Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2013, 13:07   #147
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Przepis na: Preparacje
(czyli Świnki, Naukowcy i mapy podmiasta.)

Dwójka udała się z powrotem do zajazdu w którym swój pokój miała Shiba. Zostawili tam tobół Kiro i upewnili się, czy wszystko będzie gotowe na odmaszerowanie.
Oczywiście lodowy mag nie mógł odmówić sobie kolejnej drzemki. Szczęśliwie nie sprawiła ona tym razem żadnego problemu. Niebieskoskóra zajęła się przygotowywaniem małego posiłku dla drużyny. Zrobiła parę kanapek przepakowanych mięsem. W praktyce sidhe jako kucharz nie do końca sprawdzało się na kontynencie. Bo co to za kucharz, który nie potrafi przegryźć żadnego owocu?
Podczas ich drogi do biblioteki nie wydarzyło się nic specjalnego. Może oprócz małej obserwacji, że Kiro potrafi spać z kanapką w ustach. Ale to już chyba nikogo nie dziwi.
Dwójka znalazła świńskiego archeologa dzięki jego charakterystycznemu zapachowi...można wręcz powiedzieć, rasowemu.
Shiba rzuciła mu na stół dwie kanapki w papierowym worku.
- Łap.
- Kwiik! -oparł z entuzjazmem archeolog, odsuwając jedno z grubych tomiszczy na bok i wsadzając ryjek do worka, by wchłonąć zapach jadła. - Pachnie..kwiik... świetnie. -odparł uradowany i oblizał się z głośnym mlaśnięciem. Dziewczyna nie dziwiła się czemu dookoła miejsca gdzie studiował panował pusty krąg. - Co robiliście ...kwiiik... do tej pory? -zapytał prosiak.. ale jego wzrok i świńska mina w połączeniu z kawałami których Shiba się wczoraj nasłuchała, dawała jej wizje tego co sobie prosiak wyobraża.
Jakby odruchowo zaprzeczyła prosiakowi ruchami głowy.
- Zebraliśmy sprzęt Kiro i badaliśmy grunt pod nami. Jeden z przeciwników drużyny jest pod miastem, tam gdzie idziemy. Muszę dorwać w tej sprawie Madreda. - odpowiedziała z przekonaniem, że świniak dużo wiedzieć o Pozytywce nie będzie. - Hej, mogę cię o coś zapytać? Jak ty masz właściwie na imię?
- Ryjec, na cześć wielkiego bohatera mojego miasta, Ryjka trzeciego - odważnego. -odparł z powagą archeolog. - Madred pewnie kręci się po mieście, albo już zaczął pracę nad tą twoją nową ręką. -stwierdził historyk drapiąc się po brodzie. - Kiedy tak właściwie wyruszamy? Potrzeba Ci map które sporządziliśmy? -dopytał się świniak, a ślina kapiąca z pyska zdradziła jak wielką chęć ma by wgryźć się w pachnące kanapki.
- A...gdzie...idziemy? -zapytał nagle wybudzony Krio.
- Pod miasto. Mapy się przydadzą. - przytaknęła Shiba. - I wszystkie informacje o krasnoludzkiej technologii jakie znalazłeś. - dodała po chwili i zaczęła się zastanawiać. - Myślę, że możemy ruszyć dziś wieczorem. Ale przed podróżą chcę się przygotować na spotkanie z pozytywką.
- Tu są mapy.-stwierdził krótko prosiak rzucając Shibie kilka kartek, zwiniętych w rulony i obwiązane szarym sznurkiem.
- Co Do informacji to wychodzi na to, że krasnoludy to protoplaści tego miejsca. Wielcy inżynierowie, którzy odeszli jednak gdy góra zaczęła być uboga w minerały, a dostęp do reszty utrudniały zamieszkujące tu dawno potwory. Wynieśli się dość szybko, ale zabezpieczyli zapewne rzeczy których nie zdołali zabrać. Tak jak kuźnią zaznaczona na mapię, Madred mówił że chciałby ją zwiedzić. -dodał jeszcze prosiak kwicząc głośno podczas całej wypowiedzi. - Interesuje Cię coś konkretnego?
