Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-03-2013, 17:49   #11
 
Karolczaneq's Avatar
 
Reputacja: 1 Karolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodze
Kurwa - tylko to przychodziło mi na myśl w tym momencie. Jak mogłem być taki głupi ?
Przecież mogłem poczekać zanim pójdą stamtąd i dopiero wziąć się do roboty. Nigdy więcej takich sytuacji. Oczywiście jeśli przeżyję... No ale nie ma co rozpaczać. Nie ma czasu. Ale co robić w takim momencie ? Wokół jakieś dzikie psy, a ja wiszę do góry nogami 4 metry nad ziemią. Chyba nie może być gorzej.
- To były tylko takie żarty ! Nie zostawiajcie mnie tu ! - krzyczałem do ludzi którzy mnie tak urządzili. Może jeszcze nie odeszli daleko. To było bez sensu, i choć nie lubiłem spoufalać się z innymi to w końcu oni mieli cały mój ekwipunek.
- Pomocy !!! - krzyknąłem najgłośniej jak mogłem, że aż psy na chwilę zamilkły i przestały szczekać.Powtórzyłem to kilka razy. Mogło to sprowadzić różnych ludzi, ale bandyci nie byliby mną zainteresowani. W końcu nie miałem nic. No chyba że kanibale.....
Podniosłem głowę, aż krew spłynęła mi do reszty ciała - chwila ulgi. Będę robić te ćwiczenia co jakiś czas. Może da się jakoś rozbujać albo coś ? Postaram się nie dać zjeść tym psom. Jak jakiś doskoczy to po prostu uderzę go ręką w głowę z całej siły. I będę starał się unikać ich ataków. A teraz pozostało tylko czekać.
 
Karolczaneq jest offline  
Stary 08-03-2013, 23:30   #12
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Uśmiechnąłem się patrząc na ciała w wodzie. Może nie był to miły widok, na pewno nie, ale jakoś mnie nie ruszał. Tylko ten samotny fakt wyobrażenia cierpienia tonącego człowieka... szkoda tylko, że skutek był śmiertelny. Jak mawiał kuzyn pracujący w prosektorium: Oprawa topielca to najgorsze co może się trafić. Jednak, te topielce potonęły w czasie apokalipsy, pasażerowie statków i inni nieszczęśnicy. Można by było się obłowić na fantach które mieli przy sobie, ale myśl o tym żeby się w nich babrać i najpewniej coś złapać, nie mówiąc już o tym, że mogło się w nich coś zalęgnąć była co najmniej... niesmaczna. Pomoc przy trupach... jak nie będzie naprawdę nic innego. Trzeba szanować własne zdrowie, tym bardziej, że nie miałem ani rękawic, ani maski, ani ubrania na zmianę...

Nie ważne, czy było to miasto czy nie. Czy byli w pobliżu Mastyfi czy nie. Prawda była jedna, ten świat upadł i trzeba było się mieć na baczności. Ostrożnie wyszedłem z budynku i skierowałem swój krok w stronę budynku rady. Kto wiem, może mają coś dla mnie. Trzeba się rozreklamować. Ot, magik od mechaniki i konstrukcji pułapek (i narzędzi tortur, ale o tym lepiej nie wspominać) wszelkiego rodzaju. Konstrukcji, nie zastawiania, zastawiajcie je czy zamaskujcie sobie sami. Dokładnie tak jak na studiach, tylko teraz Uniwersytet Świata utworzył nowy kierunek spajając wszystkie inne w jeden: Przetrwanie. Spryciarze, wiedzieli, że nadchodzi koniec. Tak czy inaczej jak na studiach, jak chcesz coś załatwić, idziesz bezpośrednio do dziekanatu... dziekanat... każda wizyta była osobną przygodą w zoo pełnym wygłodniałych, spragnionych mięsa i krwi pań z dziekanatu... eh, do roboty.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 09-03-2013, 15:26   #13
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Przez ten cały czas jak mnie nieśli byłem wściekły. Głównie na siebie. Jak mogłem przebiec przez drzwi na oślep uprzednio nie sprawdzając ich. Panika? Mnie, profesjonalistę zgubiła chwila stresu i nerwów? Szlag jasny by to trafił, niech krew zaleje… W tym momencie jednak moja krew miała inne plany. Napływała do mojej głowy powodując konkretny ból. Do tego jeszcze lek i chwianie się na palu przez długi czas potęgowały wszelkie nieprzyjemne odczucia. Rozglądałem się po okolicy próbując stwierdzić gdzie jestem. Wszystko nadaremno. Skąd miałem wiedzieć cokolwiek skoro miałem dziurę w pamięci i nie mam pojęcia jak ja w ogóle dostałem się do Rosji?!

Na Cywila nie byłem aż tak wściekły. Postąpił nieco nieodpowiedzialnie, jednak nie wydaje mi się aby miał na celu nasze zło. W końcu obydwaj siedzieliśmy teraz po uszy w gównie. No dobra, ja bardziej. Cały czas przed oczyma widziałem moją starą znajomą, Miriel. Przypomniał mi się zapach smażonych przez nią burgerów. Niestety w moim obecnym położeniu te wspomnienia nie przyprawiały mnie o optymistyczne myśli.

Czekałem. Co innego mogłem zrobić? Czułem zimno. W szczególności na stopach. Odebrali mi buty. Skurwysyny… ja im jeszcze pokażę. Nie mam pojęcia jak, ale na pewno się odegram. Zamknąłem oczy i czekałem na koniec tej wycieczki.

