Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2013, 19:17   #146
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
ZAPASY GIGANTÓW


Czas od odłączenia się od drużyny: 21 30 sekund minut

Olbrzymi czarnoskóry pirat, biegł przez wysypisko, niczym wielki spychacz. Roztrącał góry śmieci na boki, a przez te mniejsze po prostu się przebijał,nie zatrzymując się nawet na chwile. Wieża była bliżej niż most, więc musiał się spieszyć, by dotrzeć do przejścia nad szczeliną jak najszybciej mógł. W końcu po ponad kwadransie nieustającego biegu, ciemnoskóry dotarł na tyle blisko konstrukcji, by móc poczuć jej ogrom. Był to most na którym spokojnie mogłoby zmieścić się kilka wozów jadących obok siebie, masywny wykonany z stali i zdobiony w kilku miejscach typowymi dla sztuki Witlover ornamentami.



Na moście stał zaś włócznik, widziany wcześniej przez lunetę, a gdy tylko zobaczył Gorta krzyknął do niego, obryzgując się śliną.
- Stójjj gdzie stoisz! Jesteś za wysoki by wejść do Niskiej Republiki! -stwierdził celując w murzyna swoją włócznią.
- Z DROGI KONUSIE!!! - odkrzyknął mu Gort, ani myśląc by się zatrzymać. Właściwie to zamierzał raczej staranować szaleńca, na dowód czego wyciągnął naprzód ręce i stworzył przed sobą wielki kamienny spychacz sięgający swą szerokością niemalże od jednej strony mostu do drugiej.
- Szefie, Szefie wysocy znowu atakują! -wydzierał się kurdupel, do jakiegoś dziwnego urządzonka które przyczepione miał na kołnierzu. Jego rozbiegane oczka, wydawały się jeszcze bardziej przerażone, gdy murzyn uderzył w niego, a po moście rozległ się kwik, gdy kości szaleńca zostały pogruchotane.
Jednak raczej nie to miało być wielką przygoda pirata na wysypisku, bowiem od momentu gdy szaleniec, zaczął wrzeszczeć, cała ziemia w okolicy poczęła się gwałtownie trząść. Zaś po chwili z kanionu pod mostem, dobiegł wzmocniony magią głośników piskliwy głosik.
- Kolejny wysoki i przystojny na moich ziemiach!? Myślisz, że skoro natura dała Ci wygląd jesteś lepszy? Że wolno Ci nas poniżać, że jesteś lepszy?! -wydzierał się głos osobnika, którego Gort nie był w stanie zobaczyć. Po chwili jednak wyjaśniło się, co murzyn wyczuwał wcześniej w kanionie. Wszystko zadrżało, jeszcze raz, a metal posypał się w dół, gdy nagle wielkie paluch wykonane z odpadków zacisnęły się po dwóch stronach mostu, pozwalając gigantycznemu tworowi podciągnąć się do góry.


Żelazny olbrzym, któremu murzyn dorastał ledwo do kostek, gigant, którego głowa rozbiła w perzynę most gdy ten prostował się z Kanionu w którym był skryty. Wykonany był z wszelkiego możliwego kruszcu i w wielu miejscach sypał się sam z siebie, jednak to nie odbierało mu straszliwego wyglądu.
- Rozgniotę Cię jak robaka, kto teraz jest duży!?- ponownie ryknęła osoba która zapewne kryła się wewnątrz giganta.
- Iwabababa! - pirat śmiał się do rozpuku, spadając w dół kanionu. Przeciętny widz pewnie uznałby go za szalonego, ale każdy kto zna Gorta bez problemu domyśliłby na co się zanosi. - W końcu ktoś kto dorasta mi do pięt! Iwabababa!
Czarnoskóry śmiał się dalej spadając, gdy nagle z ziemi pod nim wyłoniła się wielka kamienna dłoń na której to z hukiem wylądował.
- BARI BARI NO GIANT! - zaryczał wielkolud tak głośno jak tylko potrafił, a po ręce spod góry śmieci wyłoniła się głowa i wreszcie całe ciało kamiennego kolosa.


