Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2013, 10:38   #23
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kiedy Haffnar prowadził ich korytarzami i snuł swoja niezbyt interesującą Mata historię, tancerz zwyczajnie zaczął pogwizdywać. Wydawało mu się to o wiele sensowniejsze, niż wysłuchiwanie o tym, jak to przodkowie kamiennej rzyci stworzyli to czy tamto. Nie bardzo mógł zrozumieć chwalenie się dokonaniami przodków, jeżeli jedyne co się robiło samemu to drapanie po zadzie i żłopanie piwska beczkami.

Przysłuchiwał się za to konwersacji miedzy magiem a jednym ze strażników, zerkając od czasu do czasu w przepaść i nie przestając pogwizdywać aż do momentu wzmianki o poturbowanym malcu. Zdawało się że faktycznie brodaczom piana bije do głów na poważnie, jeśli nawet dzieci obrywają po drodze. Nie żeby się z czymś takim wcześniej nie spotkał, ale zwykle krasnoludy nie zachowywały się jak... ludzie.

W końcu doszli do posiadłości Haffnara, dość imponującej jak na standardy krasnoludzkie przynajmniej. Zastanawiał się cóż to za posłaniec był tak ważny, ze mag zdecydował się od razu z nim spotkać, z kolei miejscowy przydupas zdawał się być przerażony, całkiem jakby nigdy nie był na powierzchni.

W pracowni maga niemal natychmiast rzuciły mu się w oczy kryształy, a na jego twarzy zagościł uśmiech.

- Yaeron tak? Opowiesz nam coś więcej o tutejszych problemach, czy mamy sami się zająć sobą? - Uśmiechnął się szeroko do krasnoluda i sięgnął do kolekcji kryształów. Gdyby brodacz nie zaczął gadać, miał zamiar zacząć się nimi bawić, budować z nich stosiki i przestawiać z miejsca na miejsce, może nawet jakiś by mu się spodobała na tyle żeby go zatrzymać na dłużej . Nawet jak na włóczęgę miał dość liberalne podejście do cudzej i osobistej własności.

- Nie wolno!- zawył niczym doprowadzona do rozkoszy panna młodzik i nim pomyślał co robi dał krok przed siebie. Po upływie sekundy dotarło do niego, że w końcu przemówił... Do ludzia!
- Mistrz Haffnar nie lubi... To jego, proszę niczego nie dotykać. Chyba, że no...eee... Się na to zgodzi.
Z bliżej niezidentyfikowaną nadzieją popatrzył w kierunku zakapturzonego krasnoluda.
- Proszę... Mistrz lada chwila powinien się zjawić. W tym czasie mogę coś... no... podać. Do picia? Strawę? Wszystko... wszysściutko mamy z góry. Jeszcze... bo tego... nie jemy nic z podziemi.

Shaena szybciutko znalazła się przy kryształach obok Mata, mimo niezadowolonego pomruku Astry.

~ Nie ma tu nic a nic magii. ~ mruknęła do smoczycy, oglądając półki regału i stół bardzo uważnie.

Oględziny skończyły się jednak tylko westchnieniem pełnym rozczarowania. Z drugiej strony czegóż mogła się tu spodziewać? Pierwsza lepsza sala w domu pierwszego lepszego krasnoluda z przerostem ego. Dookoła nie było nawet żadnej specjalnej magii.

- Powiedz mi, Yaeronie, jesteś uczniem Haffnara? Długo już? - zapytała, przyglądając się z zaciekawieniem stosowi zwojów - W sumie chętnie napiję się wody, mamy za sobą kawałek drogi. - Nie zamierzała przepuścić okazji do zostania z tymi zwojami bez wścibskich oczu ich właścicieli.
Sparaliżowany głosem kobiety czarodziej nie odpowiedział na jej pytania. Potrząsnął energicznie głową, po czym pobiegł do innej izby.

- Masz niezły wpływ na innych - mruknął rozbawiony Torst. - Czyżby się przestraszył?
- A ty lepiej nic tu nie ruszaj - mówił dalej, tym razem pod adresem Mata. - Jeszcze coś zepsujesz i się potem nie wypłacisz do końca życia.

