Kilkanaście stworów rozproszyło się i zniknęło w mroku tak szybko, że Harry nie zdołał się zorientować, co to takiego. Jakieś kotowate? Małpiatki?
Nieduże i szybkie, a to stanowiło pewien problem. Jedna kula, jeden stworek. Jak dobrze pójdzie. Oby nie były jadowite...
- Ugryzł cię któryś? - zwrócił się do Wolframa. - Idź do zbrojowni - zaproponował. - Tam, gdzie jest światło - dodał, może niepotrzebnie. - Tam jest Eva.
- Spróbujmy zamknąć tamte drzwi - powiedział do Adama. - A potem pomyślimy, co zrobić z intruzami. To chyba one zdewastowały nam bunkier.
Dobra by była dubeltówka i śrut. Albo jakieś sieci. Wyłapać gadziajstwo i przekonać się, czy się nadają na pieczeń. |