Gigantyczny robot zaś sięgał mu jedynie do piersi. Ten natomiast po chwili zaczął się rozciągać, podobnie jak Gort który zeskoczył mu na ramię w okolicach szyi, a na koniec napiął groźnie muskuły, czego kolos również nie omieszkał powtórzyć. Wyglądało to jakby mimowolnie naśladował wszystkie ruchy pirata lub też był wyłącznie marionetką niezdolną do samodzielnego myślenia.
- NIKT NIE JEST WIĘKSZY OD CZARNOSKÓREGO!!! - ryk pirata rozniósł się po śmietnisku, gdy jego własny gigant stanął naprzeciwko mechanicznego tworu i objął go niczym zapaśnik, przystępując do pojedynku siłowego. Zamierzał wpierw go unieść i wyrżnąć nim w ścianę kanionu by sprawdzić na ile jest wytrzymały.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=-qaDXLgSot8[/MEDIA]

Kamienny Gigant, objął swego przeciwnika, napinając swe skalne muskuły do granic możliwości. Przeciwnik może był niższy, jednak wagą nie odbiegał tworowi Gorta.
- NIKT NIE JEST WIĘKSZY ODE MNIE!!! -ryknął głos z wnętrza metalowego golema, a gigant ze stali zaparł się mocno nogami, rozrzucając dookoła wszystkie śmieci, wzburzając na ziemi prawdziwą metalową burzę. Dwaj walczący napierali na siebie, nikt nie okazywał się silniejszy przez pierwsze chwile, dwaj przeciwnicy stali tylko w miejscu wprawiając ziemię dookoła nich w potężne wstrząsy.
- Nie nie doceniaj mnie! NIKT WIĘCEJ NIE POWIE ŻE JESTEM SŁABY!! -ryknął przeciwnik pirata, a głowa metalowego golema, nagle uchyliła swe pokraczne usta, z których wystawała olbrzymia lufa, niczym do potężnej armaty. Coś zgrzytnęło głośno a broń wystrzeliła strumieniem powietrza tak potężnym, że szczątki mostu odleciały na wszystkie strony, zas Gort utrzymał się na ramieniu swego giganta, tylko dla tego że zasklepił sobie nogi w skalę. Kamienny olbrzym jednak zachwiał się gdy powiew trafił go w pierś, odrzucając do tyłu. Co gorsza kostka kamiennego tworu, zahaczyła o krawędź kanionu, a w połączeniu z siłą powietrznego ataku, to wystarczył oby gigant począł lecieć w dół. Metalowy przeciwnik zaś wykorzystał to bezwzględnie, bowiem jego metalowe paluchy zacisnęły się w pięść, a on biorąc potężny zamach, gruchnął kamiennego olbrzyma w twarz, z taka siłą, że cała facjata tworu Gorta aż popękała i pokruszyła się, tracąc jakikolwiek wyraz. Cielsko kamiennego giganta, gruchnęło o ziemię, wprawiając całe wysypisko w małe trzęsienie ziemi, zaś jego przeciwnik z szaleńczym śmiechem począł ogromnymi krokami iść w jego stronę, by zapewne uniemożliwić mu powstanie.
Pirat jednak zareagował natychmiast dotykając dłonią powierzchni swojego giganta, a ta została wprawiona w wibracje które następnie przeniosły się na ziemię pod nim, wywołując naokoło kanionu rytmiczne wstrząsy sejsmiczne.
- Nie żartuj sobie, konusie! Dopiero się rozgrzewam!! Bari Bari no Turbulence!!! - zakrzyknął Gort, gdy nagle ziemia pod jedną z nóg golema rozstąpiła się na tyle szeroko by ten w nią wpadł, potem zaś zaczęła się z powrotem zamykać aby go unieruchomić i dać czas na powstanie gigantowi, który zamierzał następnie przystąpić do szarży na przeciwnika z zamiarem powalenia go i przygniecenia do ziemi.
Metalowa noga ze zgrzytem wsunęła się w powstałe pęknięcie, a odgłos zgniatanego metalu był idealnym znakiem na powiedzenie się tej części planu. Olbrzym z kamienia powoli powstał z ziemi, a jego masywne cielsko ruszyło do powolnego biegu, w którym każdy krok zdawał się być gromem spadającym z burzowych chmur na zaśmieconą część Witlover. Gigant z każdym ruchem zostawiał odcisk swej ogromnej stopy, miażdżąc każdy odpadek pod sobą. Jednak jego przeciwnik nie był byle kim, metalowy robot wystawił przed siebie potężne łapska, by zatrzymać pędzącego olbrzyma. Ponowne zderzenie dwóch kolosów wywołało kolejną fale uderzeniową, której podmuchy zdmuchiwały pobliskie śmieci. Metalowe mięśnie skrzypiały, niczym przeciążony silnik, ale skutecznie zatrzymały szarże giganta z kamienia.
- NIE KPIJ SOBIE ZE MNIE!! NIE KPIJ NIE KPIJ!! - niósł sie szaleńczy głos z głośników, gdy metalowe łapy chwyciły giganta z kamienia za barki, i poczęły je ściskać tak jak gdyby chciały skruszyć stworzonego przez pirata awatara.
Gort czym prędzej oswobodził swoje nogi z kamiennych kleszczy i wskoczył na dłoń metalowego giganta, pędząc po niej sprintem w kierunku jego głowy, a dokładniej prawego oka pokrytego szklanymi elementami, które z dużym prawdopodobieństwem mogło robić za centrum dowodzenia.
- LEPIEJ UWAŻAJ, BO ZARAZ CIĘ DORWĘ, KURDUPLU!!! - zaryczał groźnie pirat i z bojowym okrzykiem wystrzelił w stronę oka na stworzonej pod swoimi stopami kamiennej kolumnie z zamiarem przebicia się do środka.
Tymczasem kamienny kolos zamiast próbować wyrwać się z uścisku robota, uniósł jedną ze swych przeogromnych stóp i wykonał zamaszyste kopnięcie w uwięzioną nogę golema, planując ją całkowicie zniszczyć i oderwać od reszty ciała.
- NIKT NIE JEST WIĘKSZY ODE MNIE!-zaryczał szaleniec, a metalowa łapa golema, na odlew machnęła w stronę Gorta. Czarnoskóry został uderzony z ogromną mocą wierzchem metalowej dłoni, niczym mucha krążąca dookoła człowieka. Jego ciało poszybowało w stronę kanionu, uniknął upadku tylko dzięki temu że jego olbrzym złapał go w locie. Cios był niezwykle potężny, całe cielsko Gorta było popękane i pokruszone, jeden lub dwa takie uderzenia więcej i pirat zapewne odwiedzi kompanów którzy w danych czasach zniknęli na dnie morza.
Kamienny gigant gdy tylko złapał swego pana, uniósł swoją ogromną nogę, a śmieci został rozrzucone na wszystkie strony. Potężny kopniak uderzył metalowego stwora tuż pod kolano, po raz kolejny zalewając wysypisko głośnym hukiem. Z nogi przeciwnika posypały się metalowe odłamki, cała konstrukcja została naderwana, a masa reszty konstrukcji zrobiła swoje, całkowicie odrywając kończynę. Metalowy golem począł powoli lecieć w dół, aż do momentu w który podparł się jedną z rąk o podłożę, by tak zastąpić nogę.
- JESTEM TU NAJSILNIEJSZY, NIKT NIE MA PRAWA PATRZEĆ NA MNIE Z GÓRY NIKT!!! -
ryczał ukryty wewnątrz metalowego giganta człowieczek, a paszcza przeciwnika Gorta po raz kolejny otworzyła się, by odsłonić lufę, która poczęła ładować się powietrzem.
Kolos postawił swojego stwórcę z powrotem na ramieniu, a ten ponownie zakleszczył swoje nogi by z niego nie zlecieć. Po raz pierwszy od początku wyprawy był tak mocno poobijany.
- JESZCZE SIĘ PRZEKONAMY KTÓRY Z NAS JEST TWARDSZY! - krzyczał pirat, wyraźnie nie zdając sobie jeszcze sprawy z bezsensowności przekomarzania się z szaleńcem.
Gigant natomiast rozpostarł ręce, wbił palce w ściany kanionu i zaparł się mocniej nogami w podłoże. Gort dodatkowo postanowił to wykorzystać aby przesłać przez ramiona olbrzyma następną serię wibracji, mających za zadanie skruszyć zbocze kanionu i przysypać metalowego olbrzyma ogromnymi głazami.
- BARI BARI NO TURBULENCE! - był to ostatni okrzyk Czarnoskórego, którym zamierzał zakończyć ten pojedynek gigantów. Wszystko albo nic. Właśnie miało się okazać czy przekonania pirata były dostatecznie silne aby pokonać nawet tego rodzaju przeszkodę na jego drodze do sławy i potęgi.
Kanion jak i całe wysypisko zadrżało, gdy Gort uwolnił swoją druzgocząca moc poprzez dłonie giganta. W tej chwili każdy z bohaterów naszej opowieści poczuł pod swoimi stopami drgania, wibracje które mówiły o tym, że pirat chyba pierwszy raz podczas tej wyprawy pokazuje na co tak naprawdę go stać. Kamienie i metal wielkimi stosami zaczęły lecieć wprost na metalowego giganta, by zepchnąć go w otchłań, jednak broń tamtego okazała się szybsza. Potężna kolumna wiatru strzeliła w nadlatujące elementy rozbijając je w drobny mak, i przebijając sobie drogę, w stronę twarzy kamiennego olbrzyma. Ten jednak odchylił głowę na bok, tak że strumień powietrza przeleciał tuż obok jego ucha, uderzając aż w sklepienie ogromnej jaskini, która zadrżała od tej druzgoczącej broni. Ten kolejny wstrząs sprawił że w połączeniu z mocą Gorta, jeszcze więcej kamiennych i metalowych odłamków zaczęło lecieć w stronę metalowego giganta, uderzając w jego cielsko, by w końcu pociągnąć go za sobą, całkowicie przysłaniają na chwile wielka szczelinę.
Goty już miał zacząć śmiać się triumfalnie, gdy nagle metalowa łapa wystrzeliła spośród rumowiska i chwyciła giganta za kostkę.
- NIE PRZEGRAM, WIELKI ALEXANDER NIGDY NIE PRZEGRYWA. NIGDY!!!!! -ryknął oponent, który w celu uniknięcie podróży na sam dół kanionu, wbił swoją lewa rękę w jego ścianę, wiadomym było że długo tak nie wytrzyma... ale teraz najwyraźniej chciał pociągnąć Gorta na dno razem z sobą.
- A ZDYCHAJ SE KARLE! - odszczekał się Gort, gdy noga giganta z wolna zaczęła się kruszyć, zaś murzyn wskoczył na ogromną dłoń, która przeniosła go na drugą stronę kanionu. - ALE DZIĘKI ZA DOBRĄ ZABAWĘ!.
Krzyk pirata sprawił, że kamienny olbrzym jak na komendę zaczął się rozpadać, natomiast jego kończyny i kamienne odłamki leciały wprost na dno kanionu, uderzając po drodze w metalowego giganta który z ostatnim gniewnym okrzykiem spadł w otchłań i po długiej chwili ostatni ze wstrząsów dał wszystkim znać że Czarnoskóry właśnie zakończył swój pojedynek. Teraz zaś pozostało mu jedynie dotrzeć na umówione miejsce którym było wejście do tuneli pod Witlover i nacisnąć przycisk otwierający wrota. Dość skomplikowane, jednak pirat wierzył że zdoła podołać temu zadaniu. Wspiął się więc na jedną z gór śmieci i wielkim susem przeskoczył na następną, a potem następną i jeszcze następną.
 
Tropby jest offline