwa małe źródła energii magicznej. Jedno z nich to prawdopodobnie to coś w szczelinie. - Elathorn przekazał zdobyte informacje. Następnie uniósł prawą rękę do góry i stworzył z lodu lunete. Wykorzystując swoją wiedze, utworzył w niej dwie soczewki i postanowił sprawdzić co dokładniej jest na moście, wieży jak i w okolicy.
- To ja pójdę z puchą coby było mu raźniej. -zaśmiał się Khali i walnął dłonią Calamitiego w plecy. - Siedmiu chłopa, to akurat po trzech na głowę, a kto pierwszy się z nimi upora dostanie bonusowego.
- Nie... przetniemy go na... pół... - Dodał Calamity, z delikatnym uśmiechem, którego nikt nie mógł zobaczyć.
Elathorn przyłożył do oka lunetę, a następnie przy pomocy magii, chwile pomanipulował soczewkami tak by widok był jak najlepszy. Gdy już urządzenie było gotowe, jego wzrok począł badać okolicę. Pierwszym miejscem które wziął pod przysłowiową lupę, był most. Potężna metalowa konstrukcja, pozwalająca przedostać się nad przepaścią, nie wydawała się być dobrze strzeżona. Na kupie metalu przed nim siedział jeden malutki paskudny człowieczek.


Ubrany w prostą zbroję, stworzoną z odpadków metalurgicznych i kawałków skóry. Jego uszy odstawały na boki, a dwa przednie zęby wystawały z ust niczym u królika. Oparty o włócznię, mruczał coś pod nosem sam do siebie kiwając się na boki. Na groźnego nie wyglądał.
Następnym celem obserwacji była wieża, tutaj już widoki nie były tak optymistyczne, strażnikami były bowiem dwa ciężkie golemy...


Ich dłonie zakończone były otworami, co obeznanemu w tutejszych zwyczajach magowi sugerowało umieszczona tam broń palną. Każdy z nich był wzrostu Gorta, a ich małe główki obracały się to w jedną to w druga wypatrując intruzów.
Obserwacja obozu z tego miejsca była mało możliwa, bowiem znajdował się on jeszcze za daleko i zbyt wiele metalowych pagórków blokowało wizję.
Czarodziej na bieżąco przekazywał, co widzi. Nie widziała mu się wizja walki z golemami. Metal miał dziwną właściwość do ignorowania ciosów zadawanych lodowymi soplami. Wchłonął lunetę, odzyskując przynajmniej część many.
John zamiast odpowiedzieć w pierwszej kolejności rozłożył przed drużyną podarowaną mu przez burmistrza mapę.
- Przykro mi to mówić, jednak musimy w tym wypadku działać rozsądnie. Po pierwsze tutaj mamy wieżę synchronizacyjną gdzie trzeba wpisać kod. Priorytetem jest by ktoś tam dotarł, najlepiej utrzymujący kontakt telepatyczny ze mną bym mógł przekazać dokładniejsze instrukcje już na miejscu. Później będziemy mieli trzydzieści minut na odpalenie guzików przy bramach, tutaj i tutaj - mówił wskazując na kolejne punkty mapy - W przeciwnym razie wrota się zablokują i nie będziemy w stanie dostać się do tuneli. Najszybciej dotrzeć do bramy z wieży przez ten most, trzeba będzie to zrobić naprawdę sprawnie bo nawet biegiem ciężko byłoby zmieścić się w limicie czasowym. Sądzę jednak że Gort - John urwał na chwilę by oblizać wargi które dziwnym trafem kompletnie mu wyschły jest wystarczająco szybki by zmieścić się w ramach czasowych i wystarczająco silny by nikt go przed tym nie powstrzymać, zwłaszcza jeśli Calamity uda się wraz z nim. Ja sam muszę udać się do obozu szaleńców by dotrzymać obietnicy i kogoś uratować, Elathornie byłbym naprawdę wdzięczny jeśli udasz się tam ze mną jak to wczoraj ustaliliśmy
- A gdyby tak... -odezwał się Khali zerkając na mapę. - Wysłac jedna osobę do wieży, a druga od razu na most? Wtedy łatwiej było by dotrzeć na czas po wciśnięciu guzika. -stwierdził jeżdżąc palcem po mapie.
- Byłoby to sensowe, jednak istnieje ryzyko że jedna osoba może ulec przewadze liczebnej szaleńców okupujących most
- Moim zadaniem jest chronić pana, więc wczorajsze ustalenia są dalej aktualne. - potwierdził Elathorn.
Z gardła Calamitiego rozległ się dziwny bulgot, który zapewne miałbyć westchnięciem.
- Dobrze więc... rozwalę te... puszki... - Zbrojny przekrzywił, głowę w bok w charakterystyczny dla siebie sposób, po czym dodał
- O ironio...puszka rozwali... puszki... - rzekł pod nosem.
- Więc postanowione! - uradował się pirat, po czym puścił się biegiem w stronę mostu. - Powodzenia Puszka! Pokaż im na co cię stać!a
- W takim razie i my ruszymy niezwłocznie, z Tobą Calamity będę utrzymywał kontakt telepatyczny by przekazać dalsze instrukcje gdy już dotrzesz do wieży - odpowiedział John kierując się w stronę obozu szaleńców. Zdawał sobie jednak sprawę że czekać go będzie ciężka przeprawa, nie tylko z szaleńcami ale również z Maxem który obiecał sobie że osobiście zabije ojca Belli.
Rycerz skinął głową na znak że zrozumiał, po czym z warknięciem rozpoczął bieg, któremu towarzyszyły głośne tąpnięcia i skrzypienie metalu.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline