Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-03-2013, 00:13   #11
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu



Ivy: 15 lat po Upadku

Muyczka

Czołgi zebrały się w konwój i cała trójka ruszyła w stronę New Vegas, choć Ivy pozostawiła je daleko w tyle. Niedługo po utarczce z czołgami przekroczyła zawsze otwarte wrota do miasta. Miasto było otoczone betonowym murem jak w średniowieczu, nie bez powodu, bo ataki tytanów mogły przybierać najróżniejsza postać, jak marsz organiczno mechanicznych krabów, dla których zwykły mur już stanowił przeszkodę.

Blanki muru były też dobrym punktem obserwacyjnym by obserwować marsz czołgów i reakcję miasta na nie.
- Geore, co robi miasto?
- George: Ustala konsensus co zrobić z czołgami. Dominuje rozwiązanie >>rozmontować i przeanalizować rdzenie pamięci na zamkniętym serwerze<<. Jest też nasz znajomy Merowing dość aktywny w dyskusji:
Merowing: Ja, ochronie miasto.
Merowing: Ja, mam skorupy bojowe.
Merowing: Ja, mam doświadczenie.
Merowing: Ja, poprowadzę operację.
Nie wszystkie świadomości przyjmują jego prymat, ale większość jest zagubiona. Widmo zagłady nie mieści się w zbiorze dopuszczalnych opcji. Teraz rozwiązali kręgi, chyba już ustalili. Ivy oni mnie wchujisują co im mam powiedzieć?
- SI tylko ciebie widzą, więc powiedz, że jesteś jedynym zarządcą tego morfa. Dotychczas byłeś nieaktywny.
- Ivy jedna z osobowości chce mnie zaprosić do swojego wirtualnego pokoju, co mam zrobić?
- "Hang with me in my MMO?" A co powiesz na tym by skupić sie na zadaniu?
- Ależ skupiam się, chodzi o to by zostać zdemaskowanym. Jeśli wejdziesz między roboty przejdź na ASCII.
- Już dobrze, leć, tylko nie złap żadnego wirusa
- George na chwilę się wyłączył oddając wirtualnym igraszkom. Tymczasem materialna warstwa miasta przebudziła się. Ulicami kroczyły maszyny wszystkich kształtów by zebrać się po drugiej stronie muru w gęstym tłumie. Za nimi wyszło około trzydziestu elitarnych robotów bojowych w równym szyku. Tymczasem na horyzoncie pojawiły się już sylwetki czołgów, a chwilę później spadły pierwsze pociski na miasto. Ostrzał był chaotyczny, a zniszczenia nieistotne, przerażające tylko samym faktem swego istnienia. Pojawił się też George.
- Szybki numerek?
- Byliśmy na przyspieszeniu.
- Randka się udała? Z kim ty w ogóle się zadajesz?
- W porządku... Mamo. Host było Mona Lisa Turbo. To lokalny programista. Ma wydzielone miejsce na dysku. Pisze detale krajobrazu, chaotyczne i nieoznaczone. Cyfrowa społeczność ceni wirtualne ogrody i symulacje prostych zwierząt. Wygląda na to, że jednak androidy marzą o elektronicznych owcach. Dostałem też coś od niej, baranka.
- na ekranie pojawiła się symboliczna grafika zwierzaka ogladającego krawędzie - Mogę go zatrzymać? Czyba będę potrzebować więcej miejsca na dysku.
- Później, chyba do czegoś dochodzi.
- przerwała mu, gdyż maszyny miasta ruszyły na czołgi. W pierwszej fali poszły drobne roboty rozpuszczając się na jak największej przestrzeni. Dla czołgów było to dość by uznać je za zagrożenie i zaczęły koncentrować ogień na drobnicy. Nawet jeśli udało im się trafić lub unieruchomić cel, było to nieistotne, bo drobnych skorup były miliony. W drugiej fali ruszyły większe behemoty. To zdezorientowały czołgi, gdyż musiały przenieść celownik na większe zagrożenie, ale to dawało czas drobnicy by dopaść przeciwnika i zacząć się wspinać po systemach nośnych. W ostatniej fali poszły androidy bojowe wystawione przez Merowinga. Czołgi były zbyt zajęte pospolitymi skorupami by zwrócić uwagę na prawdziwę zagrożenie. W końcu maszyba po maszynie czołgi padły, a miasto wygrało. Przedpole miasta zaścielone było wrakami, ale dla prawdziwej społeczności nie miało to znaczenia.

Istotne było to co przez całą walkę pozostało niewidoczne. Z czarnego nieba zstąpiły bojowe helikoptery. Cała eskadra wystrzeliła na siły miasta deszcz rakiet. Niszcząc wszystko co New Vegas zdołało wystawić w pierwszym ruchu. Tak działali Tytani, ciągle zmieniać taktykę, nieustannie zaskakując przecwnika ogromem własnej przewagi. Gdy siły obronne zostały zniszczone, helikoptery zaczęły ostrzeliwać samo miasto. Było kwestią czasu nim dostaną się do chronionych w podziemiach serwerów. George zakomunikował, że w cyfrowej społeczności szalała panika.

I wtedy zstąpiła kolejna machina. Tym razem humanoidalna choć wyposażona w metalowe skrzydła. Nie dołączyła ona jednak do pozostałych latających maszyn tylko zaczęła je niszczyć.
- George, możesz powiedzieć co się dzieje?
- Jeśli bym wiedział. Ten robot walczy z helikopterami, a dziesiątki kamer miasta rejestruje to.
- Daj mi zbliżenie.
- na ekranie rękawicy Ivy pojawiła się pokrywa hełmu stylizowana na greckiego koppitę. Skorupa mogła być jednym z eksluzywnych robotów strażniczych, popularnych wśród bogaczy w czasach przed Upadkiem. Czarny robot lawirował między większymi maszynami i ciął je na kawałki trzymanymi w górnych kończynach kosami. Jeden po drugim helikoptery spadały w płomieniach na ziemię. Gdy niebezpieczeństwo zostało zażegnane robot strażniczy wylądował na ulicach miasta i złożył skrzydła w płaszcz z giętkiego metalu. Jakby nigdy nic szedł w głab New Vegas.
- Ivy co widzisz?
- Robot zatłukł helikoptery i wylądował na ulicach Vegas. A czemu pytasz?
- Bo na wszystkich nagraniach robot wznosi się w niebo i znika równie nagle jak się pojawił. Jesteś jedyną osobą, która go może zarejestrować.
- odpowiedział George.
- Jest jeszcze coś. Nasz znajomy Merowing przesyła zapytanie, czy chce zrealizować teraz zaproszenie. Co zamierzasz zrobić? - dodał po chwili.


 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 17-03-2013 o 12:09. Powód: Powaga!
behemot jest offline  
Stary 17-03-2013, 14:56   #12
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


Co to było? Na pewno nie człowiek, choć kształty miał ludzkie… Tak jak ona potrafił ukrywać swoje istnienie przed wirtualnymi świadomościami miasta. To ciekawe, tym bardziej, że ona wciąż go widzi. A może on chciał być widziany?

- George, przekaż Merowingowi, że niedługo będziemy, ale jeszcze nie teraz.

To mówiąc, przeskoczyła prowizoryczna balustradę i zbiegła z miejskiej fortyfikacji. Monitorując cały czas przekaz AI, biegła w stronę, gdzie niszczyciel wylądował. Chciała się dowiedzieć kim jest, dokąd zmierzał. Może pracował dla którejś z VIP-oskich świadomości? A może był błędnym rycerzem?

- Taaa, a skrzydlaty rumak czeka już u stóp twej wieży, księżniczko - rzekła do siebie z ironią.
- Co?
- Nic, George. Nadawaj bieżące informacje o obcym, nie chcę go zgubić.
- Zrozumiałem.



Dogoniła go na tyle, by widzieć czasem między budynkami jego proporcjonalną sylwetkę.
Przybysz czasem przystawał, a czasem szedł niespiesznie w głąb miasta, kierując się do dawnej dzielnicy mieszkaniowej - teraz najbardziej opustoszałej części NV. Choć nikt tu teraz nie bywał - nawet wirtualne świadomości - ktoś jednak dbał o tutejszy park po Upadku.


Miejsce wyglądało na zdziczałe, ale zostało ewidentnie odbudowane. Przy linii brzegowej wielkiego, sztucznego jeziora, które znajdowało się pośrodku tej wysepki fauny, ktoś umieścił nawet łódki. To do jednej z nich wsiadł zamaskowany obcy.

Ivy skryła się za jednym z niewielu zielonych krzaków. Starała się uspokoić oddech i trzeźwo ocenić sytuację. Obcy nic nie robił, czekał. Na co? Raczej na kogoś? George nie wykrywał innych ruchomych obiektów w promieniu 2 kilometrów. Czyżby więc przybysz z nieba czekał na nią? Nawet jeśli, nie była jeszcze taką wariatką, żeby z własnej woli znaleźć się w ograniczonej przestrzeni wraz z maszyną zniszczenia.

Czas mijał, zaczął siąpić zimny deszcz.


Łódka wreszcie odbiła od brzegu. Choć płynęła gładko po tafli jeziora, to po zanurzeniu można było ocenić, że jej ładunek jest ciężki. Cięższy niż zwykły człowiek w zbroi. A zatem maszyna - to odkrycie nie było niczym niezwykłym, stanowiło tylko potwierdzenie przypuszczeń kobiety.

Kiedy, po drugiej stronie jeziora, obcy wysiadł i znów ruszył niespiesznie przed siebie, Ivy zerwała się do biegu. Musiała okrążyć całe jezioro, co dla jej i tak już nadwyrężonych mocy fizycznych, stanowiło wyzwanie. Nie przystając na moment, wpompowała sobie z rękawicy do krwioobiegu stężony magnez z domieszką adrenaliny. To dało jej ‘kopa’.

Znów dogoniła skrzydlatego mściciela, tym razem u stóp dawnego budynku mieszkalnego. Wieżowiec nosił ślady trawiącego go niegdyś pożaru i był całkowicie niezamieszkany, choć fundamenty wydawały się generalnie nienaruszone. Przybysz wszedł do środka i skierował się ku górze. Ruszyła znów za nim. W połowie wysokości budynku, gdy sztywność znów zaczęła ogarniać mięśnie, Ivy uśmiechnęła się do siebie. Kiedy ostatnio miała okazję biegać po schodach? Dawno temu… bardzo dawno temu, bo przecież nawet w czasach sprzed Upadku zawsze były windy i poduszkowe platformy, aby dostać się na piętro.

Wreszcie dotarła na sam szczyt. Tu schowana za ostatnią ścianą, obserwowała przez wybite drzwi przybysza, który stał na dachu i patrzył gdzieś przed siebie.

- Dogoniłaś i co teraz?

Gdy usłyszała jego ściszony głos, przez jej kręgosłup przebiegł dreszcz. Więc wiedział. Jedno zdanie tak wiele zdradziło odnośnie wiedzy, którą posiadł na jej temat. Przełknęła ślinę, lecz mimo to nie zrezygnowała z wątpliwej ochrony, jaką dawała jej osmolona ściania. Gdyby coś się działo, wystarczyło użyć linki i spuścić się w mgnieniu oka na sam dół.

- Ty mi powiedz.
- to było głupie, ale sama przecież nie wiedziała czego chce od nieznajomego poza poznaniem jego motywacji. Dla całej misji ta pogoń była zupełnie bezsensownym ryzykiem.

- To zależy od ciebie. - jego głos był głęboki, spokojny, a jednocześnie silny, jak głos spikera radiowego. Maszyny lubiły wpasowywać się w gusta estetyczne ludzi.

- Czy chcesz się ukrywać za krzakiem, czy za ścianą, a może na pustyni? - obcy mówił beznamiętnym tonem, choć wyraźnie z niej kpił - Powiedz mi czy ukrywanie się przed świadomościami New Vegas jest tym, czego twoi ludzie pragną?