Gdy dziwna kobieta odezwała się do mnie wypytując mnie o te wszystkie rzeczy skrzywiłem się. Nie miałem pojęcia skąd wiedziała, że nie mówię o ichniemu. Popatrzyłem jej w oczy i odpowiedziałem:
- Próbowałem się opatrzyć. Jakich was? Jestem tam sam. Nie mam pojęcia kto kręci się jeszcze po szpitalu, ale ślady krwi wskazują, że ktoś tam jest. Na pewno był tam pies, który mnie udziabał w nogę. Skąd się tu wziąłem? Nie wiem. Straciłem pamięć. – nie wiem czemu powiedziałem częściowo prawdę. Może po prostu byłem zbyt zmęczony. Nie miałem siły aby wymyślać kolejne kłamstwa. Obym tylko krył Cywila. Jest moją jedyną nadzieją.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 10-03-2013, 12:52   #14
 
potacz's Avatar
 
Reputacja: 1 potacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłość
Rozkładając się na podłodze, po głowie Frederyka kołatały się różne myśli.

„Co począć?”

W powietrzu unosił się zapach rybich trzewi, zgniłych i rozkładanych przez czas i malowniczo-żarłoczne czerwie.
Usiadł i oparł się o ścianę naprzeciw drzwi. Nasłuchiwał i czekał. Rozglądał się, z zaciekawieniem ale bez pośpiechu kręcąc głową.
Biuro jak biuro.
Zdezelowane biurko, połamane drewniane krzesło na kółkach ze strzępami skóry, pożółkłe papiery leżące na podłodze z widocznymi na nich czarnymi smugami bieżników butów, rozbite szafki. Z interesujących go rzeczy po drodze przez halę znalazł kilka stalowych długich rurek, duży klucz, łańcuch i zębatkę. Z tych dwóch ostatnich można zrobić całkiem niezłe wahadło. Wahniesz raz i kości pękają jak suche gałązki. Dołożyl do tego jeszcze klucz i uzyskał jeszcze znaczniejszy ciężar.

Cisza i spokój. Nic nie było słychać.
Lanneugrasse wstał i poprzesuwał wszystkie większe śmieci w tym resztki biurka, szafek pod drzwi, żeby w razie ewentualności uniemożliwić, a przynajmniej mocno utrudnić dostanie się do pokoju. Zebrał wszystkie papiery jakie leżał na ziemi i zrobił sobie z nich posłanie.
Do świtu pozostało kilka godzin.

Dalszy plan ułożył się już w jego głowie. Musi kierować się do Trójmiasta. Jeśli już, to tam będzie miał większe szanse na odnalezienie zaopatrzenia, ludzi. Może złapie jakąś robotę?
W brzuchu zaburczało mu niemiłosiernie. Głód ssał go od środka.
Może uda się nawet dzisiejszej nocy zdrzemnąć?
Nóż trzymał w pogotowiu. "Wymknę się przed świtem." -pomyślał
 
__________________
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej."
potacz jest offline  
Stary 10-03-2013, 21:00   #15
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Pierwszy etap wędrówki całej grupie mijał na pozór spokojnie. Rozgrzane już marszem ciała przyzwyczajone były do dość szybkiego tempa. Afanasij doskonale wiedział, że nie mogą iść za szybko gdyż pot, który zamarzał na ciele zabiłby każdego z nich. Sokołow w oczach Siergieja widział determinację i odwagę. Były policjant z przeszkoleniem wojskowym czuł się po części odpowiedzialny za ludzi, których udało mu się w tym piekle zebrać. Nie potrzebnie. Każdy z nich przecież odpowiadał za siebie. Musiał być czujny, rozważny, wytrzymały...


Szli przełęczą tworząc dość zwartą grupę. Dawało to ciepło i lepsze rozeznanie w terenie górzystym. I nagle wszystko zaczęło się pierdolić. Afanasij nie wiedział co było pierwsze. Krzyk Methodiusa czy też huk wystrzału. Myśliwy syberyjski rzucił się na ziemię aby z niej ocenić sytuację. Kharlamov trafił na solidną wnyk. Metalowe zębiska zacisnęły się na jego kończynie niemal ją ucinając. Krew szybko barwiła śnieg, a na domiar złego to nie było wszystko... Widząc leżącego z twarzą w śniegu, pokrytego krwią Gore myśliwy przypomniał sobie ich niedawną rozmowę. Voronov nie chciał iść do "miasta duchów". Od samego początku miał złe przeczucia. Szybkie zorientowanie w terenie pozwoliło Afanasijowi odszukać wgłębienie terenowe, gdzie też mogli się schronić. Ale czy teraz to było najlepsze wyjście? Na pewno nie.


Pierwsza próba wypatrzenia ewentualnego zagrożenia - mimo iż bardzo trudna - zakończyła się powodzeniem. W pewnej odległości myśliwemu zamajaczył kształt z grubsza humanoidalny ubrany w biel. To musiał być zawodowiec skoro potrafił aż tak dobrze się maskować.

- Siergiej, na pierwszej, sto metrów od nas. - powiedział Afanasij pokazując ręką. - Gość jest ubrany w maskałat. Strzelaj do cholery.

Strzelec uniósł się ostrożnie celując w tym samym czasie, gdy Afanasij wyciągnął swój pasek od spodni. Dobrze, że miał rękawice, bo metalowa klamra przymarzłaby mu momentalnie do dłoni. Sokołow podczołgał się do rannego Kharlamova uwalniając jego nogę z potrzasku. Ten się nie wierzgał co ułatwiało mu jedynie sprawę. Afanasij owinął mu mocno pasek poniżej rany. Nie znał się na pierwszej pomocy, ale chciał w ten sposób jakkolwiek spowolnić upływ krwi...