Dziewczyna uniosła lekko brew na reakcję Yaerona, po czym parsknęła z rozbawieniem na komentarz maga.

- Nie spodziewałam się takiej reakcji, ale tym bardziej mi to na rękę. - sięgnęła do jednej z sakiewek przy pasie.

Wyjęła z niej płatek miedzi, który położyła na dłoni.

- Nie wiem, jak wam, ale nam nie podoba się Haffnar. - Astra owinęła się wokół szyi czarodziejki i kiwnęła łbem, potwierdzając.
- Adpareo mea tuum difigere...* - wypowiedziała cicho słowa zaklęcia, które w zasadzie nie przedstawiło nikomu żadnego widocznego efektu.

Z grzeczności zamknęła umysł na myśli otaczających ją towarzyszy.

- Znam wielu magów o podobnych charakterach i zachowaniu - odparł Torst. - Ale w naszym szanownym gospodarzu faktycznie jest coś, co mi nie odpowiada. Może ma złote serce ukryte pod płaszczykiem takiego a nie innego zachowania - stwierdził tonem pełnym wątpliwości.

- Złote jak to krasnolud, jeśli już mamy sie stereotypami bawić. Nie, to nie fakt ze jest magiem, coś jest na rzeczy. - Powiedział Mat zamieniając miejscami dwa podobne do siebie kryształy i rozglądając się dalej po pomieszczeniu. - Ja nie muszę się wypłacać, królowa zgodziła się dać nam wszystko co będziemy chcieli kiedy wrócimy, jeśli nie wrócimy to się nie będę musiał wypłacać... Wiec czym dokładnie mam się przejmować? - Zęby tancerza ponownie zabłyszczały, gdy ten w niemalże pijackim piruecie obkręcił się zostawiając kolekcję kryształów za sobą.

- Ta, jasne... Tylko najpierw trzeba dożyć wypłaty - odparł Torst. - A magowie są zapalczywi - dodał z uśmiechem. - I wybuchowi.

- Czasem też najpierw robią, a potem myślą... - odezwała się Shaena przy milczącej aprobacie pseudosmoczycy - Dobrze byłoby dowiedzieć się, cóż tak ważnego przeszkodziło Haffnarowi w ugoszczeniu nas i tym całym przekazywaniu informacji... - rzuciła od niechcenia, koncentrując się na zaklęciu.

Nie wiedzieć czemu, spoglądała akurat na Mata.

- Niby tak, niby tak. - Westchnął i postarał się rozpłynąć w cieniu na oczach wszystkich i ruszył nieco się rozejrzeć.

Czarodziejka uśmiechnęła się lekko.

~ Dobry jest.

~ Podejrzany. ~ syknęła w jej myślach Astra, wpatrując się w otoczenie.

- Ale za to kryształy ma ładne - dodał najmniejszy towarzysz przyglądając się jak zahipnotyzowany zabawie Mata. Gdy ten skończył przybrał minę na styl “Ja chcę jeszcze raz” jednak nic już nie powiedział po upomnieniu brodatego czarodzieja.

- A jeśli on współpracuje z panem Grimem? Nie było by nam to na rękę. Oj wielce by to przeszkadzało. On ma klucz do wrót i nawet jeśli sam nie umie go zamontować, to ktoś mu pomoże. My nie mamy klucza, a to jest pewien problem... Ale nie martwcie się. - rzekł radośnie po czym dodał szeptem i zasłaniając twarz z jednej strony jakby ktoś za jego plecami miałby go podsłuchiwać. - Zapisałem sobie wymiary, więc i zapasowy uda mi się wyciąć.
Maluch nie był złą osobą, a do tego czasem bywał lekko rozkojarzony. Nawet nie pomyślał że mógł by oddać inne koło zębate, a mag nawet by się nie zorientował, samemu zachowując klucz.


_________________________
*Shaena rzuca wykrycie myśli
 
Kerm jest teraz online