Na taką impertynencję stać było tylko zaawansowaną AI lub cyborga. Postanowiła zagrać tą samą kartą. W końcu bezczelna była od zawsze.

- Obecność skrzydlatej wróżki mnie onieśmiela, więc jeszcze trochę się poukrywam. I… nie rozumiem Twojego pytania.

- Bardziej onieśmiela cię wróżka, milionowa być może wroga wspólnota maszyn, to że Tytani są na kontynencie, a może fakt, że ludzkość zapomniała o was i zostawiła was na zniszczonej planecie?
- po chwili dodał - Wybory dokonane przez ludzi tych z ciała i metalu są interesujące.

Co za… typ! Temperament Ivy zaczął brać górę nad rozsądkiem.

- Już wiem czemu ci tak dobrze poszło tam na niebie. Pewnie masz nowe updaty za przemądrzałe gadki. - odgryzła się, po czym pstryknęła palcami, jak kiedyś pstrykało się na kelnerów w restauracjach - Mów czego chcesz albo idę na drugą randkę.

Czy on się uśmiechnął? Oczywiście, to mogła być wyobraźnia, bo nieznajomy był odziany od stóp do głów, ale zdawało jej się, że w lekko metalicznym głosie usłyszała nutę rozbawienia.

- W tym świecie informacja to towar. I nic się nie zmieniło od Upadku/Buntu/Zdrady jaka by nazwa nie była. Jeśli coś posiadasz, to znajdzie się ktoś kto zechce ci to odebrać.

- Konkrety, chłopcze... czy czym tam jesteś.


Chwilę milczał. Czy teraz ją zabije? Nie, znów odezwał się tym swoim tonem profesjonalisty. Zaczynał ją denerwować.

- To, co nazywasz drugą randką, jest dobrą decyzją. Nie liczy się kim ktoś jest, ale co jest zdolny zrobić i co planuje.

Co on sobie wyobrażał? Czy jakaś kupa złomu myślała, że może nią manipulować? Nikt nie miał prawa mówić jej, co powinna robić! W tym świecie nie było już dobrych rozwiązań, dlatego wybory, których dokonywała, były po prostu jej wyborami. Nie bacząc na rozpaczliwe ostrzeżenia George’a, Ivy wyszła zza ściany i stanęła naprzeciwko obcego. Na jej policzkach wciąż kwitł rumieniec - czy to wynikły ze zmęczenia, czy z emocji.

- Czy tobie, dupku, wydaje się że jesteś bogiem?!

Nie poruszył się, lecz bezsprzecznie patrzył na nią, więc nie odwróciła wzroku, mierząc się z istotą zza stalowej maski.

- Bóg umarł lub opuścił ludzkość, więc można powiedzieć, że jest vacat. Każdy ma Boga na jakiego zasłużył.

Znów naigrywał się z niej. Dość, nie da sobą dyrygować! Teraz ona chwilę stała w milczeniu, po czym powoli obróciła się na pięcie.

- Czego chcę? - usłyszała za swoimi plecami - A czego pragnęliście Ty i twoi ludzie, przez te wszystkie lata? Tego też i więcej. Świat bez Boga to smutne miejsce. To że Miasto i Bastion pozostają wrodzy w okopach, nie służy mi. Chce żebyś to zmieniła.

- Nie będę marionetką w rękach narcystycznej puszki.


Wystrzeliła linkę i wbiła haczyk w naprzeciwległą ścianę. Obcy nie poruszył się, spojrzała jeszcze raz na niego. Deszcz padał coraz mocniej, po płaszczu i hełmie spływały jego stróżki - jak łzy.

- Bóg nie umarł. Nie opuścił nas... - mówiła bardzo cicho, bo nie chciała, aby obcy usłyszał jak łamie się jej głos. - On oszalał… lecz nadal nas kocha.

Skoczyła.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 17-03-2013 o 15:10. Powód: bo tak!
Mira jest offline  
Stary 19-03-2013, 02:48   #13
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu


Ivy wylądowała miękko po drugiej stronie. Dla naturalnego ciała deszcz był irytująco zimny, zwłaszcza gdy człowiek stał w nim sam z dala od domu. Ale nie była sama, miałą Georga:
- George, co za pogoda, nie dość że leje, to jeszcze z nieba spadają garbate anioły. Co powiesz na taksówkę?
- Po co im taksówki?
- zapytała, ale zanim George mógł wyjaśnić oświetliły ich światła reflektorów zbliżającego się samochodu, który sam powłoką był reprodukcją antycznych modeli, nawet emblemat konia w biegu pozostał, choć należało przypuszczać, że mechanizm i elektronika już pasowały do tchnologii miasta. Auto podjechało do kobiety, a drzwi od razu otworzyły się skrzydłowo, jakby zapraszając do środka.
- Witaj George, Kapitan Mobby zaprasza na pokład. - pojazd nie miał kierowcy, choć kierownica pozostała. - Oczywiście, że możesz kierować George, szkoda marnować oprogramowanie. - głos dobiegał z radia. Ivy usiadła za kierownicą, wyświetlacz na rękawicy wyświetlił drogę do "Ciemnej Strony Księżyca", choć nie było to potrzebne, Wieża Rdzenia była najwyższym punktem na horyzoncie i nawet po bitwie świeciła, choć nie tak jasno jak kilka godzin wcześniej. Osobowość taksówki była dość gadaliwa, a George też wykorzystał okazję by dowiedzieć się więcej o mieście, Mobby mówił zarówno poprzez MESH jak i radio, a George wyświetlał swoje słowa, więc Ivy mogła śledzić konwersacje:

