Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2013, 10:06   #19
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Jak zobaczyłem wózek z którym miałem jeździć nie powiem, że było mi do radości, ale emocje to zbędny balast więc po co nimi szastać na prawo i lewo? Wózek oznacza lekki hałas i zmniejsza możliwości manewru. Cholera, to źle, bardzo źle. Trzeba będzie go zastawiać w wnykach ruin, żeby nikt nie przyuważył go z daleka i poruszać się w miarę ostrożnie, a jednocześnie całą sprawę załatwić... szybko. Nie ma to jak konflikt interesów na samym starcie. Poza tym, pogoda znowu zmieniała się na chłodniejszą. Kurtka jednak będzie zmuszona ze mną pójść.

Wyszedłem przez bramę, most był praktycznie terenem na widoku, rzecz która bardzo nie przypadła mi do gustu. Całkowita widoczność dla tych co czekają na zbieraczy po lewej stronie za kanałem. Trzeba było przemieścić się szybko, w miarę szybko i cicho, prosto do strażników, wyczuć wózek, jego wyważenie. Drobne rzeczy które mogą się przydać w razie ucieczki i nie tylko.

Nim wyruszyłem w ruiny zamieniłem ze strażnikami parę słów. Kto wie, czasami można dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy o tym co znajduje się przede mną, oraz ewentualnie, czy ktoś jeszcze nie wyruszał w tamtym kierunku, czy dla przykładu, kiedy ostatnio i jakie były problemy z tej strony, a może sami coś by chcieli? Ramieniem i gestem podczas rozmowy pokazałem im jak będę szedł, jedna wielka ściema, teatr przeznaczony dla tych co chcą mojej zguby, moich gambli i mogliby obserwować to spotkanie z ukrycia. Pokazałem, że zamierzam iść na starą fabrykę czekolady przy Prinseneiland, a potem dalej na południe... Za cholerę.

Zawsze byłem lekko podejrzliwy, upadek tylko to wyostrzył. Zatrzymując się na chwilę żeby zamienić słowo z strażnikami mimowolnie rozglądałem się kątem oka i nastawiałem jedne ucho okolicy. Będą musieli się pogodzić z tym, że nie mając całej mojej uwagi, jedynie szczątkę, ale kto w tych czasach nie jest czujny? Nie podobały mi się ruiny na północy te co stały na molo. Idealny punkt obserwacyjny, najwyższy w okolicy. Bezpośrednie podążanie w Van Diemenstrat byłoby perfidnym zdradzeniem moich planów udania się tam, skręciłem w Barentszplein. Następne miało być zejście na Barensztstraat, a potem w Van Neckstraat... takim sposobem powinienem trafić do Van Diemenstraat. Plan wyglądał nieźle, choć idealny nie był. Głowa nisko i poruszać się w cieniu jakby zaraz coś miało mnie zjeść, a jak po drodze jakiś mniej zniszczony sklep lub inna działalność będzie to i wejść będzie można.


Rozmyślając nad możliwościami, kanibale i ludzie byli dla mnie większym zagrożeniem niż mutasy, pomijając zwierząt. O dziwo, parę razy uszedłem z życiem tylko dlatego, że rodzice z jakiegoś powodu 'zapomnieli' usunąć mojej makroglosji tylko ją skorygowali... Może to dlatego, bo tak się układa, że niemalże jej nie widać chyba, że się nią pochwalę? Cóż, zdecydowanie za długi język jest czymś czym lepiej się nie chwalić w tych czasach, bo jeszcze wezmą za mutka. W szczególności, gdy zmiany zaszły również w ukształtowaniu wnętrza jamy ustnej i gardła tak, że jego wielkość była wręcz naturalna...
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 15-03-2013 o 23:24. Powód: Literówka, uzupełnienie treści.
Dhratlach jest offline