Daendarin'tael chętnie opuścił swoją siedzibę, by odpowiedzieć na wezwanie Wszechojca. Mimo, że jego siedziba była piękna to brakowało tego wszystkiego wokół, co nadałoby sens zamieszkania w tej krainie. Pan Lasu potrzebował zajęcia, chciał już sadzić drzewa i doglądać ogrodu. Zjawił się bardzo szybko.
Zasiadł na swoim siedzisku, które nota bene przypadło mu bardzo do gustu, i poczekał, aż wszyscy zrobią to samo. Wysłuchał tego, co inni YLuvani mieli do powiedzenia, po czym sam zwrócił się po kolei do Ervinesa, Oeghyma i Davarenne, gdyż to oni mogli w dowolnej kolejności coś zdziałać.
Yluvaniego ognia poprosił, by słońce nawiedzało jego krainę tak często, jak to możliwe, w taki sposób, by zachodnia część krainy uzyskiwała więcej światła, niż teren wschodni. Yluvaniemu ziemi przypomniał o wcześniejszej prośbie, a tę ostatnią, która władała powietrzem, poprosił o powietrze zdatne do oddychania, bogate w tlen, ale nie nim przesycone, by rośliny się nie podusiły.
I tak, wygłosiwszy swoje prośby, oparł się wygodnie w fotelu i znów zagłębił się w rozmyślaniach na temat niewiadomej przyszłości.
__________________ Ash nazg durbatuluk,
Ash nazg gimbatul,
Ash nazg thrakatuluk,
Agh burzum-ishi krimpatul! |