George: Pamiętasz bitwę jak tę?
Mobby: Poza Upadkiem? Choć tego to nawet nie pamiętam, nie chce pamiętać. Gadam za dużo. Tak urodziłem się z białka i nadal jestem człowiekiem, ale nie jednym z tych snobów, nie bierz tego do siebie, każdy może wyrażać się w formie... jeśli ma zasoby.
George do Ivy: Maszyny mają swój system pieniężny oparty na klastrach pamięci. Choć bezinteresowna pomoc też jest ceniona, tak samo jak hackowanie świadomości jest objęte tabu. Również bycie urodzonym z człowieka jest elementem tabu. Choć jeśli wyświadczono ci przysługę wypada ją odwzajemnić. Co jakiś czas miasto kolektywnym wysiłkiem poszerza zasób dostępnej mocy obliczeniowej, jest ona dzielona po równo pomiędzy wszystkich zaangażowanych. Choć niektórzy wolą budować na własną rękę, jak nasz przyjaciel Merowing.
George: Dlaczego wybrałeś tę formę?
Mobby: Lubię po prostu wozić ludzie, za to nie lubię decydować gdzie mają zmierzać. A ty?
George: Lubię bawić się cyckami jak nikt nie patrzy.
George: Wielu masz klientów?
Mobby: Mało. Szybciej jest przełączyć się do najbliższej wolnej skorupy. Najczęściej są to organiczni. Czasem parka. Mizianie się w aucie jest chyba popularne pośród rekonstruktorów. A ja też lubię popatrzeć, takie nagrania cenione są w cieniu MESHu. Czasem nawet odpalą klastra.
George: Tak, ci organiczni innym skąpią, choć sami skupiają się na przyjemnościach.
Mobby: Z procesora mi to wyjąłeś. Każdy by chciał poczuć znowu białko, ale jak ktoś raz dorwie się do cielesności to i łomem nie oderwiesz.
Mobby: Już jesteśmy. Dzięki za przejażdżkę, łap kontakt, powodzenia w elizjum. Zerżnij im tyłki!



Sam rdzeń miasta był jak inny świat, już nie opuszczone ruiny miasta dotkniętego nuklearną falą, ale centrum metropolii, gdzie ktoś postarał się by nadać jej charakter jak sprzed upadku. Nawet po ulicach chodziły organiczne morfy, choć jak George donosił każda z nich miała wbudowany też elektroniczny mózg i stałe podłączenie do sieci. Syntetyki były w mniejszości, a jesli już to możliwie wiernie naśladujące tkankę androidy, choć czasem zdarzały się bezpretensjonalne lalki.

George zaprowadził Ivy do lokalu Nocna Strona Księżyca, miejsca urządzonego jak nocny klub, EULA przy wejściu wymagała, by korzystać tylko z organicznych form, oraz porozumiewać się głosem, jak również "Co wydarzyło się Vegas pozostaje w Vegas". Lokal nie był aż tak zapełniony, choć ruchome holoprojekcje tworzyły sztuczny tłum, a trance mieszał się z generowanym szmerem rozmów, a każda z nich można było niby przypadkiem podsłuchać, choć jeśli robiło się to zbyt nachalnie, narażało się na nienawistne spojrzenie. George poinformował Ivy, że lokal posiada rodzaj gry, punty reputacji które można było zdobywać u holograficznego tła, choć reguły gry nie były wprost podane.

Ponad parkietem w loży na podeście stały dwa trony, a w nim para ludzi, umalowanych i ubranych tak jakby posiadali to miejsce. Co było zresztą prawdą. Obydwoje mieli też ciała uformowane w estetyce glównonurtowych kanonów piękna sprzed Upadku. Obydwoje wpatrywali się w Ivy pożądliwie. George zapiszczał - reputacja Ivy wzrosła.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 19-03-2013 o 02:53.
behemot jest offline  
Stary 19-03-2013, 12:17   #14
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

To ciekawe, że formą perwersji wirtualnych bytów było wierne odgrywanie życia dawnych ludzi. Czyżby faktycznie więcej ich łączyło niż mieszkańcy bastionu byli skłonni przyznać?

Choć Ivy była zbyt młoda, by w starym świecie zakosztować tzw. clubbingu, wiedziała z filmów/relacji znajomych i własnych obserwacji jak w takim miejscu ludzie się zachowują. Skoro osobowość Merowinga chciała substytutu dawnego życia, dostanie go.

Zamiast skierować się w kierunku gospodarzy, Ivy uśmiechając się do tych, którzy jej się przypatrywali i ruszyła w stronę damskiej toalety. Był to zbytek w nowym świecie, jednak stanowił obowiazkowe pomieszczenie, jeśli chciało się symulować organiczność. Przekręcając zamek w środku, Ivy pomyślała: „Kibel stał się substytutem luksusu –czy to nie paranoja?”


Jeśli jednak miała okazję, warto było skorzystać z możliwości zaspokojenia potrzeb fizjologicznych, jak również estetycznych. Zdjęła ubłocony mundur oraz umyła twarz i ręce. Mieli tu prawdziwe mydło! Przez chwilę pożałowała, że nie ma ze sobą zestawu kosmetyków, by poprawić nadwyrężony biegiem wydarzeń makijaż. Naprawdę miała ochotę zagrać w tę grę pozorów i było to przyjemne uczucie – robić coś dla siebie. Zakończyła dziś z powodzeniem trudną misję, właściwie nawet dwie, jeśli wliczać w to odciągnięcie uwagi robotów od bastionu. W obu przypadkach mogła zginąć. Należała jej się chwila zapomnienia.


Ivy uśmiechnęła się enigmatycznie do odbicia w lustrze. Czyżby spotkanie z żelaznym aniołem na coś jednak się przydało? Czy jego próba manipulacji nią nie sprawiła, że postanowiła poczuć się znów jednostką, a nie tylko mesjaszem społeczności? Obcy nie gonił jej, ale też póki co robiła, czego chciał. Niemniej jak to zrobi – zależało tylko od niej. Argumenty w końcu były słuszne, bo zarówno miasto jak i bastion miałyby większe szanse na przetrwanie w symbiozie. Tylko czy ludzie byli gotowi po raz kolejny zaufać maszynom? Czy miastu duchów można było zaufać?