- Sprawdźcie czy wokół nas nie ma więcej sideł. - polecił myśliwy reszcie w chwili, gdy Siergiej wystrzelił.

- Trafiłeś? - zapytał.

- Nie, ale gość zniknął. Albo zmienia pozycję albo też spierdala. - rzucił Borodin patrząc z odrazą na ranę nogi kompana. - Przeżyje?

- Nie wiem. Nie mamy możliwości i czasu wypalić. Musi dożyć do celu naszej wędrówki.

- Chcecie teraz kontynuować? - zapytał Biryukov zdziwiony.

- Jak nie ma wokół nas więcej wnyk to tak. - odparł Afanasij. - Siergiej pomóż mi wyciągnąć tą wnyk. Przyda się a jest przymocowana do zamarzniętej gleby.

Dwóch mężczyzn z determinacją i brutalną siłą szarpnęło za zaczep przymocowany do pułapki. Ta siedziała jakieś 30 centymetrów w glebie, a w tym klimacie to wystarczyło aby nawet niedźwiedź miał problem to wyrwać. Tym bardziej poświęcając okaleczenie własnej łapy. Siergiej i Afanasij we dwóch jednak dali radę. Nie wiedzieli czy to desperacja czy też zgranie, ale myśliwy cieszył się tym małym sukcesem.

- Vladimir, Proclus... Przygotujcie Methodiusa do drogi. - powiedział Siergiej.

- Nie zapomnijcie szczelnie owinąć mu tej nogi. Nie może zostawiać śladów ani też za bardzo wyziębić rany. - dopowiedział Afanasij rzucając się w kierunku martwego kompana.

Proclus od razu zabrał się za zabranie z nóg Gore palet śniegowych. Sam nie będzie w stanie iść, a niosący rannego muszą mieć stabilne oparcie na ziemi. Jego noga w zasadzie wisiała na kości i ścięgnach. Nie było dobrze. Afanasij będąc pewnym, że Gore nie żyje bezceremonialnie ściągnął z niego plecak i go otworzył. Na dno wrzucił wnyk owiniętą jakąś chustą znalezioną w plecaku. Do owinięcia nogi rannego dał walczącej z nią dwójce szal Gore. Afanasij nie zamierzał zostawić nic przy martwym toteż zaczął zabierać wszystko co tylko się dało. Były to zapalniczka na ropę, czapka uszatka z niedźwiedziego futra, gogle, pas, dwie race, scyzoryk, onuce, obecnie dziurawe bluza ocieplana i kombinezon narciarski oraz łuk. Strzał nie było, ale te pewnie Rusek potrafił wyrabiać sam. Szkoda chłopa.

Wypełniony plecak Afanasij założył sobie na plecy, a łuk przewiesił przez ramię. Pokazał na drogę przed siebie i Siergieja. Tamten dał znak pozostałym, że czas ruszać. Po upewnieniu się, że niczego nie zostawili wyruszyli w dalszą drogę. Drogę pełną czujności. Każdy wiedział, że życie w tym świecie to nie przelewki. To, że - aż do dziś dnia - przeżyli w komplecie tak długo było zarazem oznaką ich szczęścia i męstwa jakie wypełniało serca mieszkańców tej niedostępnej dla reszty świata doliny.

- Jebany snajper... - powiedział sam do siebie Afanasij żałując martwego kompana.

Bo kim on był aby decydować o życiu i śmierci? No kim? Czy miał prawo odebrać życie Gore po tym jak przez bity rok walczył? Walczył o każdy dzień. Z chłodem, dziką zwierzyną, własnym lękiem i całym tym popierdolonym światem. A teraz nie było już z nimi Gore Voronova…

- I ten skurwysyn nas popamięta... - powiedział Afanasij na chwilę przed ujrzeniem zarysu architektury miejskiej.

__________________________________________________

Afanasij: Spostrzegawczość + Wypatrywanie ---> Udało się!
Siergiej: Broń strzelecka + Karabin ---> Nie udało się!
Afanasij: Medycyna + Pierwsza pomoc ---> ???
Afanasij + Siergiej: Siła ---> Udało się!
Cała grupa: Szczęście ---> Udało się!

__________________________________________________
 
Lechu jest offline  
Stary 13-03-2013, 23:05   #16
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
------------------------------------------------------------------------



Warunki pogodowe. Rano -6 stopni w południe - 5 stopni wieczorem – 7 stopni w nocy – 10 stopni. W dzień mróz – w nocy silny wiatr.

Jack Miller
„Siergey”

"- Co robiłeś w szpitalu? Ilu was jest? Skąd się wziąłeś ?- kobieta

- Próbowałem się opatrzyć. Jakich was? Jestem tam sam. Nie mam pojęcia kto kręci się jeszcze po szpitalu, ale ślady krwi wskazują, że ktoś tam jest. Na pewno był tam pies, który mnie udziobał w nogę. Skąd się tu wziąłem? Nie wiem. Straciłem pamięć. – nie wiem czemu powiedziałem częściowo prawdę. Może po prostu byłem zbyt zmęczony. Nie miałem siły aby wymyślać kolejne kłamstwa. Obym tylko krył Cywila. Jest moją jedyną nadzieją."

Po tych odpowiedziach kobieta wstała i zaczęła odchodzić od ciebie. Wtedy usłyszałeś. Jak że znajomy głos.

- Cywil? – krzyknąłeś. –Cywil wydostań mnie stąd- znów krzyknąłeś.
- Cicho Siergey, cicho. Słyszę ciebie. Wydostanę cię. Czekaj na znak. –Cywil cichym głosem odpowiedział.

Kobieta która zrobiła kilka kroków odwróciła się i szybkim krokiem wróciła do ciebie. Wyciągając nóż powiedziała:

- z kim rozmawiasz? – Kobieta.

Odpowiedziałeś że z nikim. Ale kobieta zaczęła iść w miejsce gdzie ukrył się Cywil. Krzyknąłeś by uciekał. Gdy kobieta się rozejrzała po ciemnym wagonie, nie zauważyła nikogo. Jak uciekł? Nie wiadomo. W wagonie było tylko jedno wejście jak i wyjście. Kobieta poszła z nów w kierunku którym się udawała poprzednio. Mijając inną kobietę do której coś powiedziała. Znów jakimś nieznanym dialektem. To wszystko to jakaś paranoja. Gdybyś nie spożył leków to wszystko było by jasne. A tak to już nic nie wiadomo.
Kobieta która mijała tą odchodzącą podeszła do ciebie i odcięła linę która trzymała ciebie na drągu. Nadal miałeś związane ręce i nogi. Padłeś jak kłoda, na plecy. Co zabolało. Podpięła tobie łańcuch do nogi. Jak jakiś zwierz. Łańcuch był masywny i doczepiony do wystającego z ziemi kła metalowego. Po chwili przyniosła tobie inna kobieta coś w misce metalowej. Była to jakaś breja. Podając tobie łyżkę i miskę, znów coś powiedziała niezrozumiale.


Postacie otaczające gracza:

- Wrogie: ?

- Neutralni: ?

- Przyjaciele:1 ( Dymitr Lebiediew „Cywil” )

Opis Otoczenia:

Wioska wagonów
– ponad 60 wagonów towarowych i cystern. Parowozy 10 szt.
Wokół wagonów– Pas bez drzew, tworzący fosę, z zupełnie płaskiego terenu pokrytego śniegiem.
Teren – nieznany.

Strata do Ekwipunku i Umiejętności:
Plecak, buty wojskowe, bagnet M9


-----------------------------------


Warunki pogodowe. Rano -6 stopni w południe -6 stopni wieczorem – 6 stopni w nocy – 8 stopni. W dzień i w nocy silny wiatr.

Dorofei Maslow „Wielkolud”

Nikt nie był na tyle głupi by zaatakować kogoś od Bykova. Jak tylko ją doprowadziłeś do apartamentu zjawił się Rostislava z gorylami. Kazał wszystkim wyjść. Po godzinie wyszedł z apartamentu zadowolony jak dziecko które dostało co chciało. Kazał wam wejść do apartamentu. Wchodząc nie można było nie zauważyć krwi na podłodze. Wszelkie myśli lepiej tłumić. Spojrzałeś w kont pokoju. Stała tam była ubrana. Na pierwszy rzut oka wyglądała normalnie. Ale jak poprawiła włosy było widać ranę od noża na policzku. Jej cera była nie naganna, była, teraz ma skazę. Dziewczyna trzęsła się i miała zaciśnięte ręce. A wyraz twarzy ukazywał nienawiść.

Bykov kazał wam pilnować jej i sprowadzić na sam dół. Wiedziałeś że tam nie masz wstępu ale wyraźnie kazał wam wszystkim tam zejść. Zjechaliście tam windom. Gdy drzwi się otworzyły słychać było jęki krzyki i wołania o…, ………nie, nie o pomoc o szybką śmierć. Ludzie byli tam w klatkach. Podłoga klatek była zrobiona tak ze wystawały gwoździe z nich. W miarę gęsto co powodowało że ludzie w nich musieli stać w miejscu. Nie mogli usiąść, położyć się. Spotkałeś tam Fedota. Chciałeś się jemu zapytać co oni takiego zrobili ale nie miałeś odwagi. Trzymałeś dziewczynę za nadgarstek. Ciągnąłeś ją używając nie wielkiego nakładu siły. Szedłeś za gorylami Bykova. Przez długi korytarz zrobiony pomiędzy klatkami. Było ich tam z czterdzieści. Sufit był wysoko osadzony na jakieś 5m. Ale i tak smród ludzi był gęsty. Zapewne to było od odchodów jak i moczu który spływał prosto pod klatki. Dotarliście do wyjścia z tego pomieszczenia. Za drzwiami był garaż podziemny. A raczej jego część. Bo to pomieszczenie z klatkami to jego reszta. W garażu stały wozy. Od super bryk sportowych do aut 4x4, czy wozów bojowych. Stal tam nawet T-72. Słyszałeś kiedyś od strażników że Bykov ma nawet śmigłowiec. Tu goryle stanęli i czekali na coś. A raczej na kogoś. Przyszło jeszcze ośmiu ludzi. Każdy ubrany w czarny skórzany płaszcz. Mieli broń AK-47. Chwilę później wszedł jeszcze z dwoma gorylami sam Bykov. Powiedział coś jednemu w czarnym płaszczu na ucho i wrócił do windy. Właśnie ten jeden odezwał się do wszystkich:

- Jedziemy na miasto. Bierzemy dziewczynę. Ty wielki jesteś odpowiedzialny za nią. Lepiej by ci nie zwiała. To twoje życie. - I wszyscy wpakowali się w dwa auta 4x4.





