Detlef zaklął.
Z pewnością nie tak dosadnie i wielowątkowo, jak zrobiłby to na przykład Franc, ale zaklął. W pobliżu nie było żadnych dam czy nawet zwykłych wiejskich kobiet, ale i tak nie powinien. W zasadzie nie usprawiedliwiało go to, że nie trafił w stwora wielkiego jak szafa. Ani to, że teraz wokół mutanta zaczął tańcować Imrak, zdecydowanie utrudniając strzelanie.
Ale stało się.
Mimo pudła nie zamierzał rezygnować z oddania kolejnego strzału, tyle tylko, że tym razem postanowił zmienić cel.
Naładował ponownie kuszę, wycelował w jednego z mutantów i nacisnął na spust. |