Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-03-2013, 18:49   #401
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Wielki głaz był wyjątkowo dobrym miejscem by się o niego oprzeć i dać sobie chwilę wytchnienia.
-Z tym podpaleniem to dobry pomysł. Ogień wszystko zabija. Oby choć raz łowcy czarownic mieli rację. Wiedźmy, potwory, minotaury niech to wszystko spłonie w cholerę.
Już spokojniejszy spojrzał pod nogi gdzie fragment czegoś chciał wpełznąć mu na but.
- Na Sigmara, spójrzcie! - wskazał coś zrzucając z siebie i odchodząc na daleką odległość od głazu.

Widok pochodni był pocieszający.
-Ktokolwiek to jest wie jak przeżyć w tym porzuconym przez bogów miejscu.
Założył tarczę i kiwnął głową w kierunku giganta akceptując plan. Obecność płonących stworów była zbyt smutna by ją komentować.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 17-03-2013, 23:23   #402
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Przemytnik nie wiedział jak to się stało, że przeżyli rozbicie wrót klasztoru. Wydarzenia od urwania się drążka hamulca do łoskotu wywarzanych odrzwi mignęły niczym spadająca gwiazda. Adelbert gramolił się na równe nogi, cały poobijany. Wiedział, że prawdziwy ból przyjdzie później ale i tak miał kłopoty z wyprostowaniem się. Dookoła znowu panował chaos. Najważniejsze jednak było, że pomimo pojawienia się kolejnych galaretowatych monstrów, znaleźli światełko nadziei w postaci żywego mężczyzny, który najprawdopodobniej obiecywał schronienie.
Posłuchał Elise. Delikatnie chwycił dziewczę w ramiona, jakby była z kruchej gliny i mogła mu się lada chwila rozpaść. Spojrzał na biegnących towarzyszy.
- Szybciej! Nie mamy dużo czasu! - krzyknął oczywistą oczywistość. Następnie ruszył krok w krok za kobietą, nie mogąc nadziwić się jej nadnaturalną siłą.
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 19-03-2013 o 13:31.
Noraku jest offline  
Stary 17-03-2013, 23:34   #403
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Vogel otarł pot z czoła, rozmazując sobie na nim sadzę. Zaklął, widząc wyłaniające się z płonącego stosu, w jaki zamienił się szpital, trzy mięsne galarety, również płonące.
Spojrzał na tyki wskazane przez kozaka, po czym schował miecz, zawiesił sobie tarczę na plecach i zaopatrzył się w dwie, po jednej w każdej ręce. W jego obecnym stanie, który zdawał się coraz bardziej przydatny, był to żaden ciężar.
Uniósł je, jakby siedział w siodle, a badyle były lancami.
- Spróbuję je przyszpilić do ziemi - spojrzał na towarzyszy - a wy zajmicie się trzecim kisielem, powinno nam to kupić wystarczająco czasu, by dotrzeć do kaplicy.
 
Cohen jest offline  
Stary 24-03-2013, 18:16   #404
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Klasztor

Wizja schronienia, którą oferował krzyczący z góry mężczyzna, byłą zbyt kusząca, aby z niej nie skorzystać. Nawet niezniszczalni zdawało by się przeciwnicy, nie byli wstanie odwieść ich do planu dostanie się na górę. Z resztą, czy mieli jakiś wybór?

Znacznie bliżej do celu miała pechowa załoga rozbitego wozu i Moperiol. Nie czekali na resztę, chcąc w pełni wykorzystać czas, potrzebny monstrum na konsumpcje muła. Elise bez wysiłku podniosła nieprzytomnego Bruna. Siły wracały jej bardzo szybko. Coś, co jeszcze nie dawano żyło w jej brzuchu właśnie po kawałku wypływało spod wielkiego głazu, dobry kawałek dalej, ale widać makabryczna operacja, nie przyniosła jej uleczenia.

Wspólnie z elfem i Brownhoodem taszczącym trzęsącą się Hankę ruszyli do klasztoru. Bestia, zajęta ucztowaniem, nawet nie zwróciła na nich uwagi. Przeszli obok potwora, starając się nie zwracać uwagi na mlaskanie i siorbania, dochodząca z miejsca uczty. Po chwili mieli je już za plecami i skupili się na poszukiwaniu drogi na górę.

Przez wyważone wrota wpadło do środka budowli trochę światła. Ludzie nadal nie widzieli zbyt wiele, ale elf mógł już sporo dotrzeć. Świątynia pełna był poprzewracanych ław, świeczników i innych tym podobnych rzeczy. Miejsca było dość, aby pomieścić ze dwie, może nawet trzy setki wiernych. Centralne miejsce zajmował ołtarz. Wykuta w skale płaskorzeźba bogini miłosierdzia, patrzącej na zebranych z góry. Po obydwu stronach ołtarza, biegły wykute w skale schody, niknące gdzieś za nim. Sklepienie podtrzymywane było kilkoma filarami i za jednym z nich przystanęli, zatrzymani przez elfa.

- Spójrzcie. - Moperiol wskazał dłonią na figurę - Za jej głową, na skale. -

*****


Tymczasem zebrana w pobliżu murów reszta najemników, też postanowiła ruszyć do świątyni. Drogę zagradzały im jednak trzy kreatury wypełzłe ze szpitala. Plan z przyszpileniem ich żerdziami, wyjętymi z wozu, zdawał się doskonały, poza jednym szczegółem. Żeby dostać się do owego wozu, trzeba było przejść obok nich...

Na szczęście tym razem los im sprzyjał, bo stworzenia, choć trudne do zabicia, były dosyć powolne. Puścili się biegiem i udało im się wyminąć nieruchawe bestie. Zapach płonącego mięsa wywoływał mdłości. Przy okazji spostrzegli kilka innych potworów skwierczących w płonącym szpitalu. Te się już nie ruszały.

Biegiem dotarli do wozu i tam spostrzegli kolejnego potwora, znacznie większego do tych dotychczas spotkanych, pożywającego się na mule. Przerażony Mierzwa stwierdził, że dziewczynki nie ma nigdzie na wozie, ale nie było te rannego Bruna, więc domyślił się, że ich towarzysze musieli zabrać ich już środka. Trzymając się pierwotnego planu, uzbroili się w długi żerdzie i ruszyli do środka. Vogel zabrał dyszel do wozu, który wciąż był cały i idealnie nadawała się do zadnia, jakie sobie zaplanował. Zauważył przy tym, że część z ładunku oliwy przetrwała katastrofę, ale niektóre baryłki były rozbite i wylały się na ziemie wokół pojazdu.

Wzorem towarzyszy przekradli się obok konsumującego stwora i ruszy w głąb świątyni. W ich grupie najwięcej widział Gislan, ale pożar na zewnątrz szalał już na dobre i światła było dość, aby nawet ludzie mogli dostrzec jakieś szczegóły. Dzięki temu, po kilku chwilach obydwie grupy odnalazły się wzajemnie. Hanka praktycznie od razu przykleiła się do Mierzwy, wszyscy zaś spojrzeli w kierunku górnej części ołtarza.

Wszyscy

- Co to za nowe diabelstwo? -

Nad głowa bogini, przyczepione do skały było „coś”. Wyglądało jak narośl, ropień lub pleśń, wyrastającej na nagiej skale. W słabym świetle lśniło zgniłozielonym blaskiem. Miejscami zdawało się falować, jakby zaraz miało wybuchnąć cuchnącą ropą. W innych miejscach zwisały z niego długie pnącza, ciągnące się też kawałek po sklepieniu świątyni. Moperiol wzdrygnął się na ich widok, pomny swej niedawnej przygody. Z miejsca w którym stali, nie widać było ostatnich stopni schodów, bo te prowadziły gdzieś za skałę, ale bez wątpienia idąc nimi, trzeba było przejść obok tego czegoś, może nawet się przez to przedrzeć, jeśli zagradzało by im drogę na szczyt budynku.

- I co teraz? -
- Schody prowadzą na górę, tam był ten człowiek... -
- Może jest inna droga? Klasztor ma piętro. Gdzieś muszą być schody na piętro a z niego kolejne, też prowadzące na samą górę. -
- Pewności nie ma... -
- No, ale za to jestem pewny, ze temu czemuś przy wejściu, zaraz kończy się zapas koniny... -


-----------------------------------

mapka
 
malahaj jest offline  
Stary 27-03-2013, 12:50   #405
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Mierzwa radował się tylko przez chwilę trzymając w swych zgrabiałych łapskach dziewczynkę.

- Hanka, żyjesz? Oj, to dobrze...
- uśmiechnął się pod wąsiskiem do dziewczynki. - Widzisz, musimy teraz na samą górę wejść i będziesz bezpieczna i zdrowa - przekonywał dziewczynkę.

Gdy minęli podwoje klasztoru, Kislevita spochmurniał. Olbrzymia narośl blokowała dalszą drogę. Ba, jawiła się jako przeszkoda nie do pokonania.

- Za nami potwory, przed nami plugawa maszkara. Musimy pójść na okrętkę. Tam - Mierzwa wskazał na zamknięte drzwi po swej lewej ręce. - Tam gdzieś pewnie są inne drzwi prowadzące na górę. Prędko! Nie nam mierzyć się z tym okropieństwem, za wcześnie na to!

