Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2013, 10:48   #23
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Mniemam zatem, że kolega o zacnej i sprytnej mowie przybywa tu w konkretnym celu? Heinrich Brauster rzadko spotyka takowych, i na szlaku, i poza nim.

Mężczyzna wydawał się być pewny siebie, prawie z pewnością podróżnik – a tak przynajmniej siebie określił. Nikt inny nie szlajał się „na szlaku”. Na kupca nie wyglądał, a towarzystwo w jakim przebywał sprawiło, iż Hans zastanawiał się poważniej z kim też mu przyszło rozmawiać. Było mało prawdopodobne aby był miejscowy – co najwyżej od krótkiego czasu...

- Cel chyba jak u wszystkich, wzbogacić się nieco, ustawić i może dalej w szlak wybyć dokąd los poniesie. No i nie znowu taki bezbronny – Hans uśmiechnął się tuszując lekki niepokój. Zwykli mieszkańcy nie interesowaliby się tym czy Hans potrafi sobie poradzić. Jednocześnie poprawił wiszący przy boku miecz chcąc by rozmówcy zwrócili nań uwagę. – W końcu wiem jak się tym posłużyć a z drugiej strony nie mam znowu przy sobie tak wiele by komuś opłacało się narażać własne zdrowie przy próbie odebrania mi tego.

- Karczmarzu donieś piwa !

- zawołał i jakby na potwierdzenie poprzednich słów wyjął chudą sakiewkę w której na próżno by szukać blasku złota. Pojedyncze zaś sztuki srebra nikły w przeważającej liczbie miedzi. Podróżnik taki jak Hans, syn kupca, dobrze wiedział i to nie od dziś, że złoto najlepiej chować w ubraniu – butach, pasie i w tym podobnych. Nawet jego skórzany płaszcz miał podszycie w którym schowane były monety.

- No ale w tym celu właśnie się rozpytuję, czy tu zajęcia jakiegoś ciekawszego nie ma do roboty?

Po dłuższej przerwie w której miał czas przyjrzeć się rozmówcom, starając się nie tylko dobrze ich spamiętać w razie potrzeby co wynaleźć insze szczegóły które do tej pory nie rzuciły mu się w oczy, powiedział:

- Mało kto dziś podróżuje na szlaku panie Heinrich, chłopy siedzą w chałupach, mieszczki z miast nosa nie wystawiają , jedynie ci odważniejsi lub zdesperowani
– w tym miejscu podrapał się po brodzie , co w języku złodziejskim oznaczało dosłownie „poszukiwani” – szukają miejsca dla siebie w świecie.
Niejednemu w końcu inwazja zniszczyła domostwa niejednych do drogi zmusiła... A panów jakie wiatry tu przygnały? – dopytywał.

Nie tak wyobrażał sobie te rozmowy, z drugiej strony czyż nie chciał poznać co ciekawszych osobników z miasta? Miał ku temu właśnie okazję i żałował trochę, że z karczmy wybył krasnolód w jego towarzystwie czuł się jednak znacznie bezpieczniej...

Hans zwrócił też uwagę na skrzypienie i trzaski dochodzące z drugiego pomieszczenia - tam gdzie udali się strażnicy. Nie trzeba było być specjalnie sprytnym, by zauważyć, że znaki dawane przez karczmarza, strażnicy, zamknięte pomieszczenia dawały dość nietypową mieszankę budzącą co najmniej ciekawość i podejrzliwość. Hans zachodził w głowę jakie tajemne spotkania się tam odbywały, a może jakieś podziemne przejścia z których nie jedna karczma słynęła, spiski , szajki ? Cokolwiek się nie kryło pod pozorami spokojnej karczmy, Hans był zbyt ciekawski by przymykać na to swoje oczy i uszy...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 15-03-2013 o 14:11.
Eliasz jest offline