Wyjechaliście w drogę do miasta ruin. Z tobą w aucie była dziewczyna i trzech w czarnych skórach. Między nimi był ten który przemówił do was. W czasie jazdy już w ruinach. Dziewczyna wskazywała wam drogę. Jak się okazało dojechaliście na skraj miasta. Pokazywała że to tu i trzeba wysiąść by tam dotrzeć. Cały szef ludzi w czarnych skórach który tak się udzielał kazał obie i jednemu z swoich poczekać. A sami poszli w skazane miejsce. Nie minęło 5 minut jak padł strzał prosto w kierowcę auta w którym siedzieliście. Jak i kolejny w dach…………..


Postacie otaczające gracza:

- Wrogie: ?

- Neutralni: 1

- Znajomi : brak

- Przyjaciele: brak

Opis Otoczenia:

Ruiny: Wszędzie budynki zrujnowane i walące się.- Cztery pietra w wstępem wzbronionym (Brak dostępu) - ?
Teren – Płaski, zabudowany, gruzy.
- ogólnie –Miasto Ruin


---------------------------------------------


Warunki pogodowe. Rano 6 stopni w południe 9 stopni wieczorem 8 stopni w nocy 6 stopni. W dzień słońce – w nocy duszno i sucho.

Klaus Bauer „ Sprężyna”

Jak się okazało wyjście na miasto to nie taki głupi pomysł. Znalazłeś bar w którym było ogłoszenia pracy i zapotrzebowanie. Potrzebowali:

Zbieraczy – wyjście w ruiny najbardziej opłacalna fucha.

Złotej rączki - przy naprawach murów z blachy praca za wsie jałmużnę.

Ludzi do połowów trupów – Dobrze płatna fucha.

Ludzi do pilnowania porządku- tak zwanych Mastyfów

Postacie otaczające gracza:

- Wrogie: Brak

- Neutralni: około 70 ludzi, 30 zwierząt

- Znajomi : brak

- Przyjaciele: brak

Opis Otoczenia:

Budynek kryjówki
– oddzielony budynek. Siedmiopiętrowy, murowany. Cały budynek opuszczony. Nad samym wybrzeżem. Prąd brak. Woda bieżąca brak. Zajmujesz ostatnie piętro. Reszta pięter pusta zdewastowana i ograbiona. W twojej kryjówce bezpośrednio znajdują się : Ławka, stół, krzesła 4 szt, stół z imadłem, lampka nocna, łóżko – (wszystko drewno oprócz lampki ). Na piętro dostajesz się drewnianymi schodami.
Wokoło budynku – z jednej strony woda, z trzech ląd (asfalt ), parking, dwupasmówka za nią miasto.
Teren – zabudowany, woda, ruiny.
- ogólnie – płaski, oddzielony wodą 35%. Brak drzew i roślinności. Ruiny ponad 89%.


---------------------------------------------------------------


Warunki pogodowe. Rano 1 stopni w południe 0 stopni wieczorem -1 stopni w nocy -2 stopni. W dzień słońce– w nocy deszcz.

Arkin Huntstone „Karolczaneq”


Stockenhauser – Niemcy-

Darcie się może przysporzyć kłopotów ale czy gorszych niż teraz. Psy skakały ale w żaden sposób nie mogły cię dorwać. Właśnie skakał po raz któryś szpic, gdy padł strzał powalając psa. Reszta psów zaczęła targać i szarpać zabitego spa. Wtedy padł kolejny strzał trafiając następnego. Wtedy reszta uciekła. Długo nikt się nie pojawiał. Ale po paru minutach widziałeś jakąś sylwetkę. Do głowy napłynęło tyle krwi że miałeś wrażenie że zaraz ci pęknie. Opadłeś już z sił. Sam nie wiedziałeś ile na tym cholernym drzewie wisiałeś. Sylwetka podeszła blisko. Ale i tak nie mogłeś wyostrzyć wzroku by dokładnie się przyjrzeć. Jedno co przychodziło tobie na myśl to podziękowanie. Ale nie zdążyłeś gdyż sylwetka podniosła zabite psy i zaczęła odchodzić. Wyszeptałeś resztką sił:

– chyba mnie nie zostawisz?- Arkin

Wtedy to sylwetka spojrzała na ciebie, właściwie to widziałeś tylko obrót głowy. Całkowicie rozmazany. Ale po chwili znów zaczęła się oddalać. Wtedy wziąłeś głęboki oddech i już ciut głośniej powiedziałeś:

- proszę nie zostawiaj mnie. – Arkin

Sylwetka w tym momencie puściła ciała dwóch psów które upadły na ziemię. Cofnęła się żwawym krokiem. W ciągu chwili wyjęła nie wiadomo skąd maczetę. I w szybkim łukowatym ruchem odcięła linę. Upadłeś bezwładnie na ziemię. Głowa jeszcze bardziej ci pękała z bólu. Rozcięła tobie wiązania na rękach i nogach. I schowała maczetę. Równie szybko jak ją wyjęła. Odwróciła się i zaczęła podchodzić do leżących ciał psów. Zawołałeś jeszcze raz:

- nie zostawiaj mnie proszę. – twój głos był mizerny i drżący z zimna.

