Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2013, 08:38   #36
Fenris
 
Fenris's Avatar
 
Reputacja: 1 Fenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skał
Roose Bolton nie podejmował pochopnych decyzji. Zwłaszcza gdy przychodziło mu układać się z dzikusami. Rozważył swoje możliwości. Robar chciał wiele, zbyt wiele jak na gust Lorda Dreadfort. Dzicy zawsze mogli zdecydować się przejśc przez mur i splądrować Północ nie zwarzając na poprzednie umowy. Nie miał zamiaru im w tym pomagać. Z drugiej strony mogli okazać się skutecznymi sprzymierzeńcami, jeżeli trzeba będzie spacyfikować pozostałych Lordów. Dobrze było mieć ich po swojej stronie. Łączyło się to jednak z ogromnym ryzykiem. Roose zastanowił się nad powodami, dla któych Domeric postanowił wejść w spółkę ze swoim ‘bratem’. Czy górę wzięly jakieś mdłe rodzinne sentymenty? Czy może dziedzic Dreadfort myślał nad wyraz logicznie, jak do tej pory miał w zwyczaju?

Roose nie miał powodu nie ufać intencjom syna. Domeric wykazał się do tej pory umiejętnością krytycznego myślenia. Podejmował decyzje zawsze powodowany rozumem, niektóre z nich były niebezpiecznie ryzykowne, co prawda, ale póki co opłacały się i dawały nieoczekiwane sukcesy. Czy Roose gotów był jednak położyć swoją głowę na szali wraz z głowa swego potomka? Odpowiedź brzmiała: Nie.

Ale chciał mieć Tyriona Lannistera w swoim ręku. Ostatni dziedzic Casterly Rock w ręku Boltonai. Targowanie się z takim asem w rękawie byłoby realną możliwością. Być może, że Tywin Lannister zgodziłby się na daleko idące ustępstwa, a może nawet przystąpił do sojuszu z Dreadfort? A w takim wypadku drogi, którymi mogliby pójść Boltonowie dwoiły się i troiły. Przy wsparciu bogactwa Ziem Zachodnich, wszystko było możliwe.

- Zgoda - skinął głową - Dam ci listy, które zapewnią ci dobre przyjęcie u moich ludzi na Północy. Przyprować karła, a ja w tym czasie nakreślę odpowiednie słowa.

Robar, z zaciśniętym przełykiem, w ponurym milczeniu oczekiwał na decyzję Roose’a. Usłyszawszy jego zgodę powinien był odetchąć z ulgą i cieszyć się, że jest o kolejny krok bliżej od celu, jednak, umowa, którą właśnie zawarł pozostawiała w jego ustach gorzki posmak. Zamiast uniesienia czuł jedynie przygnębienie, zawarł pakt z demonem ukrytym w ciele człowieka, zdając się na jego łaskę i niełaskę. Domeric był w wielu kwestiach podobny do ojca, jednak młodszy brat Snowa, nigdy nie wzbudzał w nim takich uczuć jak ich ojciec. Domeric przynajmniej zachował jakiekolwiek uczucia, czego nie można było powiedzieć o lordzie Pijawce. Najbardziej miał do siebie żal o to, że musi oddać w jego ręce Tyriona. Mimo, że Krasnal nie był jego przyjacielem, nie życzył mu źle. Te kilka dni, które spędzili razem w siodle utwierdziło łowcę w przekonaniu, że nie jest taki zły jak na Lannistera...ot kolejny pechowiec, który urodził się w akurat tym a nie innym miejscu. Robar coś o tym wiedział...

Nie było jednak czego roztrząsać. Stało się. Umowa została zawarta. Miał przynajmniej nadzieję, że Tyrion przysłuży się do uwolnienia Domerica, a Bolton dotrzyma słowa. Skinął krótko głową i wyszedł z namiotu żwawym krokiem, chcąc jak najszybciej oddalić się od wbudzającej niepokój obecności Lorda Boltona. Dopiero po odejściu sporego kawałka udało mu się trochę rozluźnić. Odetchnął głęboko starając się nabrać pewności, że to co robi jest jedynym słusznym rozwiązaniem. Splunął na ziemię a jego twarz nabrała twardego wyrazu. Zbyt wiele od niego zależało, żeby mógł sobie pozwolić na wątpliwości. Nie namyślając się zbyt długo udał się prosto w stronę ukrytego w lesie obozu, gdzie czekała na niego ukochana. Upewnił się jeszcze, że nie jest śledzony, po czym w odpowiedniej odległości wydał umówiony sygnał, aby dać znać czekającej na jego powrót Ferro.

Wyłoniła się z lasu w ciszy, jakby była jego częścią. Czujna i opanowana.
- I jak?

- Zgodził się. - Rzucił krótko Robar. - Przynajmniej na razie. Muszę mu oddać Krasnala. - Twarz Robara wyrażała determinację, jaką można ujrzeć u ludzi mających zrobić coś czego wymaga sytuacja, ale niekoniecznie sumienie. - Miejmy to już z głowy. - dodał jakoś nie mogąc spojrzeć w oczy Tyrionowi, do którego właśnie podchodził z wyciągniętą liną, którą zamierzał go skrępować.

Po krótkiej chwili wypełnionej protestami Tyriona, Robar chwycił karła i przerzucił sobie przez ramię niczym worek ziemniaków.

- Idziemy! - Warknął. - Ferro, Kyr’weinie. Miejscie oczy z tyłu głowy. Jeśli Roose zmieni zdanie spróbujemy się przebić. - Dodał wiedząc, że nie mają najmniejszych szans na realizację takiego planu.

Obóz wojskowy Lorda Boltona wyłonił się przed ich oczami gdy opuszczali bezpieczną gęstwinę lasu. Snow szedł na czele pewnym krokiem zrodzonym z poczucia konieczności. Był pewny, że cokolwiek się stanie na pewno nie będzie mógł o tym łatwo zapomnieć.
 

Ostatnio edytowane przez Fenris : 03-04-2013 o 18:43.
Fenris jest offline