Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2007, 21:34   #41
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Za namową Bortasza chciałbym spróbować swoich sił O ile oczywiście dostanę taką szansę. Ze względu na swój krótki staż nie mogę wiele obiecać :P poza tym, że się postaram. Co do technicznej strony to wydaje mi się, że z pomocą Bortasza dam sobie jakoś radę. A tutaj mój pomysł na historię postaci produkowany przez ostatnie 2 godziny :P

Aleksander Schenker przyszedł na świat w 1980 w Nowym Yorku. Jego niemiecko brzmiące nazwisko sugerowało, że jeden z antenatów jego ojca musiał kiedyś wyemigrować do Stanów, jednak nikt nie potrafił powiedzieć kto dokładnie i jak dawno temu. Jego rodzice byli dość zamożni. Ojciec posiadał własną firmę handlową, a matka zajmowała się domem (choć ciężko tak nazwać wydawanie poleceń służącym) i niezwykle dużo czytała. Alex i jego o dwa lata starszy brat Michael wychowywali się zatem w dostatku. W zamian wymagano od nich jedynie aby uczyli się jak mogą najlepiej, by zabezpieczyć sobie spokojną przyszłość. O ile starszy z braci Schenker akceptował to całym sercem, o tyle młodszy miał nieco inne zdanie. Bardziej od edukacji interesowała go rodząca się w najmłodszych latach życia pasja - wyścigi samochodowe.

Już w wieku kilku lat poznał przyjaciela podzielającego jego fascynację. Odtąd Alex i James byli nierozłączni. Wspólnie oglądali czasopisma i filmy o tematyce sportów motorowych, zbierali plakaty. Później razem jeździli na różnego rodzaju imprezy motoryzacyjne, zloty, podziwiali zawodowców w akcji podczas zmagań na torach a także na ulicach. Szczególnie wyścigi uliczne przypadły im obu do gustu... We wszystkim z resztą mieli podobne zdanie i niemal zawsze się zgadzali. Można powiedzieć, że stanowili żywy przykład najprawdziwszej męskiej przyjaźni...

Będąc nastolatkiem Alex szybko zdobył prawo jazdy i coraz częściej pożyczał samochód ojca. Ten zaś, martwiąc się o to, że syn zaniedbuje szkołę a jednocześnie widząc jego zainteresowania, obiecał mu, że jeśli uda mu się osiągnąć bardzo dobry wynik na koniec pierwszego roku studiów kupi mu samochód taki jaki tylko sobie wymarzy... Nie trzeba było większej zachęty. Co prawda wiedza nie łatwo wchodziła mu do głowy (z wyjątkiem przedmiotów humanistycznych, do których miał pewne predyspozycje, zapewne odziedziczone po matce, która także zaraziła go swoim zamiłowaniem do książek) jednak nadrabiał to nieludzkim wysiłkiem i mnóstwem czasu spędzonym nad podręcznikami.

Ale opłacało się. W końcu 20 letni, czarny jak bezksiężycowa noc Ford Mustang stał się jego własnością. Stał się też czymś więcej - jego życiem. W tym czasie James także stał się posiadaczem samochodu. Co prawda nie był takim szczęściarzem i musiał na niego zapracować własnymi rękami, ale jednak. Teraz mogli już ścigać się po ulicach NY z dnia na dzień doskonaląc swoje umiejętności i coraz bardziej załażąc za skórę lokalnej policji. Dla Alexa oznaczało to koniec jakiejkolwiek nauki poza nieustanną pracą nad techniką jazdy. Wciąż zaglądał co prawda do książek, ala była to zwykle literatura piękna. Nigdy więcej w jego dłoniach nie znalazł się żaden podręcznik...

Całe noce za kierownicą, nie więcej niż 4 godziny snu dziennie, coraz rzadsze zaglądanie na uczelnie. Tak wyglądały jego kolejne dni. W końcu jednak taki tryb życia zaowocował usunięciem ze studiów. Nieuchronna stała się konfrontacja z rodzicami. Skończyło się na wielkiej awanturze, po której zdecydował się opuścić dom rodzinny.

