Było źle. Właściwie tragicznie. Ale i wyjść nie było. Wygrać i przebić się do miasta "stołecznego". Lub zostawić tu swoje ziemskie zwłoki i mieć w końcu spokój. Odpocząć. Jedynym plusem że teraz nie trafi swoich. Faro wrócił do swego zwykłego tempa strzałów, posyłając pociski w świeżo powstałą wyrwę. [i13,j13] Zostały cztery strzały. Cztery. Wypuści je choćby nie wiem co po czym dołączy do Abdula i Naima. A prawdopodobnie również do Kastora, Regiusa i Varro. Zatrzymajcie ich jeszcze chwilę. Dajcie mi wystrzelić. A wtedy nadejdę. |