Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2013, 20:18   #687
Deliad
 
Deliad's Avatar
 
Reputacja: 1 Deliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputację
Nie mogąc doczekać się na towarzyszy ani usiedzieć w miejscu Zirnig krążył wściekle rozmyślając. Po jednej z takich rundek zrobionych po obozie ruszył do namiotu von Waltera. Biorąc pod uwagę, że często tam bywał, straż wpuściła go bez ociągania.
- Lordzie Walterze - Zirnig skinął głową - odkąd wróciliśmy zachodzę w głowę co należy czynić. Cała ta sprawa nie daje mi spokoju. Gdyby ten kurdupel wcześniej nam wyznał co słyszał to tamci leżeliby już trupem. Ale, stało się, a Ci zdradziejcy dalej łażą i knują. Cóż, co się stało to się nie odstanie - rozeźlony khazad łupnął się pięścią w udo.
- Jednak i z tego można jakieś korzyści wyciągnąć. Chcą nas truć i po dwóch dniach utrupić! Staniem my im jeszcze w gardle. Mam taki plan. Skoro chcą dać nam zapasy z trutką, to weźmy, ale nie jedzmy. Za to rozstawi się namiot medyka i całymi dziesiątkami chłopa się tam będzie posyłać. Niech myślą, żeśmy się struli. Mało tego, rano i wieczorem będziem worki niby to z trupami grzebać. Może się nabiorą. Jeżeli idzie o zasadzkę to się przygotujemy. Wozy w poczet dołączym. Jak atak będzie to sie je prędziutko w okręg postawi i niech łamią zęby na tej zaporze. Stary krasnoludzki fortel. Byle ludzie zmyślni byli to się wybronim. Jednocześnie ludzi słać to tego szlachciury co z królową się gniewa. Do honoru i dumy apelować. Złotem wabić. Glorie proponować. Kawaleria zmiecie tych barbarzyńców, jak miotła śmieci... Tak żem umyślił - zakończył wpatrując się wyczekująco w Waltera.

-Rad jestem, że los wojsk obojętny ci nie jest mój przyjacielu.- Eryk podszedł do krasnoluda i położył mu dłoń na ramieniu -Plan już opracowany.- dodał po chwili z uśmiechem na twarzy -Niemal identyczny, jakowy Ty żeś wymyślił. Jak już powiedziałem w Kislevie na rozmowę z Carycą się udam i o jak najliczniejsze wsparcie poproszę. Jeśli pułapkę chcą na nas zastawić dwa dni od Kislevu to będziemy przygotowani na tę bitwę. Ciężko jednak będzie nam husarię do pomocy przekonać. Z tego co wiem kilku generałów jest zwaśnionych z carycą.- zasępił się człek.

Rozmawiający dopiero po chwili zwrócili uwagę na stojącego przy wejściu, zakapturzoną postać. Nie chciał przeszkodzić w rozmowie, która dotyczyła chyba dość istotnej kwestii. W końcu była wojna, a lord Eryk von Walter był w tej chwili głównodowodzącym oddziałami, które miały przeciwstawić się sługom chaosu. A przynajmniej wszyscy tak twierdzili. Mężczyzna zrzucił kaptur na plecy. Oczom obecnych ukazała się młoda twarz, skryta za burzą jasnych włosów i kilkudniowym zarostem. Płaszcz przybysza prezentował się tylko odrobinę lepiej. Jednak nadal było widać, że sporo przeszedł. Musiał dopiero wrócił ze szlaku.

- Wybacz, że przeszkadzam, Lordzie. Jestem posłańcem Albrechta Knaupfa, który polecił niezwłocznie dostarczyć ci ten list. - mężczyzna wyciągnął z wewnętrznej kieszeni torby zalakowany pergamin i wręczył go adresatowi.

Eryk wejrzał na posłańca, wziął głęboki wdech i poklepał Zirniga po ramieniu.

-Daj to młodzieńcze.- rzekł po czym zabrał list, otwarł go i z uwagą zaczął czytać zawartość. Minęło kilka dobrych chwil aż von Walter poskładał wiadomość w małą kostkę po czym pogładził się po łysiejącej czaszce.

