Administrator | Kiedy Haffnar prowadził ich korytarzami i snuł swoja niezbyt interesującą Mata historię, tancerz zwyczajnie zaczął pogwizdywać. Wydawało mu się to o wiele sensowniejsze, niż wysłuchiwanie o tym, jak to przodkowie kamiennej rzyci stworzyli to czy tamto. Nie bardzo mógł zrozumieć chwalenie się dokonaniami przodków, jeżeli jedyne co się robiło samemu to drapanie po zadzie i żłopanie piwska beczkami.
Przysłuchiwał się za to konwersacji miedzy magiem a jednym ze strażników, zerkając od czasu do czasu w przepaść i nie przestając pogwizdywać aż do momentu wzmianki o poturbowanym malcu. Zdawało się że faktycznie brodaczom piana bije do głów na poważnie, jeśli nawet dzieci obrywają po drodze. Nie żeby się z czymś takim wcześniej nie spotkał, ale zwykle krasnoludy nie zachowywały się jak... ludzie.
W końcu doszli do posiadłości Haffnara, dość imponującej jak na standardy krasnoludzkie przynajmniej. Zastanawiał się cóż to za posłaniec był tak ważny, ze mag zdecydował się od razu z nim spotkać, z kolei miejscowy przydupas zdawał się być przerażony, całkiem jakby nigdy nie był na powierzchni.
W pracowni maga niemal natychmiast rzuciły mu się w oczy kryształy, a na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Yaeron tak? Opowiesz nam coś więcej o tutejszych problemach, czy mamy sami się zająć sobą? - Uśmiechnął się szeroko do krasnoluda i sięgnął do kolekcji kryształów. Gdyby brodacz nie zaczął gadać, miał zamiar zacząć się nimi bawić, budować z nich stosiki i przestawiać z miejsca na miejsce, może nawet jakiś by mu się spodobała na tyle żeby go zatrzymać na dłużej . Nawet jak na włóczęgę miał dość liberalne podejście do cudzej i osobistej własności.
- Nie wolno!- zawył niczym doprowadzona do rozkoszy panna młodzik i nim pomyślał co robi dał krok przed siebie. Po upływie sekundy dotarło do niego, że w końcu przemówił... Do ludzia!
- Mistrz Haffnar nie lubi... To jego, proszę niczego nie dotykać. Chyba, że no...eee... Się na to zgodzi.
Z bliżej niezidentyfikowaną nadzieją popatrzył w kierunku zakapturzonego krasnoluda.
- Proszę... Mistrz lada chwila powinien się zjawić. W tym czasie mogę coś... no... podać. Do picia? Strawę? Wszystko... wszysściutko mamy z góry. Jeszcze... bo tego... nie jemy nic z podziemi.
Shaena szybciutko znalazła się przy kryształach obok Mata, mimo niezadowolonego pomruku Astry.
~ Nie ma tu nic a nic magii. ~ mruknęła do smoczycy, oglądając półki regału i stół bardzo uważnie.
Oględziny skończyły się jednak tylko westchnieniem pełnym rozczarowania. Z drugiej strony czegóż mogła się tu spodziewać? Pierwsza lepsza sala w domu pierwszego lepszego krasnoluda z przerostem ego. Dookoła nie było nawet żadnej specjalnej magii.
- Powiedz mi, Yaeronie, jesteś uczniem Haffnara? Długo już? - zapytała, przyglądając się z zaciekawieniem stosowi zwojów - W sumie chętnie napiję się wody, mamy za sobą kawałek drogi. - Nie zamierzała przepuścić okazji do zostania z tymi zwojami bez wścibskich oczu ich właścicieli.
Sparaliżowany głosem kobiety czarodziej nie odpowiedział na jej pytania. Potrząsnął energicznie głową, po czym pobiegł do innej izby.
- Masz niezły wpływ na innych - mruknął rozbawiony Torst. - Czyżby się przestraszył?
