Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2013, 22:45   #24
VIX
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Jakież zdziwienie zagościło na twarzy Helvgrima gdy ten spostrzegł że niziołek, którego brał za Niklausa, w rzeczywistości nim nie jest. Z daleka i od tyłu, mężczyzna wyglądał podobnie, jednak kiedy Helv podszedł bliżej, coraz to więcej szczegółów się niezgadzało...od fryzury, aż po buty. Sverrisson był jednak od krok od nieznajomego, prawie że wyciągnął rękę by położyć ją na ramieniu przyjaciela i zagaić pół żartem... kiedy jednak spostrzegł swoją pomyłkę było już za późno... niski jegomość odwrócił się i spojrzał na khazada z zaciekawieniem w oczach, pytając wprost.

- Czy my się znamy mości panie, że zachodzisz mi pod kram jak do swego? Niziołek nie wydawał się być zaskoczony, może i dlatego że Helvgrim wcale się nie skradał...zresztą, jak tu podkraść się do niziołka?

- Har har har... Helvgrim roześmiał się tubalnie i pogładził swą jasną brodę. - ... a to ci dopiero, wybacz ale wziął żem cię za mego towarzysza... on ci też niziołkiem jest, a wielu was w tych stronach nie widziałem, to i żem się pomylił szczerze. Sverrisson zganił się za swą nieuwagę... powinien dostrzec że to nie Rondelek, no i przecież ten tu, sam u boku kramu i wozu stał... ~ com ja ślepy już jest, a może mi miód do łba uderza? Zastanawiał się krasnoludzki goniec, niedowierzając w swój błąd.

- Hmm, drogi panie, nic się bez woli bogów nie dzieje...to oni los twój przywiedli do mnie... tak miało widać być. Niziołek klasnął prawicą o udo i odrzucił skórznię która okrywała towary na jego dwukołowym wozie. - Mam ci ja cudo co to twoje oczy uradować może... pochodzi z mroków pod górami. Powiadam ci. Kupiec dodał konspiracyjnym tonem, po czym się przedstawił. Zwą mnie Turgi... Atelva, kupiec ze wschodu. Niziołek ukłonił się i nie czekając na uprzejmości ze strony Helva zaczął grzebać między swymi towarami.

- Jam jest Helvgrim Sverrisson, poznać cię jest herr Turgi zaistym szczęściem. Jednak szczerze wątpię byś miał na swym wozie khazadzki wyrób i to taki co to go cudem nazwać można. Daje ci kredyt jakoś kupiec, ale znam mych kuzynów i wiem że nie sprzedają ...cudów, jeśli jakies mają. Helvgrim zakręcił wąs, rozejrzał się... i musiał przyznać że z zaciekawieniem czekał co niziołek z wozu wyciągnie... nie liczył na wiele, ale Helvgrim był khazadem i jak każdy khazad był ciekawski.

- Ha, prawdę prawisz synu Svera. Jednak cudo to dostało się w me ręce innym sposobem. Dziewka jedna, co to winna mi była złota nieco, przyniosła to...skąd, tego nie wiem... zepsute jest nawet...ale jak zobaczysz tego piękno to zrozumiesz czemu jej żem dług odpuścił. Teraz Turgi zachęcił Helva do obejrzenia przedmiotu już jak trzeba. Kupiec był zręcznym mówcą, Helvgrim to wiedział i postanowił się nie dać nabrać gdyby niziołek chciał mu wcisnąć jakiś rupieć...ale tak tylko myślał, bo Turgi był zręczniejszym kupcem niż Sverrisson myślał.

Turgi wciąż szukał czegoś na wozie. Helv czuł że niziołek coś kombinuje jednak postanowił poczekać i zobaczyć jak to się skończy...i co tam kupiec chce mu pokazać. Oczekując postanowił zagaić na temat pani Veroniki. - Herr Turgi, słyszał żeś może o szlachciance takiej...Veronika ma na imię, żona dowódcy straży w tym mieście?

Niziołek przerwał przewracać do góry nogami, towary na swym wozie i spojrzał z zaciekawieniem na krasnoluda. - ... a po cóż ci ona krasnoludzie? Ta kobieta to kłopoty są same, wiem co mówię, słyszałem to i owo choć w Grunheim jestem tydzień zaledwie. Jutro ruszam w drogę powrotną, na wschód. Lepiej byś może ze mną ruszył. Khazadzki topór podczas podróży by mi się przydał. Po tych słowach Turgi wrócił do szukania tajemniczego przedmiotu.

- Na wschód podążasz powiadasz? Mnie to w smak, niestety nie teraz, przyjaciela szukam, znać go możesz, niziołek, Niklaus ma na imię. Zresztą sprawa poważniejsza jest. Skerif Gunndarsson, to krasnolud co to go szukam ode dawna...poznał żeś to imię gdzieś? Dopytywał się Sverrisson.

- Oj nie nie...takiego imienia żem nie słyszał, ów Gunndarssona nie dane poznać mi było. Niklausa za to znam troszki, kręci się tu spryciula jeden, przegadać go trudno, oj prawda to. Zatem przyjacielem mu żeś? To się chwali...zatem jak to krasnoludzkie cudeńko do gustu ci przypadnie to i cenę dam niższą. Turgi gadane miał nie od parady, to przyznać mu trzeba było. Helv tylko zachodził w głowę czy wszystkie niziołki takie wygadane są.

- Dobra, to się obaczy jeszcze czy co tam masz mi się spodoba. Prawdę ci jednak przyznać muszę, Niklaus głowę ma do interesów i towarzysz z niego tęgi...ale, ale, powiedz że no co o tej panience Veronice. Helvgrim nie dawał za wygraną.

- Znalazłem... a to ci dopiero cudo...patrzaj mości krasnoludzie. Turgi wyciągnął zawiniątko...Sverrisson mógłby przysiąc że kupiec owinął tę rzecz kocem, ukradkiem kiedy szukał przedmiotu. Kupiec wiedział jak zakręcić biznes i oszukać ciekawego klienta... ~ jednak teraz miał do czynienia z khazadem z Azkrah. Myślał sobie Helvgrim.

~ Co jak co, ale niech se krasnolud myśli że przejrzał mnie na wylot... ci to lubią jak myślą że nad wszystkim panują. Śmiał się w duchu Turgi i zaplanował wycisnąć trochę złota z Helvgrima.

- ...a co do tej pani Veroniki, to wiesci tylko złe o niej chodzą...posłuchaj zatem, ale czasu nie trać i okiem zaszczyć ten pięknej roboty... Helvgrimowi oczy zabłysły kiedy ujrzał przedmiot pokazany przez kupca...historyjek o Veronice słuchał już tylko trzy po trzy.

***

Uradowany Helvgrim szedł przez prawie że pusty targ. Rozglądał się uważnie w poszukiwaniu Niklausa...myśli jego jednak były skierowane głównie na temat przedmiotu który zakupił od wędrownego kupca. Pragnął poznać jego historię, dzieje poprzedniego właściciela, w jakich okolicznościach został tak potwornie uszkodzony. Kiedy tylko myśli Helva zbaczały na przyziemny tor, khazad miał czas przeklinać skąpstwo niziołkowego kupca...szczęściem Sverrisson dostrzegł Rondelka. Teraz był pewien że to jego druch. Dwa razy tego wieczoru pomylić się nie mógł...bogowie uchrońcie.
 
VIX jest offline