Przez kilka dni pomieszkiwał u Jamesa, a później z pomocą przyjaciela udało mu się znaleźć skromne choć przytulne mieszkanie. Podjął także pracę w zakładzie samochodowym bymieć z czego żyć. Po niedługim czasie udało mu się jednak odnaleźć bardziej dochodowe źródło utrzymania. Zaczął brać udział w ulicznych wyścigach, w których stawką były dość pokaźne sumy pieniędzy. Nie brakowało mu talentu, tak więc wkrótce mógł zrezygnować z pracy, a nawet przeprowadzić się w nieco ciekawsze miejsce. Wciąż jednak żył skromnie, większość pieniędzy inwestując w swój samochód. Nie dało się ukryć, że był dla niego wszystkim.

Był jednak w jego życiu okres, gdy był w jego życiu pojawiło się coś, co na jakiś czas zajęło w jego sercu miejsce czarnego Mustanga. A właściwie to był ktoś... Miała na imię Kate i wydawała mu się ideałem kobiecego piękna. Myślał o niej jak... o Mustangu wśród kobiet. I istotnie była piękna. Była wysoką, śliczną brunetką o czarnych oczach i wspaniałej figurze. Zadurzył się w niej do tego stopnia, że gdyby poprosiła go aby skończył z wyścigami... miałby bardzo trudny orzech do zgryzienia.

Szczęście jednak nie trwało długo. Nie było mu łatwo przyjąć do wiadomości, że Kate jest w ciąży z innym. Wiadomość o tym, że wkrótce się pobierają także była dla niego szokiem. Jednak prawdziwe załamanie przeżył dopiero wtedy, gdy poznał odpowiedź na pytanie: Kto pozbawił go tej radości... Był to James. Ten sam, z którym łączyła go długoletnia i jak się wydawało nierozerwalna przyjaźń. Ten sam, na którego zawsze mógł liczyć i któremu sam zawsze był gotów pomóc. Ten sam, z którym gotów był się podzielić własną duszą...

Alex został zupełnie sam. Od tamtego feralnego dnia przestał wierzyć w miłość do kobiety. Przestał wierzyć w przyjaźń z człowiekiem. Nigdy więcej z nikim się nie związał. Oczywiście nie licząc ukochanego Forda. Nic ani nikt nie znaczyło dla niego więcej od jego samochodu.

Los nie był dla niego łaskawy. Zaledwie po kilku tygodniach od tamtej rozmowy z Kate, dotarła do niego wieść o śmierci rodziców. Zginęli w jakiejś katastrofie lotniczej. Dopiero na pogrzebie zrozumiał, że jednak gdzieś w głębi serca tęsknił trochę za nimi. Brakowało mu ich bliskości i wsparcia. A teraz... było już za późno. Gdy odczytano ich ostatnią wolę nie był zaskoczony. Jako wyrodny syn nie dostał od nich ani grosza, a całą fortuna przypadła Michaelowi, który, jak się okazało, ukończył prawo i został współwłaścicielem dużej kancelarii adwokackiej. Ze swoim rodzonym bratem nie chciał nawet rozmawiać.

Nic już nie trzymało Alexa w Nowym Yorku. Postanowił wyjechać. Nigdzie nie zagrzał długo miejsca, a jego pobyt wyglądał zawsze podobnie. Tylko kilka dni, poznanie miejscowego "mistrza kierownicy", rzucenie wyzwania, wyścig, wygrana. Przekonanie miejscowych do ścigania się z nim przychodziło mu bez trudu. Był w końcu człowiekiem oczytanym a ponadto, posiadał bogaty zasób słów a ponadto zdolność zjednywania sobie ludzi. Mimo to, rzadko z niej korzystał. Żadnych zażyłości z ludźmi. Gdy czuł się odrobinę samotny korzystał z usług pań lekkich obyczajów. Gdy czasem ogarniała go nostalgia zaglądał do kieliszka. I kolejne dni mijały przynosząc zapomnienie o przeszłości i żadnych nadziej na lepszą przyszłość.