Sylwetka zbawiciela odwróciła się na chwilę, a potem z powrotem szła po zabite psy. Podniosła je i zaczęła odchodzić. Wolałeś jeszcze o pomoc i by ciebie nie zostawiał. Ale znikł tobie z oczu. Po nie całej minucie wróciła bez psów. Wyciągnęła coś z kieszeni i po chwili poczułeś uderzenie w twarz po którym zemdlałeś. Obudziłeś się i zacząłeś rozglądać. Leżałeś przywiązany do łózka. Podeszła do ciebie kobieta. Tak nareszcie widziałeś swojego wybawiciela. Jak się okazało wybawicielkę. Weszła do pomieszczenia. Odwiązała ci dłonie. Podziękowałeś, ale ona tylko wyszła z pomieszczenia. I usiadła przy ognisk które się paliło w zrujnowanym budynku którym przebywaliście.

Postacie otaczające gracza:

- Wrogie: ?

- Neutralni: 1

- Znajomi : brak

- Przyjaciele: brak

Opis Otoczenia:

Budynek kryjówki
– Ruina, 4 piętro.
Wokoło ciebie – mały parking, ulica dwukierunkowa, dużo domów i ruin, sklep i twoja kryjówka.
Teren – Zabudowany, ruiny, plaski, zagajniki 30%, krzaki, drzewa.
- ogólnie – dużo domów (około 90 budynków) – dachy spadziste w przeważającej liczbie, nienaruszonych. Kilka ruin. Większość aut to wraki. Nie daleko kilka super marketów. Dużo podwórek z płotami.

Strata do Ekwipunku i Umiejętności:

- Kapelusz , Kurtka ocieplana, plecak, Pistolet M-9 i amunicja, Ocieplane spodnie, Nóż duży, Bluza, Buty, skarpetki, scyzoryk zwykły, pasek do spodni, manierka, Lina

Pozostały Ekwipunek:

Brak


---------------------------------------------------------------------------


Warunki pogodowe. Rano -23 stopni w południe -28 stopni wieczorem -28 stopni w nocy -30 stopni. W dzień słońce, mróz arktyczny – w nocy opady śniegu.

Afanasij Sokołow


Zabraliście cudzą własność! A to nie było mądre. Nawet w tych zakichanych czasach. Ale nie myśleliście o tym byliście wściekli w danym momencie. A zresztą sam sobie jest winien, strzelając do was. Szliście dalej szykiem bezpiecznym. Czyli odstęp pomiędzy wami był 1,5 metra i strzałkowy. Przypominał klucz kaczek. Jest to szyk wprawdzie wykorzystywany przez żołnierzy USA, ale sprawdza się w terenie gdzie wróg może się czaić wszędzie. Snajper mógł się czaić na każdym wzgórku. Miał doskonały kamuflaż. Więc widząc budynki mieściny, wcale nie oznaczało spasowania z ostrożnością. Dotarliście dalej w ciąg budynków. Pierwsze budynki były niezdatne do zakwaterowania. A to nie miały szyb w oknach, albo były totalnie zniszczone. Miasto wyglądało na zapomniane przez świat. Była główna jedna ulica jak w amerykańskich miasteczkach z filmów westernowych. Brakowało wieży zegarowej. Ale był budynek wzmocniony chyba stary komisariat. Z dobrymi wzmocnionymi drzwiami. Weszliście do niego. Znajdowało się tam pomieszczenie z kratami. Było w sumie pięć pomieszczeń. Stare biuro, wspomniane pomieszczenie z kratami, korytarz, zbrojownia, zejście w dół, i stary schron. Piękna sprawa. Było też wejście na dach. Do obrony były małe okna przez które można było prowadzić ostrzał. Chodź nie bardzo było czym.

Było na razie dobrze. Tylko na razie. Czy to entuzjazm, wyczerpanie, roztargnienie, ale zapomnieliście że krew pozostawiały ślady na śniegu. To jak podpuszczanie wszelakiej zwierzyny drapieżnej na zabawę z wami. I raczej nie chodziło o kulanie włóczki. Był jeszcze jeden drapieżnik który mógł spokojnie spacerkiem za wami iść……..

Postacie otaczające gracza:


- Wrogie: ?

- Neutralni: ?

- Znajomi :, Proclus Biryukov, Methodius Kharlamov (ranny), Vladimir Bezrukov,

- Przyjaciele: Siergiej Borodin

Opis Otoczenia:

Budynek kryjówki – Stary budynek (komisariat)
Teren – płaski, zbudowany
- ogólnie – Miasto duchów 12 budynków w tym 6 to ruiny.

Dodatek do Ekwipunku i Umiejętności:

Siergiej, Vladimir – palety śniegowe: + 10% Morale, + 10% Wytrwałość.
Afanasij Sokołow- palety śniegowe: + 10% Morale, + 10% Wytrwałość.
– rękawice grube: +10% Wytrwałość, +2 Morale i Przetrwanie (Tabela).
- oprawienie zwierzyny: +1 zdobywanie jedzenia, +1 Morale(Tabela).
Siergiej Borodin – zabicie Rysia: +2 Łowiectwo, +1 Karabin (Tabela).



------------------------------------------------------------------

Warunki pogodowe. Rano 1 stopni w południe 2 stopni wieczorem 1 stopni w nocy 0 stopni. W dzień i w nocy słonecznie, wiatr.

Frederic Lanneugrasse „Angélus”


Hel – Wstałeś przedświtem ale nie wychodziłeś tak od razu. Jak się okazało wokoło kręciło się kilku żywych truposzy. Było ich z dwadzieścia. Ubrani byli w mundury. Posiadali przy sobie broń Ak-47, a jeden z nich „raka”, oraz noże taktyczne. Jak i maski „słonie” wiszące na ramieniu. Jeden z nich był bez nóg i czołgał się. Widziałeś dwudziestu ale ile było poza zasięgiem wzroku? Nie wiadomo…...

