Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2013, 09:27   #178
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Południe już minęło, gdy zatrzymali się na krótki popas. Konie musiały nieco odpocząć, a i Chris miał pewne plany związane z Samkhą.
Gdy wierzchowce obgryzały liście krzewów, do których były przywiązane, Chris rozłożył na trawie koc i gestem zaprosił Samkhę by usiadła.
- Musimy porozmawiać - powiedział.
Samkha przeszukująca pakunki z zaprowiantowaniem znalazła wreszcie odpowiednią przekąskę. Kawałek pieczystego i okrągły bochenek chleba. Zabrawszy jeszcze bukłak z winem przysiadła się do oczekującego jej mężczyzny. Podzieliła chleb, podając mu cząstkę.
- Dziękuję - powiedział, biorąc chleb. - Poczęstujesz się? - Odłamał kawałek pieczeni.
Pokiwała głową, zajęta już chrupaniem przypieczonej skórki.
Na moment przerwał jedzenie i nalał wina do metalowego kubka. Podsunął Samkhce naczynie. Lepiej pić z kubka, niż prosto z bukłaka. Mniej wina się marnuje.
Pociągnęła spory łyk napoju i oddała kubek Chrisowi.
Skorzystał z poczęstunku.
W milczeniu poświęcili się konsumpcji.

- Pora na odrobinę ćwiczeń - powiedział, ocierając usta i wylewając na ziemię ostatnie krople wina.
- Ćwiczeń? - Zdziwiła się trochę. Otarła dłonie i otrzepała się z okruszków. - To znaczy? - zawiesiła głos, wstając.
- Nie możesz biegać po lesie i targać paru kilogramów żelastwa, nie wiedząc, jak użyć broni Utlandsk. Musisz wiedzieć, co zrobić, żeby mogła strzelać, co zrobić, żeby strzelać i co zrobić, żeby trafić - wyjaśnił. - Na chwilę jeszcze usiądź, proszę. I podaj mi twoją nową broń.

Szkolenie teoretyczne nie trwało długo.
Jak załadować naboje do magazynka, jak wymienić pusty magazynek na pełny, jak zabezpieczyć czy odbezpieczyć broń.
- To nudne - mruknęła Samkha, gdy po raz dziesiąty wykonała wszystkie czynności.
- Magia Utlandsk, zwana w moim świecie techniką, też ma swoje wady - uśmiechnął się. Uznał za zbyteczne wyjaśnianie, że zanim sam strzelił pierwszy raz, musiał się nauczyć rozkładać swój sztucer i składać z zamkniętymi oczami.
- Naucz mnie tego używać - powiedziała wzruszając ramionami. - To chyba najważniejsze?
- Broń Utlandsk ma jedną wadę - wyjaśnił Chris. - Nie można z niej strzelać w nieskończoność. Strzelisz dziesięć razy i trzeba ją od nowa załadować, chyba że chcesz ją używać jak maczugę.
- Najlepiej strzelać na leżąco - zmienił temat. - Jeśli podłożysz coś pod lufę (wskazał odpowiedni element), to możesz ze spokojem wycelować i strzelić. Tylko trzeba mocno trzymać, żeby nie kopnęła w ramię.
- Kopnęła? - zdziwiła się.
- Gdy kula wylatuje z lufy - wyjaśnił - kolba się cofa. Może uderzyć w ramię. I to się nazywa kopnięciem. Za dawnych czasów kopnięcie mogło złamać ramię. Teraz broń jest znacznie ulepszona. Ale i tak lepiej uważać. Połóż się, proszę. - Wskazał na koc.
Ułożyła się na boku po jednej stronie koca, z wyraźnym podekscytowaniem czekając na dalsze polecenia.
- Na brzuchu, proszę. Nogi nieco rozstawione. O tak. Dobrze.
Przyklęknął przy leżącej, poprawiając nieco jej pozycję, potem podał jej karabin.
- Odbezpiecz, proszę.
- A teraz spojrzyj przez celownik. Widzisz krzyżyk? I takie kropki? One muszą się dopasować, jeden i drugi. Nie tak gwałtownie, spokojnie...


- Środek krzyża ustaw na wybranym celu...

Filozofia strzelania jest prosta jak drut - wystarczy wybrać cel, wycelować i nacisnąć spust.
Jedyny problem to trafić w to, w co się wycelowało. Nic jednak na świecie nie jest idealne.

- Udało się, udało się! - krzyknęła rozradowana Samkha rozmasowując obolałe ramię.
- Świetnie. Wspaniale - powiedział Chris. - Teraz spróbuj trafić w ten sam punkt, co przed chwilą.
Samkha nie zareagowała, tuląc do siebie i głaszcząc swoją (dość dużą) zabawkę.
Chris podszedł nieco bliżej i pomachał jej dłonią przed oczyma.
- Mówiłeś coś? - zapytała.
- Że ci świetnie poszło - powiedział. - I żebyś spróbowała jeszcze raz trafić w to samo miejsce. Tylko nie zapomnij mocniej przycisnąć kolby do ramienia.
- Nie zapomnę - powiedziała krzywiąc się i pocierając ramię. Ponownie przyjęła pozycję strzelecką. - Celować w środek czy odrobinę niżej? Ach, pamiętam. Dokładnie na skrzyżowaniu linii.
Tym razem mocniej przycisnęła kolbę do ramienia. Przez chwilę punkt przecięcia linii oscylował wokół celu w rytm uderzeń serca i oddechu. Potrząsnęła głową i znów złożyła się do strzału. Uspokoiła oddech. Powoli, płynnie nacisnęła spust. Huk i szarpnięcie. Słabsze niż poprzednio.
- Bardzo ładnie - skomentował Chris, obserwujący cel przez lornetkę. - Prawdopodobnie twój przeciwnik nie wstałby już po takim trafieniu. No to jeszcze raz. Tym razem do tego, co się położył kilka kroków w lewo od poprzedniego.
- Widzisz tamten kamień, schowany w trawie? - spytał.
- Mam go - szepnęła, wczuwając się w sytuację.
- Jeśli trafisz w głowę, to będzie twój.
Uśmiechnęła się krzywo, namierzyła “przeciwnika” i pociągnęła języczek spustu.
Kula wznieciła obłoczek pyłu kilka centymetrów przed kamieniem.
- Jeszcze raz. Zanim się zorientuje i ucieknie - powiedział szybko Chris.
Spokojnie wypuszczając oddech oddała strzał w momencie, kiedy krzyżyk na celowniku zgrał się z punktem, w który mierzyła.
- Mam cię, suczy synu! - mruknęła triumfalnie, gdy pocisk odłupał kawałek kamienia.
- Kto oberwał? - uprzejmie zainteresował się Chris.
Odwróciła wzrok od celu. W jej twarzy i oczach malowała się dziwna zawziętość.
- Nie jestem pewna czyje oblicze mu nadać - odpowiedziała po krótkim zastanowieniu. - Ale dowiem się, a wtedy odpowie za wszystko - dodała cedząc słowa przez zaciśnięte zęby.
Chris skinął głową. Idea odpłacenia za wyrządzone zło nie była mu obca.
- A teraz, moja droga, zabezpiecz broń i dla odmiany uklęknij. Nie zawsze podczas strzelania będziesz się mogła wylegiwać - zażartował.
 
Kerm jest offline