Azshara zachowywała się jak rozwydrzony bachor. Aż dziw bierze, że ktoś taki przewodził komukolwiek, a już zwłaszcza mieniących się Highbourne'ami. Alyanne powoli przestawała się dziwić, że przodkowie jej rasy tak nisko upadli, mając taką królową.
Stojąc ponownie w celi, elfka szarpnęła kajdanami, w jakieś beznadziejnej próbie uwolnienia się z okowów. Nie na wiele się to zdało. Siła fizyczna nie była jej atutem. Potrząsnęła rękami, aż łańcuch kajdan zadzwonił.
- Ktoś coś umie z tym zrobić? - zapytała cicho, nie bardzo widząc inną opcję działania.
__________________ “Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.” |