Nie była głupia, wiedziała czego zafascynowane organicznością byty mogą chcieć od niej. Po sposobie, w jaki na nią patrzyły, podejrzewała jakich doświadczeń zażądają w zamian za rozpoczęcie dialogu z ocaleńcami ludzkości. Była gotowa im je dać. To, że zdecydowała się na celibat w bastionie wypływało z sytuacji, a nie pobudek ideologicznych czy poczucia moralności. Wszyscy myśleli, że jej decyzja wynika z utraconej, wraz z życiem Johna, miłości, a ona nawet nie była pewna czy kochała tego mężczyznę. Zdawała sobie sprawę jednak, że powodem jego śmierci mógł być ich związek.

Jako że w bastionie nie było wiele kobiet, każda mieszkanka miała pokaźny wachlarz wielbicieli. John długo zabiegał o względy Ivy, a kiedy w końcu zaczęli ze sobą sypiać, chełpił się tym przed pozostałymi żołnierzami i czuł się lepszy od nich. W jego drużynie były coraz większe tarcia, a dowodzący Rex – stary weteran - zwyczajnie sobie nie radził z takimi problemami. Był dobrym żołnierzem i niezłym strategiem, ale nie psychologiem. Przed ostatnią akcją prosił Ivy, by zerwała z Johnem albo przeniosła go do swojego oddziału. Miała podjąć decyzje po ich powrocie… ten jednak nigdy nie nastąpił. Czy wpadli w pułapkę Tytanów, bo była tak misterna, czy raczej z powodu wewnętrznej dezorganizacji? Ivy wiedziała, że nigdy się tego już nie dowie, postanowiła jednak, że dopóki pełni czynną służbę w armii bastionu, zrezygnuje ze swojej kobiecości i skupi się wyłącznie na celu, jakim jest dbanie o potrzeby i bezpieczeństwo ludzi – jej ludzi.

Ignorując elektroniczną pluskwę, która została podrzucona pod drzwiami zaraz po jej zniknięciu w toalecie, Ivy wyszła z pomieszczenia w swoim „wyjściowym” stroju, który wraz z Georgem zgodnie określili jako dziwkarski. Złożony niedbale mundur rzuciła na oparcie krzesła przy wolnym stoliku. Sama usiadła na drugim fotelu, którego siedzisko miało wbudowany monitor z ciekawym hologramem akwarium, w którym pływały małe, połyskujące złotem rybki. Pstryknęła na pozbawionego mimiki humanoidalnego robota, który wyglądał jak męska lalka „Ken” w stroju kelnera.

- Jakie drinki poleca nasz gospodarz? – zapytała i mrugnęła w kierunku postaci na tronach.

Gra się rozpoczęła.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 19-03-2013 o 12:45. Powód: perfekcjonizm stosowany
Mira jest offline  
Stary 19-03-2013, 23:11   #15
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu

Mechaniczny kelner spojrzał na nią bez emocji.
- Sir Merowing ma kontrakt z jednym z tkaczy białek na wyłączność dla tej Strony Księżyca, każda z butelek jest unikalna i mistrzosko spleciona. Dziś miasto wygrało, więc może czas na szampana? - zaproponowała maszyna. Nie wiedzieć skąd w dłoni Ivy pojawiłą się holograficzna jednodolarówka, był to tylko obraz, choć po położeniu na barze odpowiednio zabrzęczała. To było nowe doświadczenie, napój był jak najbardziej realny, smakował, pachniał i nawet czuć go było tak jak prawdziwy. Zupełnie inny niż samogon pędzony w Bastionie z modyfikowanej kukurydzy. Przywodził na myśl wspomnienia sprzed Upadku, choć Ivy miała ich tak niewiele. Mniej miejsc i cywilizacji, więcej osób, które zginęły. Ilu spośród mieszkańców New Vegas rekonstruowało przeszłość przez podobny sentyment?

Skończyła pierwszy kieliszek gdy podszedł do niej mężczyzna z tronu, od razu otaczając ją zapachem perfum:
- To dobry trunek, ale jest tyle możliwości ponad picie w samotności, taniec to tylka jedno z nich. - głos miał niski i pozbawiony akcentu, ale nie aż tak przesadnie dopracowany jak Upadłego Anioła. Perfekcja rekonstrukcji zakładała pewną niedoskonałość. Wyciągnął w jej stronę dłoń, chcąc zaprowadzić na parkiet.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra
behemot jest offline  
Stary 20-03-2013, 11:33   #16
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Szampan rozluźnił ją, poczuła się nieomal sennie. Z miną zadowolonego kota powitała przystojną skorupę Morowinga. On przyszedł do niej – znak, że mu zależy. Teraz pozostawało kwestią, by to dobrze rozegrać.

- To dobry trunek, ale jest tyle możliwości ponad picie w samotności, taniec to tylko jedno z nich. - głos miał niski i pozbawiony akcentu, ale nie aż tak przesadnie dopracowany jak Upadłego Anioła. Perfekcja rekonstrukcji zakładała pewną niedoskonałość. Wyciągnął w jej stronę dłoń, chcąc zaprowadzić na parkiet.

„Pomocy! Ja nie umiem tańczyć!” – panikowały jej myśli. Liczyła zaledwie 15 wiosen, kiedy ostatni raz miała okazję bujać się na parkiecie, a jako buntowniczka z wyboru, twierdziła wówczas, że umiejętności taneczne nie są jej do niczego potrzebne. Wolała też skupić się na czarowaniu barmana, by dopuścił ją do skarbca trunków wszelakiej maści, niż robieniu tego - co dozwolone.

Błysk strachu w oczach Ivy, musiał nieco odsłonić myśli przed Morowingiem. Uśmiechnął się, wyraźnie rozbawiony. Ręki jednak nie cofnął. Niepewnie kobieta wsunęła swoją dłoń, muskając jego gładką, wypielęgnowaną skórę palców. Wstała.

„Przecież nie mogę zaprzepaścić szansy na układ z najbardziej wpływową świadomością miasta, tylko dlatego, że nie umiem się ruszać. Cholera, cholera, cholera!”

Starała się znaleźć w sobie odwagę. Osoba ze stopniem kapitana, doświadczony dowódca grup szturmowych i zwiadowca nie mógł polec na kręceniu tyłkiem, prawda?

