Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2013, 11:36   #114
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Qj10YL0kYwo&list=PLC1F970F013884010[/MEDIA]


Tunia odznaczała na piwnicznej ścianie mijające dni. Oczywiście dopiero wtedy, kiedy już miała na tyle sił by o tym pomyśleć. Jeszcze kilka razy wracała do łóżka z gorączką, ale z każdym dniem czuła się mocniejsza. I ciałem i duchem. Być może po części wynikało to z faktu, że pozwolono jej się swobodnie poruszać po piwnicznych pomieszczeniach, a może dlatego, że ludzie, z którymi przebywała nie wydawali się stanowić zagrożenia. Traktowali ją bardzo dobrze. Owszem, czuła małą rezerwę, z którą odnosili się do niej, ale ona brała się, zdaniem Natalii, z różnic kulturowych. Bo jej „współmieszkańcy” wszyscy byli Żydami.

Była Monika, którą poznała jeszcze przy łóżku, jej mąż Lucjan i ich mała córeczka o imieniu Rachela. Smutne to było dziecko, o przepięknych ciemnych oczach. Było też rodzeństwo – Irmina i Szekel. Ona była akuszerką, a on poważnym mężczyzną po pięćdziesiątce.

W krótkich rozmowach, jakie udało jej się przeprowadzić z Moniką, Tunia dowiedziała się, że została uratowana przez podziemną żydowską organizację, a do samej kryjówki przyprowadziła ją kobieta o imieniu Izabela. To ona ukryła również przebywających tutaj uciekinierów. Kim była? Tego sami nie wiedzieli, ale bali jej się jak ognia, a jednocześnie czuli ogromną wdzięczność.

I niby wszystko było w porządku, gdyby nie sama piwnica…

Początkowo Tunia myślała, że źle zapamiętuje rozkład pomieszczeń. Ale w końcu ileż razy można pomylić się na tak małej przestrzeni? W końcu dziewczyna doszła do wniosku, że to piwnica zmieniała się w jakiś dziwny i niewytłumaczalny sposób. Poza tym nigdzie nie było z niej wyjścia. Niemożliwe? A jednak. Powiedziano jej, że drogę na zewnątrz zna tylko jedna osoba, ale ze względów bezpieczeństwa nie zdradzi go. Za żadną cenę. Chcąc nie chcąc musiała więc zostać w kryjówce, z obcymi sobie ludźmi.

I z tajemnicą sekretnej piwnicy...

*** dwa tygodnie później ***

- Twoi ludzie przeżyli, ale nie ma ich w Warszawie – Izabela obwieszczała jej te, dobre jakby nie było, wieści ostrym, zimnym głosem. Mimo tego serce Tuni żywiej zabiło z radości. Nic im się nie stało! Tyle bezsennych nocy spędziła myśląc o swoich towarzyszach. Pewnie myśleli, że nie żyje, a ona tak się o nich martwiła. Nie pytała czarnowłosej o szczegóły. I tak cud, że w ogóle jej odpowiedziała.

- Dlaczego ja Izabelo? Dlaczego mnie ocaliłaś? – Natalia spytała mimo woli jakiś czas później. Wiedziała, że organizacją, która ją uratowała zajmowała się ratowaniem wybitnych jednostek. A przecież ona była zwykłą dziewczyną, bojowniczką AK jakich wiele, nikim szczególnym.

Izabela spojrzała na nią bystro i dopiero po chwili odpowiedziała bez żadnej zmiany w tonacji głosu:
- Kiedyś poproszę cię o spłacenie tego długu. Możesz być pewna.
A potem, zanim Tunia zdążyła ponownie otworzyć usta dodała:
- Mogę przekazać twoim bliskim, że żyjesz, ale to trochę potrwa. Nie będę ryzykować dla ciebie bezpieczeństwa organizacji i tego miejsca.

Czytała w jej myślach? A może rozumiała co czuje? Jednak zimne spojrzenie pięknej kobiety szybko pozbawiły ją złudzeń.
- Dziękuję – Natalia zebrała się na uśmiech – mimo wszystko dziękuję.
Ale wdzięczność Tuni nie zrobiła na Izabeli żadnego wrażenia. Pozostała nieprzystępna i zimna na tyle, że dziewczyna straciła ochotę na dalsze pytania.

