Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2013, 22:27   #123
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Wąsacz spojrzał spokojnie na przybysza i po pytaniu odpowiedział niemal w tym samym czasie co tamten już z rezygnacją sobie poszedł. Słowa zniknęły w ogólnym zgiełku. Haker (to znaczy: kolekcjoner haków, bo sporo o nich mówił) wbiegł po schodach, a Wąsacz chwilę później wyszedł za nim. Poczuł się trochę pozostawiony, gdy ludzie biegali w lewo, w prawo, a on nawet nie wiedział o co chodzi. A prawda, chodziło o tych... zwierzoludzi, choć technicznie nie byli to ani ludzie ani zwierzęta, więc skąd taka głupia nazwa? Wąsacz nazwałby ich inaczej. Jakoś oryginalniej. Kiepskie nazwy łatwo się przyjmują. Wąsacz czekał na swój następny fascynujący ruch, aż nerwowy wędkarz, haker, czy kim on tam był sobie poszedł. Jeżeli okazało się, że nikogo więcej nie ma w karczmie oprócz karczmarza to postanowił poderżnąć temu ostatniemu gardło. Wyglądał na kultystę chaosu, a przecież nikt nie lubi kultystów chaosu. Przy okazji odbierze swój pierścień, bo to ździerstwo było. Zwłoki rzucił za ladę. I chciał iść na zewnątrz, naprawdę bardzo chciał, ale... no dobra, właściwie to pójdzie na zewnątrz. A co tam. Trzeba zobaczyć co się dzieje. Przy okazji oczywiście uważał, żeby mu coś twarzy nie urwało, żeby nie dostać z odłamkowego, czy strzały. Jak to mawiał jego stary znajomy jeszcze z północy? Imć Shackleton? "Poczekam, popatrzę, zrozumiem więcej - wtedy wreszcie sam też włączę się do akcji." Gadatliwy był z niego wojownik.
 
Anonim jest offline