Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2013, 22:14   #157
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Lizanie ran

Gort zaczął ostrożnie sprowadzać rycerza po schodach. Zamierzał udać się z nim do obozu bandytów, co przy ich obecnym tempie mogło im zająć trochę czasu, jednak nie musieli się spieszyć. Wielkolud wierzył, że drużyna Johna zdąży dotrzeć na czas do bramy i nacisnąć przycisk.
- Już myślałem że po tobie Puszka! - zaczął zmartwiony pirat. - Co za gość cię tak poturbował? Wiem, że był tak duży jak ty, więc musiał być naprawdę silny skoro prawie przez niego wykitowałeś.

Calamity, nadal krztusząc się własną wydzieliną, rzekł miedzy głebszymi oddechami
- To był... rycerz... na motocyklu... bardzo silny... - po tych słowach zacisnął zębiska z bólu.
- Dziekuje... bałem sie... że tu zginę... dziekuję przyjacielu... -

- Nie masz za co dziękować! - odrzekł hardo Gort. - W końcu od tego są nakama. Nigdy nie zostawiłbym cię na śmierć. A kiedy dorwiemy tego rycerza, to obiecuję ci że poprzetrącamy mu wszystkie kości. Do tego czasu musisz stać się dużo silniejszy, bo niedługo spotkamy jeszcze groźniejszych kolesi niż on. Jestem tego pewien! - pirat zakończył z pewnym siebie uśmieszkiem.

- Pocieszające... - odrzekł rycerz, z niemrawym uśmiechem skrytym pod hełmem. Zdążył już dawno się domysleć, że musi stać sie silniejszy i szybszy. Dlatego ważnym było dla zbrojnego, zdobycie “Boskich łez”.
- Gdzie teraz? Bo jakoś... nie sądze bym... mógł teraz walczyć... - Zapytał, prawie się potykając na schodach.

- Do Lodziarza oczywiście! - zakrzyknął pirat. - Chyba wykończyli już cały obóz tych zjebów, więc trza sprawdzić czy nie mieli tam poukrywanych jakichś skarbów.

- Nie sądzisz... że ten przydomek... jest nieco... uwłaczający? - Rzekł Calamity, po czym charknął fioletową cieczą pod siebie.

- Niby czemu? - zapytał jak zwykle nie pojmujący aluzji Gort. - Koleś robi lód, więc chyba do niego pasuje, co nie?

Nagle stało się coś niewiarygodnego. Calamity zaśmiał się cicho, lecz szybko przestał gdyż rana się odezwała. - Nie ważne... - Dodał po chwili, starając się utrzymać równowagę.

W tej samej chwili Gort wyczuł ponownie obecność umysłu Anonima, tym razem jednak znacznie bardziej natarczywą niż zwykle po czym usłyszał jego głos
- Na szczęście zdążyłem dotrzeć do bramy i ją aktywować zanim upłynął wyznaczony czas
W chwilę później ten sam przekaz dotarł do rycerza.

- Słyszałeś? - spytał murzyn, kręcąc jednocześnie palcem przy skroni. - Wiedziałem, że Psychol da sobie radę. Teraz musimy tylko dotrzeć na miejsce i będziesz mógł se klapnąć, a my już się wszystkim zajmiemy.

Dzierżyciel rozpaczy westchnął przeciągle, towarzyszyło temu także syknięcie z bólu.
- Wybacz Gort... że nie mogę się teraz... przydać. - Rzekł zwieszając nieco głowę, z nutką skruchy w swym nieludzkim głosie.
- Spokojnie, Puszka. Ty pomogłeś mi wtedy pokonać czarnego, to ja teraz pomogłem tobie. Jeszcze wszystkim pokażesz na co cię naprawdę stać - zakończył Gort, gdy zaczęli zbliżać się już do obozu szaleńców.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline