Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2013, 10:07   #29
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Trzeźwiej mości Hohenzolern. Potrzeba jest byś mi pomógł. Sverrisson przeszedł od razu do sprawy.

Hans zrezygnował z uroków wypoczynku do jakich zapraszała go noc , niczym kochanka wtulająca się w ukochanego. Dzban piwa , pokój i nocleg pod ręką, dach nad głową , uczucie sytości po dobrej kolacji ... tak dobrze nie czuł się od tygodni, jednak potrzebował go Helvgrim. Nie jeden raz jeszcze będzie mu dane korzystać z uroków życia i wygody jakie oferują karczmy, ale usłyszeć prośbę od krasnoluda to zdarzyło się Hansowi po raz pierwszy i nie zamierzał ignorować zaproszenia losu.

- Już momencik - odrzekł, odstawiając dzban przy stoliku w którym goście karczmy najwięcej zdradzili mu plotek. Dzięki nim wiedział już, że specjalnością miasta są pyszne sery Olafsona, a także że babcia Jadwiga pędzi najlepszy bimber w mieście. Nie omieszkał rzecz jasna wywiedzieć się adresu. Doradzali zakup klingi u krasnoluda Harrapa który materiał do nich ściągał ponoć z odległych - choć nie znanych biesiadnikom stron. Dowiedział się też, że i zioła można zakupić u niejakiej Ingrid - co było dla Hansa o tyleż ważną informacją iż możliwość zakupu oznaczała też możliwość sprzedaży, a przy odrobinie szczęścia i uroku może można było się wywiedzieć gdzie i jakie zioła zbiera...

Przemyślenia z korzyści płynących z tej nocy Hans uskuteczniał w pokoju gdy co rusz zanurzał swój łeb w misce wody przygotowanej gościom przez karczmarza. Na koniec wracając do krasnoluda wyciągnął z torby korzeń zarostu i począł go rzuć. Ostry i gorzkawy posmak korzenia wykrzywiał twarz Hansa w wyraźnym geście niesmaku. Co chwila powstrzymywał się od chęci wyplucia korzonka, którego smak był trudny do zniesienia, jednakże pobudzał zmysły jak mało który specyfik i potrafił dość szybko przywrócić każdego do stanu przynajmniej względnej trzeźwości. Gdyby jeszcze miał działania zwalczające kaca, zapewne byłby szeroko znanym i drogim ziołem.

- Jestem gotowy - rzekł po chwili Kelvgrimowi, krzywiąc się nieznacznie - wciąż na skutek korzonka. Upewnił się, że ma przy sobie pełne uzbrojenie a także gąsiorek świeżo zakupionego wina, wiedział, że niebawem będzie musiał kilkukrotnie przepłukać gardło i wypluwać zacny trunek, aby pozbyć się smaku i osadu po korzonku. Przełknąć byłoby nierozsądnym, a jeszcze głupszym byłoby nie wypłukać zawartości jamy ustnej. W ciągu klepsydry cała morda zaczęłaby go piec i swędzieć od zażytego specyfiku. Zwykła woda nie pozbyłaby zaś posmaku jaki pozostawiał korzonek.
Mimo tych różnorakich efektów ubocznych, na szczęście Hansowi znanych, niewątpliwą korzyścią korzonka zarostu był fakt, iż do czasu wyjścia z karczmy z głowy Hansa znikło zaburzenie równowagi, wzrok stał się ostrzejszy i z powrotem skupiony na celu, a myśli nie fruwały w obłokach, lecz skupiły się na wykonywaniu zadania, postawionego przez krasnoluda.

W tym momencie cieszył się że natura i nocny tryb życia jaki często prowadził sprawiła, że nawet przy słabym świetle dość dobrze widział w ciemnościach, dość szybko przyzwyczaił wzrok do otaczających go ciemności i skąpego światła jakie dawały rozpalone gdzieniegdzie pochodnie oraz światło księżyca i gwiazd. Jego zmysł orientacji także nie był od parady i zamierzał posłużyć się nim w trakcie poszukiwań halflinga, próbując ustalić gdzie Niklaus ruszył lub mógł ruszyć... W najgorszym razie zmysł ten pozwoli mu przynajmniej systematycznie przeczesać miasto bez błądzenia i wracania po tych samych ścieżkach. Dodatkową korzyścią z nocnej eskapady była możliwość poznania miasta, przy krasnoludzie czuł się bowiem niemal bezpieczny. A w przypadku napotkania złodziei także zamierzał zachować czujną krew i posłużyć się tym co umiał. Nawet włoski na plecach zjeżyły mu się nieznacznie gdy ruszał w głąb miasta oczekując i wypatrując wszelkich oznak zagrożenia - wielokrotne nocne podróże Hansa , a także długa podróż po nieznanym , wyczuliły go na wszelkie oznaki zagrożenia, do tego stopnia iż niemalże je czuł, zanim dały o sobie znać...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 26-03-2013 o 10:13.
Eliasz jest offline