Kiedy stanęli na środku parkietu, oświetlenie klubu zmieniło się na niebieskie. Srebrzyste refleksy leniwie sunęły po ścianach i posadzce. Teraz faktycznie to miejsce miało w sobie coś księżycowego, coś, co przywodziło na myśl magię gwieździstej nocy.

Pierwsze wolne rytmy popłynęły z głośników. Wykonali pierwsze ruchy. Jego ręka pewnie trzymała kibić. To dodało jej odwagi. Poczuła na nagich ramionach dotyk skóry, która tak perfekcyjnie imitowała ludzką. Powoli ich ciała poznawały się. Rozpoczęli dialog zmysłów, nie spuszczając z siebie wzroku.

Tony przybierały na sile, wraz z nimi rosła swoboda Ivy. Teraz także jej ręce zaczęły wędrować po ciele partnera. Miał idealne proporcje. A gdy nagle odwrócił ją do siebie tyłem i przycisnął biodra do jej pośladków, uświadomiła sobie, że był także hojnie obdarzony. Choć żaden bóg raczej nie brał udziału w tym akcie stworzenia, poczuła jak robi jej się gorąco. Leniwie ocierała się o mężczyznę, ignorując rosnącą gwałtowność jego ruchów. Zniknęła gdzieś początkowa subtelność i miękkość. Głód – to jedno słowo oddawało doskonale sposób, w jaki ręce błądziły po jej ciele.

Spod na wpół przymkniętych powiek Ivy zobaczyła, że stojąca na jednym z balkonów postać przypatruje im się. Postać miała na sobie charakterystyczny płaszcz, jednak – choć kobieta nie umiała dokładnie dojrzeć rysów twarzy – z pewnością nie posiadała maski. Czyżby to jej demoniczny anioł stróż?

Zanim zdążyła się przyjrzeć, poczuła jak natrętna dłoń próbuje ominąć materiał opięty na jej łonie. Dalsze wydarzenia potoczyły się błyskawicznie.

- Ręce przy sobie, zboczeńcu! – usłyszała głos swojego AI, a ciało Morowinga odskoczyło od niej rażone lekkim ładunkiem paralizatora.

- George!
– krzyknęła z wyrzutem i… aż zachłysnęła się powietrzem.

Idiotka! Nikt raczej nie słyszał o przypadku, żeby skorupa krzyczała na swoją osobowość rezydującą. Sama się zdradziła...
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 20-03-2013 o 11:45.
Mira jest offline  
Stary 20-03-2013, 22:20   #17
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu

Merowing spojrzał na nią surowo, pocierając zdrętwiałe członki, nie wiedzieć jakim cudem starczyło mu jeszcze krwi by twarz zaczerwieniła się ze złości:
- Co ty sobie wyobrażasz! - to nie było pytanie, nie oczekiwał odpowiedzi, tylko uległości. - To wbrew regułom zabierać dwie świadomości w jednej formie! - zrobił krok w stronę Ivy, wyglądało to tak, jakby zaraz miał zamiar ją uderzyć i siłą wziąć to czego nie chciała oddać. Jego forma musiała być rzeczywiście perfekcyjnie niedoskonała, gdyż wypity alkohol wpływał na niego. Zanosiło się, że walka jest nieunikniona, gdy nagle Ivy poczuła czyjąś szczupłą dłoń obejmującą jej talie.
Kobieta, ta która przedtem siedziała na tronie obok męskiego Merowinga, teraz zstąpiła na parkiet i mierzyła wzrokiem pełnym poczucia wyższości swój męski odpowiednik. Z bliska wysłanniczka Bastionu mogła docenić jak bardzo obydwie powłoki sa do siebie podobne, te same szare oczy, czarne włosy i podobne rysy twarzy - jak rodzeństwo.
- Nie bardziej niż dzielić jedną osobowość na dwie powłoki. - odpowiedziała kobieta zimnym głosem. - Wyglądasz jakbyś ten wieczór chciał poświęcić winu, oto i wino dla ciebie. - pochwyciła z baru pełen kieliszek i chlustnęła nim na twarz mężczyzny.
- Nie pozwalaj sobie za wiele. - wysyczał obrażony.
- I kto mnie skarci, czyż nie jestem Merowin z żebra osobowości Merowing? Wszystko co czynię jest w jego imieniu.
- Nie zapominaj, kto jest pierwszą osobowością.
- I tak mi przypomnisz, więć mogę zapomnieć, teraz. A teraz zachowaj się jak gentleman i zostaw Panie ich sprawom.
- powiedziała kończąc rozmowę i zdecydowanym ruchem pociągnęła Ivy za sobą.
Zaprowadziła ją do jednej z lóż przeszklonej weneckim lustrem, mogły oglądać co się działo w barze, ale co się działo w loży było domeną wyłącznie domysłów. W środku prócz stolika znajdowały się dwie kule - czarna i biała - z modyfikowanego węgla. Merowin oparła się o jedną z nich, a ta samoistnie dopasowała się do jej ciała układając w fotel. Zaprosiła Ivy by usiadła na drugiej sferze.
- Należą ci się wyjaśnienia i przeprosiny. Merowing jest moją połową, tą gorszą. - dodała uśmiechając się z złośliwą satysfakcją - Czasem myśli, że może wszystko kontrolować, a tak naprawdę nie potrafi nawet zapanować nad swoim altem. Nie znam twojej powłoki, ani nie rozpoznaje ID. George. Przedostałaś się przez światłowody? A może ty jesteś człowiekiem bardziej niż jakikolwiek rekonstruktor? - zapytała Merowin. Kobieta sprawiała wrażenie rozpuszczonej przez wykwintne życie pełne hologramów, a jednak była zainteresowana Ivy i tym co ma ona do powiedzenia. Tylko czy to mogła być czysta ciekawość?
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra
behemot jest offline  
Stary 21-03-2013, 11:21   #18
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Wiedziała, że bez odpowiedzi na to pytanie, nie wypuszczą jej stąd po dobroci. Bezmyślnie śledziła gorące przeprosiny George’a na ekranie rękawicy wraz z połajankami na drugim kanale. Czas podjąć decyzję. Czas zaryzykować i przekonać się czy wróg mojego wroga jest moim przyjacielem.