- Tak. Czy można gdzieś tam rozbić obóz. - powiedziała w prost. - To nie wycieczka krajoznawcza, musimy wiedzieć gdzie może być cel...z drugiej strony, nie sądzę aby dodawanie Madreda z kuźnią mogło zakończyć się negatywnie. Powinniśmy spróbować. - Stwierdziła niebieskoskóra. - Choć pewnie nie będzie najłatwiej.
- Główny plac powinien się nadać, lub jeden z opuszczonych budynków, łóżek nie pozabierali...kwik... -odparł świniak, po czym dodał. - Osobiście sprawdziłbym też świątynie, może zostały tam jakieś kosztowności.
- Nie...zabrali...łóżek? Musieli...być...w...desperacji... -stwierdził wybudzony nagle Krio.
Komentarz Kiro niebieskoskóra pominęła. Z jakiegoś powodu nie chciała mu tłumaczyć, że normalni ludzie łóżek nie noszą.
- Hmm...pieniądze nie są dużym problemem, ale mówimy o świątyni. Może i jaki artefakt by się trafił. Przy szczęściu będę wstanie wskoczyć przez jedno z okien... - stwierdziła rozmyślając się. - Coś jeszcze czy to wszystko?
Shibę lekko zastanawiało czy Pozytywka obrała tą drogę po prostu po to, aby szpiegować spokojnie drużynę. Wydawałoby się, że mogła chcieć przy okazji zgarnąć coś jeszcze. Podmiasto wyglądało na dużo bardziej interesujące niż się spodziewała.
- Ślady...kwik... prawie o nich zapomniałem. W Niektórych domach znaleźliśmy ślady, wyglądały na ludzkie i świeże. W niektórych była też...wełna. Małe kłębki wełny, jak gdyby jakaś owca haczyła o meble. -stwierdził prosiak i nie wytrzymał wgryzając się w jedną z kanapek. - Pfchya! -stwierdził plując okruchami na wszystkie strony.
- Owca i krew. Widać nie będziemy mieli większego problemu znaleźć Pozytywkę. Gorzej z dostaniem się do niej. Wątpię aby dwójka walczyła między sobą jeżeli mają być w sojuszu... - zastanawiała się na głos dziewczyna. - Mieliście dużo szczęścia, że nic was nie zaatakowało gdy tam byliście. - spostrzegła niebieskoskóra po czym wzruszyła ramionami. - Smacznego. Idę szukać Madreda.

~*~
Znalezienie Madreda już takie łatwe nie było, bowiem tutaj raczej wyglądem się nie wyróżniał. Krio zaś poszukiwań nie ułatwiał, ba nawet to, że Shiba musiała ciągnąć go za sobą zmniejszało jej zdolności percepcyjne. W końcu jednak w głowie niebieskoskórej narodził się genialny w swej prostocie plan - pójść do zajazdu gdzie mechanik wynajmował pokój i poczekać. Jak pomyślała tak i zrobiła, Krio został rzucony na krzesło, co nie zrobiło mu specjalnej różnicy, a ta nawet nie zdążyła porządnie zaczytać się w księdze, gdy Madred z naręczem żelastwa wkroczył do głównego holu.
- Hejj. -krzyknął swym silnym, jak na naukowca głosem i kiwnął kucharce głową.
- Yo. - niebieskoskóra zamknęła z trzaskiem księgę, po czym rzuciła na pobliski stół kanapki w papierowym pudełku. - Zjedz coś. - zaproponowała.
- Zostawię to sobie na czas pracy, wtedy zawsze głodnieje. -stwierdził wesoło mężczyzna. - O co chodzi? -zapytał wprost.
- Pozytywka i jakiś jej owczy kompan jest w podmieście. Znaleźliście ich ślady w mieszkaniach. - wyjaśniła poprawiając swoją pozycję na krześle. - Chcę wiedzieć wszystko co wiesz o Pozytywce. To będzie headhunt. Powinniśmy ją ścigać nim zorientuje się, że zmierzamy w jej stronę. Dzięki Kiro mamy element zaskoczenia.