W ciągu minionych tygodni udało jej się za to polubić mieszkańców piwnicy. Ujęli ją swoją skromnością i cierpliwością w znoszeniu ciężkiego losu. A i ona zdobyła w końcu ich sympatię. Pomimo tego, że była gojką.


*** końcówka sierpnia ***


Tego popołudnia Tunia siedziała w fotelu zatopiona w lekturze książki o religii hebrajskiej. Na szczęście piwnica zaopatrzona była w wiele ksiąg, choć ich tematyka była ogólnie mówiąc mało urozmaicona. Dzieła żydowskie i teologiczne. Początkowo Natalia sięgnęła po nie z nudów. Dni spędzone w zamknięciu były monotonne, a książki jakoś je urozmaicały. Monika wydawała się zaskoczona kiedy Tunia poprosiła ją o pomoc w nauce języka jidysz, ale nie odmówiła.

I tak, po tych wszystkich długich tygodniach Natalia była już w stanie co nieco zrozumieć z tego o czym pisano w księgach i porozumieć się z przyjaciółmi w ich języku.

Ciekawe co powiedziałaby babcia widząc mnie nad słowami hebrajskich modlitw? – myślała Tunia uśmiechając się do siebie.

- Natalia?
Tunia podniosła głowę znad książki i pytająco spojrzała na stojącą w drzwiach Irenę.
- Izabela jest u nas i mówi, żebyś przyszła do kuchni.
- Toda, Irena - Tunia zatrzasnęła okładkę księgi i zerwała się z łóżka. Czyżby coś nareszcie miało się wydarzyć?

Izabela siedziała na taborecie przy stole i patrzyła przed siebie.
Kiedy Natalia weszła do kuchni i przywitała się po hebrajsku „Caharajim towim” odwróciła głowę i zmrużyła na chwilę oczy jak drapieżna kocica.

- Usiądź Natalio, mam dla ciebie propozycję.
A kiedy dziewczyna zajęła miejsce tuż obok niej odezwała się ponownie:
- Widzę, że już doszłaś do siebie. Dobrze się tobą zajęli. – to nie było o tyle pytanie, ile stwierdzenie, a mimo to Tunia odpowiedziała:
- Tak, odzyskałam już pełnię sił. Co to za propozycja?

- Potrzebujemy łączniczki pomiędzy naszą organizacją a polskim ruchem oporu. Podjęłabyś się tego zadania?

- Wiesz, że tak. Dosyć mam już siedzenia w jednym miejscu – Tunia nie bała się Izabeli, choć czuła przed nią respekt. – Co miałabym robić?

- Tego dowiesz się w odpowiednim czasie. Wiesz jak skontaktować się z odpowiednimi ludźmi?

- Oczywiście, moje poprzednie źródła powinny być jeszcze aktywne. Ale powiedz mi czego oczekujecie?

- Kto był twoim dowódcą? Jesteś pewna, że go odnajdziesz? – Izabela zdawała się nie zauważać natarczywości Tuni

- Dlaczego pytasz Izabelo? Wiesz, że nie odpowiem ci na pierwsze pytanie, ale tak, odnajdę go, jeśli to będzie konieczne.
Czarnowłosa piękność kiwnęła lekko głową jakby na znak aprobaty i odpowiedziała:
- Muszę wiedzieć czy nam się przydasz i czy umiesz trzymać język na wodzy. Instrukcje dostaniesz w odpowiednim czasie. Na razie bądź gotowa i czekaj cierpliwie – ostatnie zdanie Izabela powiedziała z nutką ironii w głosie.

Taka była właśnie Izabela. Więcej wyciągała od rozmówcy niż mu sama oferowała.

Czas płynął bardzo powoli, a dni Tuni nadal wypełniała lektura i nauka języka.

Nadeszła jesień….

W końcu, tuż przed postem, Tunia dostała instrukcję i została wypuszczona. Miała przekazać "swoim", że interesujący ich dziennik został namierzony. Wpadła w drodze do Tarczy ….

A potem sprawy na tyle się skomplikowały, że teraz siedziała w jednej z ciężarówek wiozących takich jak ona więźniów na śmierć….
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!

Ostatnio edytowane przez Felidae : 16-03-2013 o 18:17.
Felidae jest offline