Ochotniczce nie długo było dane cieszyć się z łaski bogów, którzy po raz kolejny oszczędzili jej życie. Nawet mimo jednego oka nie najlepiej radzącego sobie w półmroku i uszkodzonego słuchu, była wstanie stwierdzić, że jakieś wyjątkowo koszmarne obrzydlistwo rzuciło się na muła, a na dziwnej konstrukcji wieńczącej klasztor, ktoś macha pochodnią i przyzywa ich gestami. Nie do końca wiedziała co robi, była jednak pewna że musi się spieszyć. Uniosła bezwładne ciało Brunona korzystając z nadzwyczajnej siły jaką wciąż dawała jej choroba.
-Dziewczynka.- skinęła na Brownhooda, a potem nie zważając na gadaninę Moperiola, zawołała -Idziemy, szybko.- i ruszyła w głąb świątyni, dźwigając nieprzytomnego. Jeśli chcieli przejść koło tego monstrum to mieli szansę tylko póki z muła jeszcze coś zostało. Oczywiście mogłaby zostać i razem z elfem naszpikować paskudztwo strzałami, miecz straciła przecież w walce z minotaurem, ale Elise nie myślała już racjonalnie. Teraz parła do celu, jak ćma wabiona światłem pochodni.
Ostatnio edytowane przez Agape : 18-03-2013 o 09:09.
|