Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2013, 23:47   #113
Szamexus
 
Szamexus's Avatar
 
Reputacja: 1 Szamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znany
Rany Zygmunta zagoiły się pozostawiając drobne blizny niewinnie wyglądające na jego szczupłych nogach. Jednak gdy tylko przypominał sobie, wspominał moment gdy uciekali ze Stryjem z willi, blizny i coś głębiej ożywały, na nowo paliły i piekły niczym świeże ugryzienia dzikiej hordy gryzoni .. Nocami miewał koszmarne sny, nie często ale jednak .. budził się wtedy spocony, jak dziecko którego sen jest przerwany koszmarem. A sen powracał, pomimo, że był taki sam Doktorek nie mógł do niego przywyknąć.

We śnie widział człowieka, wędrującego po świecie ... rozmawiającego z ludźmi, pomagającego potrzebującym, opatrującego rannych, leczącego chorych ... to był On, Chrystus, Jahwe ... i gdy widział go Doktorek co raz bliżej, widział jego rany które otwierają się, zaczynają krwawić ... I obraz zbliżał się do nóg a na nogach zamiast ran krwawiących po gwoździach na stopach widział otwierające się blizny po ugryzieniach szczurów ... to był on. On sam, i nogi całe zalane krwią czerwoną żywo czerwoną krwią ... i we śnie Doktorek wiedział że to nie jego krew .. tylko krew Tuni. A obok powolnym krokiem przechodził on, ciągle on, ten sam, z tymi samymi oczami ... Aaaaaaaaaaaaaa! Ocknął się, świtało .....

****

O ile blizny na nogach były zagojone o tyle nie zagoiła się strata Tuni. Czuł się za to odpowiedzialny. Rozmawiał z Beniaminkiem, który w typowy dla siebie sposób zapewniał Doktorka, że taka jest wojna, są ofiary ... Na chwilę, być może bardziej sama obecność i kontakt z Beniaminkiem niż jego słowa dodawały mu otuchy, pokrzepienia ... ale myśli wracały.

****

Lasy które teraz stały się ich domem były po wschodniej stronie Wisły, bliżej domu. Bliżej domu, od razu tak pomyślał Doktorek gdy się okazało gdzie będą stacjonować. Wydarzenia które miały miejsce podczas ich ostatniej warszawskiej akcji spowodowały, że Zygmunt zamknął się w sobie jeszcze bardziej niż wcześniej. Mało mówił, nie unikał kontaktu z chłopakami z grupy, a ze swoimi chętnie spędzał wolny czas, jednak mało mówił, odzywał się krótko i rzeczowo. Jedynie do Beniaminka pozwalał sobie od czasu do czasu "się otworzyć" a on skutecznie go "zamykał".

Doktorek udzielał się z całych swych sił i umiejętności w pomocy medycznej. Tutaj, w lesie, doszkolił się świetnie w "leśnej medycynie ratunkowej". Był przez to ceniony, choć niektórzy nierozumieli jego milczenia ... inni czasem próbowali "dotrzeć"do niego. Tak było z Szyszką, młodym żołnierzem ranionym w jednej z akcji. Nie wiedzieć jak, ale ten człowiek okazał się bardziej niż inni "zdolny" do rozmowy. I ta się potoczyła ... jakoś, tak czy inaczej pewnie się polubili.

Szyszka okazał się być jednym ze zwiadowców. Był świetnym strzelcem. I tak Zygmunt "niechcący" zdobył możliwość do szkolenia, szkolenia które w jego przypadku, wysportowanego młodzieńca, byłego sportowca z akademickiego związku sportowego, mogło sprawić, że w lesie stanie się zabójczy dla znienawidzonego wroga .... Szyszka pomógł mu zdobyć odpowiednie ubranie, broń, nauczył poruszać się w lesie, obserwować. Wreszcie został też zabrany na akcję rekonesansu. Doktorek stał się "milczącym" partyzantem, niewidzialnym w lesie, zabójczym z bronią w ręku, i czujnym ...

Co bardzo mu schlebiało, sam Beniaminek krótkim - Nieźle! to docenił widząc postępy w umiejętnościach strzeleckich Doktorka ... Jedynie Tunia go "karciła" ... ale to znosił w milczeniu, miał nadzieję, że pokuta odpuści jego grzech.

***

Przyszedł kolejny dzień, kolejna akcja ...
 
__________________
Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz"
Szamexus jest offline