Postacie otaczające gracza:

- Wrogie: 20+

- Neutralni: brak

- Znajomi : brak

- Przyjaciele: brak

Opis Otoczenia:

Budynek kryjówki – Metalowy z cienkiej blachy falowanej, okna z siatką na wysokości 3,5 metra. Kilka pomieszczeń. Jedno biurowe. Kilka łączonych. Szatnia. Większość pusta. Jedno wejście, dwie większe bramy przelotowe.
Wokoło budynku – Las mieszany, zagajniki,
Teren – drzewiasty, płaski.
- ogólnie – jedyna droga w głąb lądu jak to na cyplu. Dwie drogi. Bardzo wysoki poziom widoczności z daleka.


---------------------------------------------------------------------------------------------------


Warunki pogodowe. Wieczór -1, deszcz z śniegiem. Noc 0 odczuwalne -1. Rano 1. Słonecznie w dzień.

Piotr Piotrowski

Czy to szczęście, czy umiejętności i spryt. Kogo to właściwie obchodzi. Żywe padliny przeszły obok wraku w którym się ukrywałeś. Zanim jednak przeszły czułeś jak serce coraz szybciej bije i nie mogłeś zapanować nad oddechem. Ale przeszli. Pytanie czy są już na tyle daleko by wyjść. Bagażnik zatrzasnąłeś od środka. Wyjścia były dwa. Albo wydostać się szukając po omacku linki do otwierania bagażnika. Drugi to wejść do środka przez tylne siedzenia wywalając półkę. Zanim to zrobiłeś nasłuchiwałeś czy aby nie słychać nikogo w pobliżu. I coś było słychać ale nie szemrało, nie skomlało i nie charczało. Co to było….

Postacie otaczające gracza:

- Wrogie: ?

- Neutralni: ?

- Znajomi : brak

- Przyjaciele: brak

Opis Otoczenia:

Wrak pojazdu Ford sedan – bagażnik.
Wokoło ciebie – Nie daleko dom. Pełno wraków.
Teren – płaski, małe wzniesienia.
- ogólnie – droga z wrakami, jeden dom, dwie autostrady przecinające się.

Dodatek do Ekwipunku i Umiejętności:


Ukrycie się: +1 Maskowanie, +10% Zaradność, +5% Szczęście.






------------------------------------------------------------------------
 
Nasty jest offline  
Stary 14-03-2013, 17:22   #17
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Trafiłem do baru, mojego drugiego celu podróży. Mekki wędrowców, pracowników i wszystkiego tego co przetrwało zagładę zachowując resztki człowieczeństwa. Pamiętam, jak kiedyś stał tutaj sklep wielobranżowy, a może był to dentysta na parterze w tym bloku mieszkalnym... Cóż, upadek zmienił wszystko.

Ogłoszenia przypadły mi do gustu. Na broni znałem się tyle co, a za grosze pracować to nie to. Topielce były obiecujące, ale ryzyko choroby ogromne. Poza tym, jeszcze mi 'ożyje' i co wtedy? Cóż, zbieractwo zdawało się być jedynym rozsądnym wyjściem. Jak by nie było kiedyś tu mieszkałem i wiem gdzie czego szukać. Chociaż, bardziej odpowiednie byłoby stwierdzenie, wiem, gdzie kiedyś coś się znajdowało.

Chwile później byłem w kryjówce upewniając się że wszystko mam i wszystko jest na swoim miejscu. Tylko kurtkę zostawiłem na łóżku, scyzoryk wkładając w zapinaną kieszeń spodni. Drzwi na klucz i kurs na północ, a potem na zachód w starą Van Diemenstraat. Przejście przez pas kolejowy, jego tunele i dwupasmówkę oddzielającą miasto na południu od Centrum byłoby proszeniem się o problemy. Za bardzo na widoku. Van Diemenstraat... gdzieś tam była klinika, pare firm i biur, kafejka, nawet szkoła. Może coś ostało i nie rozkradli wszystkiego, a i dalej od centrum Amsterdamu to może mniej mutasów i kanibali będzie. Powinno być bezpieczniej, ale i tak lepiej trzymać się cienia, głowa nisko, oczy i uszy otwarte.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 14-03-2013, 20:51   #18
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
---------------------------------------------


Warunki pogodowe. Rano 6 stopni w południe 9 stopni wieczorem 8 stopni w nocy 6 stopni. W dzień słońce – w nocy duszno i sucho.

Klaus Bauer „ Sprężyna”

Wybrałeś zajęcie zbieracza. Pozbierałeś to co było cenne i w drogę. Zawód zbieracz jest równie niebezpieczny co zajęcie przy truposzach. Wyszedłeś mostem zachodnim. Był on na prawo od twojej kryjówki. Przed wyjściem zgłosiłeś się do gościa dla którego będziesz zbierał. Oddając jemu 40% rzeczy zebranych on dawał tobie plecak i wózek. Taki dwu kołowy wózek. Jak awansujesz dostaniesz muła i wóz. Ale do tego daleko. Ta praca nie jest dla byle kogo. I nie każdy dostaje ją tak od ręki. Ale ty przekonałeś jego może wrodzonym darem przekonywania. Czas wyjść za bramę. Jak to mówi pierwsze 00 metrów mówi o tobie wszystko.Nawet to czy przeżyjesz. Zaraz za mostem jest jeszcze stanowisko pierwszej reakcji. Stoi tam dwóch strażników i jak coś się dzieje to ostrzegają miasto o tym. Potem jest główna droga pomiędzy ruinami. A dalej to już dziki zachód.


