Przemytnik nie wiedział jak to się stało, że przeżyli rozbicie wrót klasztoru. Wydarzenia od urwania się drążka hamulca do łoskotu wywarzanych odrzwi mignęły niczym spadająca gwiazda. Adelbert gramolił się na równe nogi, cały poobijany. Wiedział, że prawdziwy ból przyjdzie później ale i tak miał kłopoty z wyprostowaniem się. Dookoła znowu panował chaos. Najważniejsze jednak było, że pomimo pojawienia się kolejnych galaretowatych monstrów, znaleźli światełko nadziei w postaci żywego mężczyzny, który najprawdopodobniej obiecywał schronienie.
Posłuchał Elise. Delikatnie chwycił dziewczę w ramiona, jakby była z kruchej gliny i mogła mu się lada chwila rozpaść. Spojrzał na biegnących towarzyszy.
- Szybciej! Nie mamy dużo czasu! - krzyknął oczywistą oczywistość. Następnie ruszył krok w krok za kobietą, nie mogąc nadziwić się jej nadnaturalną siłą.
__________________ you will never walk alone
Ostatnio edytowane przez Noraku : 19-03-2013 o 13:31.
|