Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2013, 11:23   #87
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Aoife O'Brian

Wszystko było takie niewyraźnie. Rozmazane. Dźwięki też były jakby przytłumione. Niby słyszała śpiew ptaków, szum drzew, rozmowy trzech mężczyzn, ale były one jakieś takie przytłumione. Jak gdyby otoczona była jakąś bańką, która wytłumiała wszystko. Nawet te hałasy, które ona sama powodowała, nie były takie wyraźne.

Nie słyszała jak Asura się zbliża, tak jak jej słychać nie było gdy się poruszała. Ale czuła go. był już blisko.

Rao, Bennett i Darlington też się zbliżali zaciekawieni hałasami, które ona wydawała.

Nagle wrażenie ruchu demona z jaskini ustało. Był blisko, ale się już nie poruszał. Stał?? Czekał na coś??

- Nath!! - O’Brian usłyszała własny głos dochodzący z jaskini. - Nath, pomóż mi!! - Zabrzmiał jej własny głos, pełen strachu.

Porucznik Rao przystanął. Zaczął się rozglądać.

- Aoife?? Gdzie jesteś??

- W jaskini. - Odparł jej głos. - Utknęłam, pomóż mi.

Dwaj pozostali mężczyźni przyglądali się porucznikowi wojsk Jego Królewskiej Mości ze zdziwieniem. Wyglądało na to, że oni nie słyszą tego co on.

- Co się dzieje, panie poruczniku?? -Doktor Bennett położył rękę na ramieniu Rao.

- Aoife, ma kłopoty. - Hindus wskazał na wejście do jaskini.

- Jakie kłopo... - Zaczął Werbena, ale w jednej chwili umilkł.

- Christopher !! - Tym razem O’Brian dla odmiany usłyszała głos Margaret Twisleton. Niósł w sobie ten sam strach co jej własny głos.

- Meg?? - Doktor puścił porucznika.

- Panowie to chyba... - Włączył się do rozmowy James Darlington, ale i jego zdanie zostało przerwane przez znajomy głos. Tym razem to Julia wzywała swojego brata na pomoc.

Trzech mężczyzn stało przez chwilkę wsłuchując się w znane dobrze im głosy, które wzywały ich na pomoc.

Żaden z trzech magów nie interesował się już kolegami. Reagował tylko na rozpaczliwe wołanie bliskiej mu osoby.

I gdyby nie to, że Aoife swój własny głos słyszała, to sama nabrała by się na tę sztuczkę. Głos Julii był tak dobrze podrobiony. I ten strach w nim wyczuwalny. W pierwszym odruchu Werbena sama chciała rzucić się na pomoc Kultystce. Ktoś naprawdę dobrze to odgrywał, gdyż magowie ruszyli na pomoc głosom z jaskini, każdy myśląc o tym by pomóc tej osobie, która go wzywa.


Margaret Twisleton, Julia Darlington, Sir Roger Attenborough


Powoli i ostrożnie ruszyli do wyjścia nasłuchując jednocześnie czy ich gospodarz aby nie wraca. Kilkukrotnie przystawali gdy do ich uszu dobiegał jakiś niepokojący dźwięk. Nie chcieli natknąć się na Asura.

W korytarzu tańczyły cienie, jak gdyby na jego ścianach zawieszone były pochodnie. Ale przecież tych pochodni tam być nie mogło. Dobrze o tym wiedzieli.

Każde doznało lekkiego wrażenia oporu, przepływającego przez nich prądu, który podnosił włosy, gdy wkraczali do korytarza, którym tu przyszli.

Opór zniknął gdy tylko stanęli w samym tunelu. Cienie nadal tańczyły na ścianach. Chociaż nigdzie nie było widać ich źródła.

Zachowując najwyższą ostrożność i ciszę posuwali się do przodu. Krok za krokiem. Krok za krokiem.

Szli w absolutnej ciszy. Dopiero po chwili dotarło do niech, że nawet własnych kroków nie słyszą. A przecież powinni. W końcu stąpali po kamieniu.

Ale czy na pewno?? Wprawdzie grunt pod ich nogami był twardy jak skała. Czuli to przecież. ale nie widzieli go. Zasłaniała go jakaś mgła. Mlecznobiały opar wił się teraz wokół ich kostek. Wprawdzie rozstępował się przy każdym postawionym kroku, ale gdy tylko but stykał się z podłożem natychmiast obejmowała go ta mgła. A przez ten ułamek sekundy gdy mogliby coś dostrzec, ich oczom ukazywała się czerń, tak głęboka, że aż niemal błyszcząca. A może to tylko takie wrażenie??

Absolutna cisza, która ich ogarniała budziła jakieś dziwne, nieprzyjemne uczucia. Świat bez dźwięków.

Sir Roger zaraz z przerażeniem przypomniał sobie te chwile, kiedy to sam stał się głuchy na skutek działań Meg. Ale przecież teraz Werbena nie majstrowała przy jego Wzorcu Życia, chyba. Nie zauważył nic, co świadczyłoby o tym, że idąca przed nim pani Twisleton używa Sztuki.

Po chwili zdali sobie sprawę, że chociaż postawili już tyle kroków, to jednak nie potarli do końca tunelu. A przecież nie był on taki znowu długi. Załamywał się raz, może dwa razy, ale powinni go móc pokonać w bardzo krótkim czasie. Właśnie. Nie dotarli do żadnego załamania. Droga, którą podążali od dobrych kilku minut szła prosto.

Zniknęły cienie, rzucane przez jakieś niewidzialne pochodnie. Otaczała ich czerń. Nawet ta mgła gdzieś odeszła, równie niepostrzeżenie jak się pojawiła.

A gdy odwrócili się do tyłu nie dostrzegli nawet zarysu groty, którą opuścili.

Czerń. Dookoła czerń. I oni zawieszeni w tej czerni.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline