Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2013, 22:07   #22
behemot
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu
Bastion
Przybysz

Szeregowy Rocco pociągnął łyk z manierki, odkąd został zdegradowany z stopnia sierżanta ciągle trafiały mu się najpodlejsze zadania. Jak nie szorowanie latryn to czaty. Tylko na pozór warta w jaskółczym gnieździe była prostym zadaniem. Z samego rana dostał opieprz za przeoczenie trzech autonomicznych czołgów na kursie zbieżnych. Nie ważne, że czołgi poszły jednak swoją drogą, bura się należała. Wolał nie ryzykować i tego dnia przykładał się jak mógł, aż oczy bolały od wpatrywania się w horyzont przez okular, a wargi pękały od braku wilgoci. I tak przez wiele godzin, horyzont pozbawiony zdarzeń, czasem tylko jakieś zwierzęta przebiegły po rozgrzanych skałach. Przeklinał swój los i winnych jemu, pragnął by coś się wreszcie wydarzyło, byle uniknąć szaleństwa nudy.

Dym, kurz, na horyzoncie unosił się tuman kurzu, względnie mały, więc źródło nie mogło być duże. Skupił soczewki, ale jedyne co dostrzegł to oślepiający odblask słońca w pojedynczym reflektorze. Wywołał Komandora przez krótkofalówkę:
- Komandor Frost, raportuj
- Szeregowy Rocco, jaskółcze gniazdo, widzę coś na horyzoncie.
- Precyzyjnie żołnierzu.
- Gdybym to ja wiedział, może to motor, taki stary jak z archiwum, z przeszłości.
- Ty mi tu nie wyjeżdżaj z jakimś science fiction Rocco. Obserwuj i raportuj czy uzbrojony.

Komandor przerwał połączenie zostawiając Rocco z nerwami. Obiekt się przybliżał i bez wątpienia jego celem był bastion. Ale był to tylko jedenoślad dosiadany przez pojedynczego humanoida. Przybysz nie był uzbrojony i nie był maszyną, a przynajmniej dobrze się maskował.

Maszyna zatrzymała się a kierowca zsiadł. Mężczyzna nie był uzbrojony, a do tego kulał na jedną nogę. Chwilę trwało zanim znalazł zatrzaśniety właz do Bastionu, na ziemi leżała porzucona przez jadno z dzieci zabawa, podniósł ją i ważył ją w dłoni, zastanawiając się nad czymś. To była szansa zaskoczyć, obezwładnić i wziąć w niewolę.
- Może wyjdziesz zza tych kamieni. Nie wymachuj też lufą, szkoda naboi, jak chcesz mnie zabić to poczekaj chwilę, aż zejde od tego słońca. - odezwał się przybysz jako pierwszy. Szeregowy ocenił zagrożenie. Mężczyzna był wysoki, szczupły, a wrecz wychudzony, był raczej młody, choć skórę miał zniszczoną przez słońce, włosy miał ciemne, nierówno obcięte, jakby poszarpane nożem. Nóż miał przy pasku i to była jego jedyna broń. Źrenice miał niebieskie, choć rzadko widoczne przez przymrużone oczy. Nie posiadał brwi, zamiast tego miał coś jak naklejoną czarną taśmę z plastiku, podobny szlak miał u dołu po zewnętrznej stronie oczu. Mogły to być implanty, albo same zaczepy, bądź rodzaj piercingu. Podobne czarne paski miał na obwodzie uszu. Ubrany był w coś co mogło być motorowym kombinezonem, choć było o kilka numerów na niego za duże.
- Macie tu starszyznę? Przekaż im, że Chorąży Svein Tornstain z Norweskim Sił Szybkiego Reagowania prosi o pozwolenie na wejście na pokład. A ja tu poczekam. - po czym bezceremonialnie usiadł na kamieniu, czekając na werdykt stacji.

 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 23-03-2013 o 22:38.
behemot jest offline