Niektórzy wiedzą aż za dobrze, co zrobić w razie niebezpieczeństwa. Nogi za pas i galopem, oby dalej. Tak uczyniła Nel i towarzyszący im ochroniarze, tak uczyniła część chłopów. W przypadku tych ostatnich była to skończona głupota, jako że ani chałupy, ani rodzina uciec nie mogli.
Chociaż zgodnie z rozsądkiem należało ruszyć w stronę stajni i, nie czekając na wydanie pozwolenia przez przedstawicieli inkwizycji, galopem oddalić się z miejsca potyczki, Detlef pozostał na placu boju.
Na widok dowódcy napastników pożałował swej decyzji, ale cóż miał robić. Pozostawało tylko ubić stwora, a potem rozprawić się z pozostałymi mutantami.
Detlef uniósł kuszę, dokładnie wycelował i strzelił do czterorękiego potwora. |