W jego życiu nastąpił jednak kolejny zwrot. Gdy przybył do Los Angeles nie wydawało się wcale inne niż pozostałe miasta, które odwiedził. Kolejny wielki burdel - jak zdarzało mu się myśleć. Wkrótce usłyszał o godnym siebie przeciwniku. Z tego co się o nim dowiedział mógł wnioskować, że czeka go zacięta walka.

I nie pomylił się. Gdy stanęli w szranki pierwszy raz poczuł, że walczy jak równy z równym. Jego Mustang zaciekle walczył z Corvettą przeciwnika. I nagle stała się rzecz straszna i niespodziewana. Gdy z szaleńczą prędkością pędził mijając rząd zaparkowanych na poboczu aut, nagle jedno z nich eksplodowało z niezwykłą siłą. Później była już tylko ciemność... i... tajemnicza postać, którą zobaczył. Był to jakiś starzec, który jakimś cudem wyciągnął go z wraku. A później... opatrzył? Przecież tylko dotknął jego boku, z którego sączyła się krew. I znów utrata przytomności...

Jakimś cudem nie tylko udało mu się przeżyć katastrofę, ale też tuż po zderzeniu przebudził się. Niestety jego stan fizyczny nie napawał optymizmem. Liczne złamania kończyn i żeber, pęknięta podstawa czaszki, obrażenia wewnętrzne z urwaną śledzioną włącznie oraz co najgorsze poważne uszkodzenie kręgosłupa i paraliż od pasa w dół... Lekarze dawali mu niewielkie szanse na to, że przeżyje nie mówiąc już o tym, że według nich nigdy już nie będzie chodził. A jednak Alex zakpił z medycyny. Nie tylko nie umarł, ale też w nieprawdopodobnym tempie wracał do zdrowia. Z czasem odzyskał władzę w nogach. Gdy po niecałych dwóch miesiącach chodził o własnych siłach i nie narzekał na żadne dolegliwości, jednogłośnie uznano, że to cud. Lekarze z różnych zakątków kraju przybywali by go obejrzeć. Jego twarz ukazywała się w gazetach i telewizji. W końcu jednak nadszedł dzień by opuścić szpital i spróbować wrócić do normalnego życia.

Idąc ulicą zatrzymał się przed jedną ze sklepowych wystaw i spojrzał na swoje odbicie w szybie. Dość wysoki 27-letni człowiek, o kilkudniowym zaroście oraz nieco przydługich, potarganych włosach. Przeciętnie zbudowany. Jednak nie martwił się swoim wyglądem. Oto widział bowiem przed sobą człowieka bez domu, pracy, pieniędzy, bez perspektyw i pomysłów na życie. I, co najbardziej go bolało, bez samochodu. Jego Mustang odszedł bezpowrotnie. Dopiero teraz w pełni to zrozumiał i po jego policzkach spłynęły pojedyncze łzy... Dziwne. Nigdy wcześniej nie płakał. Ani wtedy gdy Kate zdradziła go z Jamesem, ani wtedy, gdy opuścił swój dom. Nie zapłakał nawet na pogrzebie rodziców. A teraz ?

Co gorsza zdawał sobie sprawę, że coś jest z nim nie tak. Czuł się dziwnie... tak samo jak wtedy gdy tak szybko wracał do zdrowia. Zdarzało mu się unosić drobne przedmioty spojrzeniem. Czasami widział siebie i swoich rodziców w domu, zupełnie jakby tam był i ich obserwował. Często widział też siebie pędzącego w czarnym Fordzie Mustangu. Wszystko to działo się na jawie, jednak przez jakiś czas tłumaczył się, że są to tylko sny. Później przyszło mu do głowy, że to jakieś urojenia. Jednak to co działo się wokół niego stawało się coraz dziwniejsze i bardziej niepokojące. Za wszelką cenę chciał się dowiedzieć co to takiego...

W razie czego kartę postaci postaram się dostarczyć w ciągu kilku dni
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline