Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2013, 00:13   #11
behemot
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu



Ivy: 15 lat po Upadku

Muyczka

Czołgi zebrały się w konwój i cała trójka ruszyła w stronę New Vegas, choć Ivy pozostawiła je daleko w tyle. Niedługo po utarczce z czołgami przekroczyła zawsze otwarte wrota do miasta. Miasto było otoczone betonowym murem jak w średniowieczu, nie bez powodu, bo ataki tytanów mogły przybierać najróżniejsza postać, jak marsz organiczno mechanicznych krabów, dla których zwykły mur już stanowił przeszkodę.

Blanki muru były też dobrym punktem obserwacyjnym by obserwować marsz czołgów i reakcję miasta na nie.
- Geore, co robi miasto?
- George: Ustala konsensus co zrobić z czołgami. Dominuje rozwiązanie >>rozmontować i przeanalizować rdzenie pamięci na zamkniętym serwerze<<. Jest też nasz znajomy Merowing dość aktywny w dyskusji:
Merowing: Ja, ochronie miasto.
Merowing: Ja, mam skorupy bojowe.
Merowing: Ja, mam doświadczenie.
Merowing: Ja, poprowadzę operację.
Nie wszystkie świadomości przyjmują jego prymat, ale większość jest zagubiona. Widmo zagłady nie mieści się w zbiorze dopuszczalnych opcji. Teraz rozwiązali kręgi, chyba już ustalili. Ivy oni mnie wchujisują co im mam powiedzieć?
- SI tylko ciebie widzą, więc powiedz, że jesteś jedynym zarządcą tego morfa. Dotychczas byłeś nieaktywny.
- Ivy jedna z osobowości chce mnie zaprosić do swojego wirtualnego pokoju, co mam zrobić?
- "Hang with me in my MMO?" A co powiesz na tym by skupić sie na zadaniu?
- Ależ skupiam się, chodzi o to by zostać zdemaskowanym. Jeśli wejdziesz między roboty przejdź na ASCII.
- Już dobrze, leć, tylko nie złap żadnego wirusa
- George na chwilę się wyłączył oddając wirtualnym igraszkom. Tymczasem materialna warstwa miasta przebudziła się. Ulicami kroczyły maszyny wszystkich kształtów by zebrać się po drugiej stronie muru w gęstym tłumie. Za nimi wyszło około trzydziestu elitarnych robotów bojowych w równym szyku. Tymczasem na horyzoncie pojawiły się już sylwetki czołgów, a chwilę później spadły pierwsze pociski na miasto. Ostrzał był chaotyczny, a zniszczenia nieistotne, przerażające tylko samym faktem swego istnienia. Pojawił się też George.
- Szybki numerek?
- Byliśmy na przyspieszeniu.
- Randka się udała? Z kim ty w ogóle się zadajesz?
- W porządku... Mamo. Host było Mona Lisa Turbo. To lokalny programista. Ma wydzielone miejsce na dysku. Pisze detale krajobrazu, chaotyczne i nieoznaczone. Cyfrowa społeczność ceni wirtualne ogrody i symulacje prostych zwierząt. Wygląda na to, że jednak androidy marzą o elektronicznych owcach. Dostałem też coś od niej, baranka.
- na ekranie pojawiła się symboliczna grafika zwierzaka ogladającego krawędzie - Mogę go zatrzymać? Czyba będę potrzebować więcej miejsca na dysku.
- Później, chyba do czegoś dochodzi.
- przerwała mu, gdyż maszyny miasta ruszyły na czołgi. W pierwszej fali poszły drobne roboty rozpuszczając się na jak największej przestrzeni. Dla czołgów było to dość by uznać je za zagrożenie i zaczęły koncentrować ogień na drobnicy. Nawet jeśli udało im się trafić lub unieruchomić cel, było to nieistotne, bo drobnych skorup były miliony. W drugiej fali ruszyły większe behemoty. To zdezorientowały czołgi, gdyż musiały przenieść celownik na większe zagrożenie, ale to dawało czas drobnicy by dopaść przeciwnika i zacząć się wspinać po systemach nośnych. W ostatniej fali poszły androidy bojowe wystawione przez Merowinga. Czołgi były zbyt zajęte pospolitymi skorupami by zwrócić uwagę na prawdziwę zagrożenie. W końcu maszyba po maszynie czołgi padły, a miasto wygrało. Przedpole miasta zaścielone było wrakami, ale dla prawdziwej społeczności nie miało to znaczenia.

Istotne było to co przez całą walkę pozostało niewidoczne. Z czarnego nieba zstąpiły bojowe helikoptery. Cała eskadra wystrzeliła na siły miasta deszcz rakiet. Niszcząc wszystko co New Vegas zdołało wystawić w pierwszym ruchu. Tak działali Tytani, ciągle zmieniać taktykę, nieustannie zaskakując przecwnika ogromem własnej przewagi. Gdy siły obronne zostały zniszczone, helikoptery zaczęły ostrzeliwać samo miasto. Było kwestią czasu nim dostaną się do chronionych w podziemiach serwerów. George zakomunikował, że w cyfrowej społeczności szalała panika.

I wtedy zstąpiła kolejna machina. Tym razem humanoidalna choć wyposażona w metalowe skrzydła. Nie dołączyła ona jednak do pozostałych latających maszyn tylko zaczęła je niszczyć.
- George, możesz powiedzieć co się dzieje?
- Jeśli bym wiedział. Ten robot walczy z helikopterami, a dziesiątki kamer miasta rejestruje to.
- Daj mi zbliżenie.
- na ekranie rękawicy Ivy pojawiła się pokrywa hełmu stylizowana na greckiego koppitę. Skorupa mogła być jednym z eksluzywnych robotów strażniczych, popularnych wśród bogaczy w czasach przed Upadkiem. Czarny robot lawirował między większymi maszynami i ciął je na kawałki trzymanymi w górnych kończynach kosami. Jeden po drugim helikoptery spadały w płomieniach na ziemię. Gdy niebezpieczeństwo zostało zażegnane robot strażniczy wylądował na ulicach miasta i złożył skrzydła w płaszcz z giętkiego metalu. Jakby nigdy nic szedł w głab New Vegas.
- Ivy co widzisz?
- Robot zatłukł helikoptery i wylądował na ulicach Vegas. A czemu pytasz?
- Bo na wszystkich nagraniach robot wznosi się w niebo i znika równie nagle jak się pojawił. Jesteś jedyną osobą, która go może zarejestrować.
- odpowiedział George.
- Jest jeszcze coś. Nasz znajomy Merowing przesyła zapytanie, czy chce zrealizować teraz zaproszenie. Co zamierzasz zrobić? - dodał po chwili.


 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 17-03-2013 o 12:09. Powód: Powaga!
behemot jest offline