Wolną ręką schwyciła dłoń Merowin. Osobistość MESH-u zdawała się zdziwiona tym gestem, jednak nie cofnęła ręki. Bez słowa zaczęła palcami badać strukturę skóry Ivy. Bez narzędzi, diod i analizatorów – samym tylko dotykiem rozpoznając ciepło organicznego ciała.

- Jestem człowiekiem. W tym ciele się narodziłam i mam nadzieję, że w tym ciele umrę. George natomiast jest wirtualną świadomością, przyjacielem, który pomógł mi dostać się do miasta.
- Więc…
- segmenty pamięci Merowin zaczęły trafiać na właściwe klastery - to Ciebie nazywają Widmem?
- Tak.


Uścisk Merowin przybrał na sile, sprawiając Ivy nieomal ból.

- I to Ty plądrujesz nasze magazyny?
- Tak. Gdy moi ludzie chorują.
– kobieta spojrzała w oczy skorupy – Powinnaś to rozumieć. Chciałaś walczyć o miasto, a przecież z twoim systemem zabezpieczeń, Tytani dorwaliby Cię na końcu. Chciałaś bronić innych mieszkańców. Ja bronię moich ludzi przed tym samym zagrożeniem, wszelkimi sposobami.

Czy syntetyczny byt był w stanie to pojąć?
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 21-03-2013 o 11:30.
Mira jest offline  
Stary 21-03-2013, 23:25   #19
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu

Uścisk Merowin zelżał, spojrzała na Ivy speszona, jakby chciałą przeprosić za nieplanowany ból.
- Widmo z dzikich?... oh przepraszam. - mówiłą szybko i z bijącą z głosu fascynacją - Tak się nazywa ludzi żyjących poza miastem tutaj. Tradycjonaliści było by ładniej.
- Nie mam nic przeciwko, maszyny nie chorują, a organiczne ciała nawet jak się popsują, możemy wyhodować nowe.
Merowin zamyśliła się, jej ręka niby od niechcenia cały czas wodziła po skórze Ivy - Kiedyś, gdy byłam tylko Merowingiem, chciałam chronić miasto, ale nie było przed czym, nic tylko pustynia, parę zmutowanych gryzoni, dzicy przekradający się nocą po niepotrzebne zapasy... brak zagrożeń. Więc pozostało urządzić się w tym bezpiecznym świecie jak najlepiej. Gromadzić pamięć. Spełniać pragnienia. Nie przewodzić a panować. Nawet całą osobowość Merowin stworzyłam po to by móc więcej przeżywać i pełniej, dwa ciała to dwa razy więcej rozkoszy, nawet samogwałt staje się ciekawszy. Ostateczne panowanie nad drugą osobowością. - kobieta posmutniała - Nie musisz się mnie bać, nawet Merowing nie dowie się o naszej rozmowie, jego łącza są zalewane przez odczucia naszego lesbijskiego seksu. Spójrz jaki jest szczęśliwy. - przez weneckie lustro widać było jak dumny mężczyzna spoczywa na swym tronie uśmiechając się do własnych myśli.
- Można powiedzieć, że go nienawidzę, za to że mnie stworzył z własnymi pragnieniami, ale nigdy nie dał wolności, nawet moje myśli nie są w pełni moje, choć sama nie mam pełnego wglądu i wpływu w niego. Tylko czasem mogę zapchać go towarem z Cienia MESHu. - uśmiechnęła się wspominając o własnej przezorności.
- Jestem w pełni syntetyczną osobowością, wbrew pozorom takich w mieście jest niewiele, większość to dawni organiczni, którzy nie mieli dość szczęścia by nadajniki wiązkowe wysłały ich zapis na orbitę, nie mówiąc już o ewakuacji pierwszego ciała. Ale rozumiem gdy wspominasz o chęci przeżycia w jednym ciele. Mi też trudno wyobrazić sobie trwałą zmianę, zżyłam się z tym. Rzadko morfuję. Może dlatego dojrzałam tak odmiennie od mojego męskiego odpowiednika. Nie wierzę tak do końca w teorię jedności, ale może w tym ciele tkwi moja warstwa zero? Chorujecie? Znalazłaś dość leków? Może potrzebujesz więcej? - pytała z ożywieniem.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra
behemot jest offline  
Stary 22-03-2013, 19:33   #20
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


To było dziwne uczucie. Porozumienie. Porozumienie z istotą zupełnie odmienną. A może to tylko gra pozorów? Dym i lustra, dym i lustra... Ale czy tak naprawdę były inne od siebie? Obie skazane na role, które przyszło im grać w teatrze tego świata.

- Dziękuję...
- powiedziała Ivy, starając się opanować zmieszanie - Ja... ja zadbałam, by dostali szczepionki. Dzieci, te najmniejsze, chorują i umierają bez lekarstw. Jest nam ciężko. Brakuje wszystkiego, a najbardziej słońca, roślin, wody, świeżej żywności, ale radzimy sobie... Coś jest w porównaniu ludzi do szczurów - uśmiechnęła się, lecz bez radości - Choć umierają jednostki, masa potrafi dostosować się do zmiennych warunków. Masa przetrwa.

- Masa? Nie chcę być masą, chcę być jednostką, bez ograniczeń ponad te z własnych decyzji.
- syntetyczna osobowość potrząsnęła idealną fryzurą, jakby pośpiesznie układając myśli w głowie. Ten gest był tak bardzo ludzki, że Ivy poczuła się niepewnie. Czy faktycznie były między nimi różnice inne niż uprzedzenia?

- O czym ja mówię, - Merowin nie zauważyła jej zmieszania i mówiła dalej - Co ja mogę wiedzieć? Nie widziałam i nie zrozumiem.

- Co chcesz przez to powiedzieć?

- Że chciałabym oderwać się od Merowinga, zostawić go za sobą i poznawać sama, decydować sama. Ale póki jestem w sferze MESH-u nie mogę się uwolnić.