-Kościół... Kościół Sigmara doznał rozłamu. Ponoć jeden z wyżej postawionych kapłanów dostrzegł w jakimś młodzieńcze wrodzonego Sigmara... Szykują się rebelie i najwyższa świątynia ledwie panuje nad sytuacją.- wyjaśnił. Wiadomość nie była widocznie tajemnicą. -Pewnie niebawem zapłoną stosy...- rzekł z kwaśną miną.

-Jeszcze raz. Jak się zwiesz?- spytał posłańca.

Zirnig zmierzył nowoprzybyłego podejrzliwym wzrokiem. W obecnych czasach nikomu nie wierzył na słowo. Miał ochotę dokładnie sprawdzić pieczęci, ale się powstrzymał.

- Rozłam! Akurat teraz gdy jedność jest najważniejsza. Kapłony z nich, a nie kapłany - warknął wściekle Zirnig.
- Gregor na pewno dopasuje to do przepowiedni … - powiedział raczej do siebie niż innych.
- Na szlaku z imperium spokój? Widać jakie posiłki? -spytał gońca.

-Nazywam się Delros L’arris. - odparł von Walterowi.

-Na szlaku jest względny spokój. Nic ponad standard samotnego podróżowania w tych dniach. A posiłków żadnych nie widać. I z rozmowy z Albrechtem Knaupfem, można było wywnioskować, że żadne posiłki nie nadejdą. - odpowiedział krasnoludowi. Delros nie miał do tej pory wielu okazji, na poznanie rasy krasnoludzkiej. Ale widać plotki nie odbiegają za mocno od prawdy - wizerunku buńczucznych i dumnych mieszkańców imperium.

-Niech mnie szlag...- zaklął Eryk -Udasz się do mego kwatermistrza po zapłatę.- zwrócił się do Delrosa. Obierz sobie jakiś namiot na nocleg, zjedz coś i odpocznij. Jeśli będzie interesować Cię praca, przyjdź do mnie o świcie.[/i]- zwrócił się do Delrosa.

-Zostaliśmy sami.- rzekł do Zirniga -Ciekaw jestem jak będzie z generałami na pałacu carycy.- zamyślił się.

- Hej młody poczkaj chilwę - powiedział Zirnig pożegnawszy się z von Walterem.

Wyszedł razem z kurierem prowadząc go do kwatermistrza i wskazując kuchnię polową.

- Nie widziałeś po drodze grupki zbrojnych z takim starym brodatym dziadem? A może grupki z kilkoma khazadami i niesionym ciężkim ładunkiem?

-Tak jak mówiłem, na nic takiego się nie natknąłem. Imperium nie przyśle żadnych posiłków, ani nie spotkałem żadnych oddziałów po drodze. Prawdę mówiąc, droga minęła o wiele spokojniej niż sądziłem. Nie spotkałem się nawet z jakimiś rozbójniczymi bandami. Jakby wszyscy pochowali się pod kamieniami w strachu przed czymś lub przed kimś.

- No tak, No tak - mruknął Zirnig
W głowie zapaliła mu się ostrzegawcza lampka. To szczęści w drodze, gdy za każdym zakrętem czają się sługi chaosu, była podejrzana. Trzeba mieć na niego oko.

- Jak chcesz to możesz zakwaterować się w naszym namiocie. Poznasz ciekawego helfinga - zagadał zerkając na blondyna.,

-Jasne, dzięki. Chętnie prześpię noc w łóżku, nawet jeśli to ordynarna skrzynia z sianem. Swoją drogą, znasz człowieka imieniem Gottwin Streich?

- Gottwin-a. Gottwin-a Streich-a? - powtórzył zaskoczony khazad - przyszło mi skrzyżować z nim drogi. Dlaczego pytasz?

-Mam dla niego wiadomość. W końcu robię tu za posłańca. - uśmiechnął się blado mężczyzna

- To masz szczęście. Gottwin powinien lada chwila być w obozie. Na pewno zawita do namiotu w którym śpimy.

-Doskonale. Przynajmniej raz nie będę musiał się wysilać za bardzo. - widać było, że wiadomość ucieszyła posłańca.
-Teraz jeśli można, walnę się na koję. Plecy mi zesztywniały od karku po rzyć od ciągłej jazdy.

Pożegnawszy posłańca Zirnig ponownie wyruszył do wejścia do obozu aby wypatrywać Gregora i swoich kompanów.
 

Ostatnio edytowane przez Deliad : 14-03-2013 o 20:23.
Deliad jest offline