Postacie otaczające gracza:

- Wrogie: ?

- Neutralni: ?

- Znajomi : brak

- Przyjaciele: brak

Opis Otoczenia:

Budynek kryjówki
– oddzielony budynek. Siedmiopiętrowy, murowany. Cały budynek opuszczony. Nad samym wybrzeżem. Prąd brak. Woda bieżąca brak. Zajmujesz ostatnie piętro. Reszta pięter pusta zdewastowana i ograbiona. W twojej kryjówce bezpośrednio znajdują się : Ławka, stół, krzesła 4 szt, stół z imadłem, lampka nocna, łóżko – (wszystko drewno oprócz lampki ). Na piętro dostajesz się drewnianymi schodami.
Wokoło budynku – z jednej strony woda, z trzech ląd (asfalt ), parking, dwupasmówka za nią miasto.
Teren – zabudowany, woda, ruiny.
- ogólnie – płaski, oddzielony wodą 35%. Brak drzew i roślinności. Ruiny ponad 89%.


---------------------------------------------------------------
 
Nasty jest offline  
Stary 15-03-2013, 10:06   #19
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Jak zobaczyłem wózek z którym miałem jeździć nie powiem, że było mi do radości, ale emocje to zbędny balast więc po co nimi szastać na prawo i lewo? Wózek oznacza lekki hałas i zmniejsza możliwości manewru. Cholera, to źle, bardzo źle. Trzeba będzie go zastawiać w wnykach ruin, żeby nikt nie przyuważył go z daleka i poruszać się w miarę ostrożnie, a jednocześnie całą sprawę załatwić... szybko. Nie ma to jak konflikt interesów na samym starcie. Poza tym, pogoda znowu zmieniała się na chłodniejszą. Kurtka jednak będzie zmuszona ze mną pójść.

Wyszedłem przez bramę, most był praktycznie terenem na widoku, rzecz która bardzo nie przypadła mi do gustu. Całkowita widoczność dla tych co czekają na zbieraczy po lewej stronie za kanałem. Trzeba było przemieścić się szybko, w miarę szybko i cicho, prosto do strażników, wyczuć wózek, jego wyważenie. Drobne rzeczy które mogą się przydać w razie ucieczki i nie tylko.

Nim wyruszyłem w ruiny zamieniłem ze strażnikami parę słów. Kto wie, czasami można dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy o tym co znajduje się przede mną, oraz ewentualnie, czy ktoś jeszcze nie wyruszał w tamtym kierunku, czy dla przykładu, kiedy ostatnio i jakie były problemy z tej strony, a może sami coś by chcieli? Ramieniem i gestem podczas rozmowy pokazałem im jak będę szedł, jedna wielka ściema, teatr przeznaczony dla tych co chcą mojej zguby, moich gambli i mogliby obserwować to spotkanie z ukrycia. Pokazałem, że zamierzam iść na starą fabrykę czekolady przy Prinseneiland, a potem dalej na południe... Za cholerę.

Zawsze byłem lekko podejrzliwy, upadek tylko to wyostrzył. Zatrzymując się na chwilę żeby zamienić słowo z strażnikami mimowolnie rozglądałem się kątem oka i nastawiałem jedne ucho okolicy. Będą musieli się pogodzić z tym, że nie mając całej mojej uwagi, jedynie szczątkę, ale kto w tych czasach nie jest czujny? Nie podobały mi się ruiny na północy te co stały na molo. Idealny punkt obserwacyjny, najwyższy w okolicy. Bezpośrednie podążanie w Van Diemenstrat byłoby perfidnym zdradzeniem moich planów udania się tam, skręciłem w Barentszplein. Następne miało być zejście na Barensztstraat, a potem w Van Neckstraat... takim sposobem powinienem trafić do Van Diemenstraat. Plan wyglądał nieźle, choć idealny nie był. Głowa nisko i poruszać się w cieniu jakby zaraz coś miało mnie zjeść, a jak po drodze jakiś mniej zniszczony sklep lub inna działalność będzie to i wejść będzie można.


Rozmyślając nad możliwościami, kanibale i ludzie byli dla mnie większym zagrożeniem niż mutasy, pomijając zwierząt. O dziwo, parę razy uszedłem z życiem tylko dlatego, że rodzice z jakiegoś powodu 'zapomnieli' usunąć mojej makroglosji tylko ją skorygowali... Może to dlatego, bo tak się układa, że niemalże jej nie widać chyba, że się nią pochwalę? Cóż, zdecydowanie za długi język jest czymś czym lepiej się nie chwalić w tych czasach, bo jeszcze wezmą za mutka. W szczególności, gdy zmiany zaszły również w ukształtowaniu wnętrza jamy ustnej i gardła tak, że jego wielkość była wręcz naturalna...
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 15-03-2013 o 23:24. Powód: Literówka, uzupełnienie treści.
Dhratlach jest offline  
Stary 15-03-2013, 18:55   #20
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- To twoi mała?! - krzyknął złowrogim głosem w stronę dziewczyny. - Wołaj, że to ty, by wiedzieli żeś w aucie! Krzycz kurwa! - warknął po czym pociągnął dziewczynę i wyskoczył z auta. Wybrał tą stronę z której nie padły strzały, to jest tą w której szyba nie była rozbita od kuli. Wychodząc rzucił jeszcze okiem, czy AK-47 kierowcy był w zasięgu łapska Wielkoluda. Teraz by mu się przydał…
 
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172