- Czy to w ogóle możliwe? Wiesz u nas nie ma MESH-u...

- Zatem w Rezerwacie byłabym wolna, podatna na przemijanie, ale wolna... to cena, którą warto zapłacić.
- Ivy widziała odbijającą się na obliczu kobiety pogoń myśli - Tylko... Merowing, byłby wściekły, on i tak nie lubi Dzikich, nie może zdominować ich osobowości poprzez MESH, a teraz nawet jego Strażnicy zostali zniszczeni. Ale kiedyś... kiedyś na pewno chciałby odzyskać swoją zabawkę.

- George, myślisz, że dałoby się zaprosić naszą nową przyjaciółkę do bastionu jako człowieka? Tak, aby nawet komandor jej nie rozpoznał? Mów na głos.


- Dzień dobry pani Morowin - odezwał się AI - Jestem George. Bardzo panią podziwiam za te poglądy i odwagę...
-Och, dziękuję, miło mi cię poznać George.
- syntetyczna istota uśmiechnęła się dziewczęco.
- Mnie również po stokroć miło...

Ivy zmarszczyła brwi. Czy te sztuczne inteligencje flirtowały ze sobą? Na szczęście wymiana grzeczności musiała przenieść się na inny kanał (Ivy poznała to po mrugającej diodzie George'a), bo na głosowym wrócili do zadanego pytania.

- Jeśli pani Morowin zgodzi się jak ja zamknąć wszystkie kanały łączności poza wewnętrznymi i na dodatek nie będzie wchodziła na mostek, gdzie cały czas są skanery beze mnie - bo wiadomo, że ja wywołuję ich drgania - nie powinniśmy mieć problemu.

- Dobrze. - zgodziła się kobieta, po czym zwróciła do rozmówczyni:

- Jeśli znikniesz bez śladu, to jakby miał się dowiedzieć o Tobie? Pamiętaj... nazywają mnie Widmem nie bez przyczyny.

- A weźmiesz mnie ze sobą?

- Jeśli obiecasz nam swoją lojalność i mi pomożesz. Tak, wezmę cię.

- Nic mnie tu nie zatrzymuje, więc chodźmy.

- Jeszcze jedno... Postać z nieba, która niszczyła helikoptery. On też był widmem dla was. Co ma wspólnego z Merowingiem?

- Nic! Poza tym, że Merowing się go boi, nie zna, nie kontroluje, nawet nie widzi. Jego myśli są tak intensywne. Myśli, że helikoptery i czołgi, to był tylko teatr, pierwszy krok, żeby go zniszczyć. A Obiekt 24601 jak go określa, ma zbyt wielką moc obliczeniową by być człowiekiem.

- Chciałabym żebyś zgromadziła wszystkie dane na jego temat. A jeśli chodzi o opuszczenie tego przybytku, pozostaje pytanie - jak możemy ominąć twojego partnera? Bo same wizje chyba nie wystarczą...

- Możemy wyjść po prostu. Puszcze sygnał, że chcę się kochać z Tobą w taksówce albo w parku. Moje symulacje powinny sobie z tym poradzić. A my w tym czasie możemy zebrać co trzeba.
- na jej pięknej twarzy znów wykwitł rumieniec - Wygnaniec! To brzmi tak dramatycznie. Co powinnam wziąć udając się na wygnanie, w co ja to wszystko spakuje?

Ivy potarła czoło, żeby ukryć zakłopotanie. Czyżby właśnie skazała się na rolę opiekunki nieprzystosowanej do życia, romantycznej panny? Naprawdę jej obowiązki starczyłyby na obdzielenie połowy pułku.

- Merowin... - starała się mówić spokojnie i rzeczowo -Im szybciej zaczniesz rezygnować z przedmiotów zbytku, tym lepiej. Tym szybciej przywykniesz. Muszę spytać: jesteś pewna? od tej decyzji nie będzie odwrotu. Jeśli zechcesz wrócić kiedyś, będziesz musiała zgodzić się na wykasowanie całej pamięci dotyczącej naszej siedziby. Lub będę na Ciebie polować. Żeby zabić.

- Odrzucić rzecz. Porzucić czas co ogranicza nas. Sama świadomość. Chyba zdążę zassać manuale z MESH-u, fora rekonstruktorów są ich pełne. I o Obiekcie 24601. Chodźmy, moje wizje mają swoje granice, żadne męskie ciało nie wytrzyma ich zbyt długo.


Co mogła zrobić więcej? Wyszły z kapsuły dla VIP-ów trzymając się q pasie i ocierając, niby dwa kociaki w rui. Nie było mowy, by przeszły niezauważone, dlatego nie kryły się - jak osoby, które nie mają na sumieniu nic poza kilkoma brzydkimi fantazjami erotycznymi. Wychodząc z klubu, posłały soczyste buziaki Merowingowi i chichocząc opuściły przybytek.

Pierwszą lepszą taksówka, kazały zawieźć się do parku z jeziorem. Ivy odruchowo rozglądała się za nieznajomym, jednak nigdzie go nie zobaczyła.

- Tu zostałaś napadnięta Merowin przez... Obiekt 24601. On tutaj dzisiaj był, choć o innej godzinie, ale mógł planować wtedy zbrodnie. Ważne, że ewentualni świadkowie potwierdzą. Wyślij informację, że moja skorupa została zniszczona, potem wezwij pomoc, a na koniec zamknij wszystkie kanały oprócz tego z Georgem. Przepraszam, ale muszę być ostrożna. George masz sprawdzić czy Merowin się udało i nałożyć dla pewności własne firewalle. Od teraz kochana będziesz... Megan, Meggie dla przyjaciół. Byłaś wykorzystywana jako skorupa wirtualnych świadomości, a ja cię ocaliłam. Z Georgem opracujcie szczegóły życiorysu. Ja póki co nie muszę więcej wiedzieć. Zrozumiano? Jeśli wszystko jasne, to ruszamy.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 22-03-2013 o 19:42.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172