- Ta przeklęta wróżka jest w podziemiach? -mruknął Madred i rzucił metalowe zakupy na szafkę. - Niewiele o niej wiem, nasza potyczka była dość krótka. Na pewno wiem że należy wystrzegać się ostrza jej broni, bowiem pokrywa je trucizna, która sprawia, że magiczne pędy zaczynając wyrastać z rany. O ile wróżka nie kłamała, są one śmiertelne - na szczęście wysoka temperatura je niszczy. -zaczął wymieniać odliczając na metalowych palcach. - Potrafiła znikać, jak i wysyłać kwiaty z jej włosów by ją chroniły, posiadała też pewne moce leczenia ran.- stwierdził pokrótce. - Jaka owca?
Wsłuchiwała się w milczeniu. Pnącza...wystarczy jej imbir, ale co zresztą? Jeżeli da radę przygotować napój zwiększający tempo bicia serca powinna być w stanie podnieś temperaturę ciała spożywającego...ale czy będzie to wystarczająco magiczne? Raczej nic nie poradzi na niewidzialność, a przy tarczy i kwiatach będzie musiała szybko się jej pozbyć.
- Świetnie. I nie mam pojęcia. Po prostu wiemy, że jest owcą. Coś jak Ryjek. - wyjaśniła pokrótce. - Przydałby się mag ognia....Jakby się zastanowić...z użyciem paliwa można skonstruować ogniste koktajle, nieprawdaż? Możesz coś takiego przygotować? Jeżeli mówimy o owcy i kwiatkach, obydwoje powinni być słabi przeciwko ogniu. Gdyby płomienie wytknęły się spod kontroli mamy Kiro. - wszystko układało się całkiem nie najgorzej.
- Nie ma sprawy, to akurat nic trudnego. -stwierdził naukowiec machając ręką od niechcenia. - To co, łapiemy schabika i schodzimy pod ziemię? Szczerze chciałbym tam być jak najszybciej by sprawdzić kilka interesujących rzeczy, nie wiem czy świniak Ci o tym wspominał.
- Mówił. Zobaczymy wszystko. I musimy tam iść nim Pozytywka zniknie. - przyznała niebieskoskóra. - Zrobię jakiś prowiant i zabezpieczenie, jeżeli będę w stanie. Przygotuj koktajle i odpocznij. Pójdziemy o północy. Zobaczymy, czy wróżka przestawiła zegarek~ - zaproponowała niebieskoskóra i skierowała się do wyjścia. - Zbiórka w moim mieszkaniu.
- Chcesz czekać cały dzień? -zdziwił się Madred i wytoczył ciężkie działo argumentem zwane. - Jeżeli faktycznie nas śledzi, albo przynajmniej chce obserwować, to wie że dziś rano ktoś wszedł na wysypisko i skojarzy fakty. Więc pewnie od razu ruszy tunelami, by wyprzedzić resztę i móc dalej ich obserwować po drugiej strony przejścia.
- Śledzi się kogoś idąc za jego plecami, a nie przed nim. Może być ranna i ktoś musi sprawdzić przejście. O wyjściu drużyny dowiedziała się dopiero od Krio. Że tam idziemy. Jej kalendarz jest nieco przestawiony. Choć można wyjść nieco wcześniej, przydałoby się żeby Ryjek chociaż glify do kuźni przetłumaczył. - przypomniała niebieskoskóra. - Nie mam zamiaru rozbijać obozu w nieznanej jaskini aby świnka pobawiła się w tłumacza. Gdy wszyscy będziecie gotowi, przyjdźcie do mojego mieszkania. Wtedy zobaczymy, czy damy radę wyjść wcześniej. - praktyka ponad teorię. Faktycznie nie potrzebują ścisłej godziny, muszą tylko wszyscy przygotować co należy.

Dziewczyna dużo czasu spędziła na analizie ksiąg do gotowania i ziół magicznych. Niestety, pomimo jej starań z szczątkową wiedzą o truciźnie Pozytywki nie była w stanie wynaleźć na nią lekarstwa.
Nie była alchemikiem, lecz kucharzem. Stworzenie mikstury która powodowałaby efekty imbiru na ludziach przechodziło ponad jej możliwości. Ludziom brakuje zdolność adaptacji które posiadają sidhe.
Koniec końców, zawiedziona oczekiwała nadejścia grupy medytując nad cyrkoniami.
 
Fiath jest offline