Nie zastanawiając się dłużej skierował wraz z dziewczynką ku salom w zachodniej części klasztoru. W mniemaniu najemnika należało działać szybko i jak mniej wiązać się w walkę. Dotarcie na szczyt było priorytetem.
 
kymil jest offline  
Stary 27-03-2013, 21:44   #406
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Tarcza między mną a stworem, ja między nim a krasnoludem. Wszyscy mogą zginąć my musimy trochę przeżyć. Ta „ona” z lasu pewnie nas zabije, mury są słabe nie wygramy, ale mogę pokrzyżować jej plany odprawić rytuał a wojsko von Antary nas pomści.


-Nie wiem co to nie chcę pod tym przechodzić. Zresztą musimy znaleźć rzeczy Bergmana bez nich wszystko na nic. Vogel i Elise staną się stworami pojawi się horda nowych i nawet wszystkie armie imperium nie dadzą im rady.


Poczucie celu przynajmniej mu dawało otuchę. Nie myślał, że zginie. Tak jak chyba kozakowi pomagało znalezienie żywej dziewczynki, Albert tylko zastanawiał się jak bezboleśnie ją zabić gdy wszystko będzie się kończyć.
-Postaram się o światło.
Proste zaklęcie proste, krótkie słowa bez większej koncentracji postanowił wlać światło występujące w eterze w materialny przedmiot jakim jest jego miecz i używać go jak pochodni.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 29-03-2013, 16:17   #407
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Moperiol ruszył za kozakiem. Jego kompan zdawał się mieć dobry pomysł, ale czy taki był to rzeczywiście, to jeszcze się okaże. Na pewno było to rozsądniejsza, niż pchanie się w kierunku… czegoś. Moperiol miał już bliski kontakt z takim dziwem i nie miał zamiaru go powtarzać.
- Pójdę pierwszy - rzucił w kierunku kozaka elf. - Ty z dziewczynką wejdziesz, jak będzie bezpiecznie.- Dodał, a następnie podbiegł do drzwi.
 
AJT jest offline  
Stary 29-03-2013, 22:30   #408
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Kolejne plugastwo, które stało na drodze do celu. Gislan miał już tego serdecznie dość i nie potrzebował mieć w sobie mocy wilkołaczej, żeby wpaść w dziką wściekłość.

- No dobra zbierajmy się stąd - krasnolud ponaglił towarzystwo - Mierzwa wybrał drzwi po lewo, niech będzie i lewo, wybór jak wybór, czas pokaże czy był dobry.
 
Komtur jest offline  
Stary 31-03-2013, 11:00   #409
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Nadludzka siła wciąż nie opuściła ochotniczki, lecz w tym momencie nie był to wcale powód do zmartwień. Jak inaczej bowiem mogłaby przenieść większego i cięższego od siebie Bruna w głąb świątyni i myśleć o wniesieniu go po schodach zanim piekielne monstrum za nią skończy główne danie i zacznie szukać czegoś na deser? Reszta grupy również nie marnowała czasu szybko dołączając. Przez chwilę wydawało się, że od celu dzieli ich już tylko jedna ostatnia przeszkoda: schody, a kiedy je pokonają odnajdą tego, który wskazał im drogę i być może bezpieczne schronienie.

Okrzyk elfa natychmiast stłamsił rozbudzony już płomyk nadziei. Kolejne niepojęte obrzydlistwo czyhało na ich drodze. Coraz bardziej zdesperowana Elise była gotowa zaryzykować, zwłaszcza że jej oku daleko było do bystrości oczu Moperiola i nie była w stanie dostrzec wszystkich odrażających szczegółów, nie miała też pojęcia co przytrafiło się długouchemu nim wóz rozbił wrota. Pozostali natomiast zdawali się nie mieć żadnych wątpliwości, że stwora należy ominąć. Postanowiła zaufać ich osądowi ruszając do wskazanych przez Mierzwę drzwi, oby nie okazały się pułapką.

-Wytrzymaj jeszcze trochę, już niedługo to wszystko się skończy... tak albo inaczej, ale się skończy.- idąc szeptała do przelewającego jej się przez ręce Brunona.
 
Agape jest offline  
Stary 02-04-2013, 22:11   #410
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- Można by ogniem to cholerstwo potraktować. Podziałało na te z infirmerii. - zaproponował Vogel, ruszając za magikiem jak cień. Ocalenie było już tak blisko, że teraz nie mógł już ryzykować, by pozwolić mu szwendać się bez jego ochrony po wybiegu dla mięsnych glutów, w jaki zamienił się klasztor.
- Wiesz w ogóle, czego mamy szukać? - odezwał się po chwili, wypatrując w świetle rzucanym przez miecz Alberta czegokolwiek, co wyglądało wystarczająco czarnoksięsko, by być dobytkiem nieboszczyka Bergmana.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172