- A ty lepiej nic tu nie ruszaj - mówił dalej, tym razem pod adresem Mata. - Jeszcze coś zepsujesz i się potem nie wypłacisz do końca życia.
Dziewczyna uniosła lekko brew na reakcję Yaerona, po czym parsknęła z rozbawieniem na komentarz maga.
- Nie spodziewałam się takiej reakcji, ale tym bardziej mi to na rękę. - sięgnęła do jednej z sakiewek przy pasie.
Wyjęła z niej płatek miedzi, który położyła na dłoni.
- Nie wiem, jak wam, ale nam nie podoba się Haffnar. - Astra owinęła się wokół szyi czarodziejki i kiwnęła łbem, potwierdzając.
- Adpareo mea tuum difigere...* - wypowiedziała cicho słowa zaklęcia, które w zasadzie nie przedstawiło nikomu żadnego widocznego efektu.
Z grzeczności zamknęła umysł na myśli otaczających ją towarzyszy.
- Znam wielu magów o podobnych charakterach i zachowaniu - odparł Torst. - Ale w naszym szanownym gospodarzu faktycznie jest coś, co mi nie odpowiada. Może ma złote serce ukryte pod płaszczykiem takiego a nie innego zachowania - stwierdził tonem pełnym wątpliwości.
- Złote jak to krasnolud, jeśli już mamy sie stereotypami bawić. Nie, to nie fakt ze jest magiem, coś jest na rzeczy. - Powiedział Mat zamieniając miejscami dwa podobne do siebie kryształy i rozglądając się dalej po pomieszczeniu. - Ja nie muszę się wypłacać, królowa zgodziła się dać nam wszystko co będziemy chcieli kiedy wrócimy, jeśli nie wrócimy to się nie będę musiał wypłacać... Wiec czym dokładnie mam się przejmować? - Zęby tancerza ponownie zabłyszczały, gdy ten w niemalże pijackim piruecie obkręcił się zostawiając kolekcję kryształów za sobą.
- Ta, jasne... Tylko najpierw trzeba dożyć wypłaty - odparł Torst. - A magowie są zapalczywi - dodał z uśmiechem. - I wybuchowi.
- Czasem też najpierw robią, a potem myślą... - odezwała się Shaena przy milczącej aprobacie pseudosmoczycy - Dobrze byłoby dowiedzieć się, cóż tak ważnego przeszkodziło Haffnarowi w ugoszczeniu nas i tym całym przekazywaniu informacji... - rzuciła od niechcenia, koncentrując się na zaklęciu.
Nie wiedzieć czemu, spoglądała akurat na Mata.
- Niby tak, niby tak. - Westchnął i postarał się rozpłynąć w cieniu na oczach wszystkich i ruszył nieco się rozejrzeć.
Czarodziejka uśmiechnęła się lekko.
~ Dobry jest.
~ Podejrzany. ~ syknęła w jej myślach Astra, wpatrując się w otoczenie.
- Ale za to kryształy ma ładne - dodał najmniejszy towarzysz przyglądając się jak zahipnotyzowany zabawie Mata. Gdy ten skończył przybrał minę na styl “Ja chcę jeszcze raz” jednak nic już nie powiedział po upomnieniu brodatego czarodzieja.
- A jeśli on współpracuje z panem Grimem? Nie było by nam to na rękę. Oj wielce by to przeszkadzało. On ma klucz do wrót i nawet jeśli sam nie umie go zamontować, to ktoś mu pomoże. My nie mamy klucza, a to jest pewien problem... Ale nie martwcie się. - rzekł radośnie po czym dodał szeptem i zasłaniając twarz z jednej strony jakby ktoś za jego plecami miałby go podsłuchiwać. - Zapisałem sobie wymiary, więc i zapasowy uda mi się wyciąć.
Maluch nie był złą osobą, a do tego czasem bywał lekko rozkojarzony. Nawet nie pomyślał że mógł by oddać inne koło zębate, a mag nawet by się nie zorientował, samemu zachowując klucz. _________________________
*Shaena rzuca wykrycie myśli |