Nawet gdyby wpatrywał się w symbole do chwili aż by oślepł nie zdołał by niestety wyciągnąć więcej wniosków niż Mestoph. Niestety w okolicy raczej nie znajdą odpowiedniego specjalisty który by ich oświecił w tym co dokładnie miał spowodować rytuał no chyba że Kendra była skrytą specjalistką w dziedzinie nekromancji w co szczerze wątpił.
Z morgensternem w rękach przygotowywał się do wejścia tuż za paladynem który ponownie rozpalił pochodnię, sam nie potrzebował jej by widzieć w mroku ale na daną chwilę z dwójką nowych towarzyszy nie świadomych jego natury wolał się z tym nie zdradzać. Być może potem im wyjawi swój sekret, być może... "Cicho wszędzie, pusto wszędzie" - skomentował w myślach to co ujrzeli po wejściu do środka żadnych kościstych łap wystających z cel i próbujących pochwycić żywych lub wyrwać się na wolność. Żadnych złowieszczych upiorów lub czegokolwiek tylko kości, zresztą miało to sens w końcu to upiorna muzyka grajka tchnęła w nie iskrę która umożliwiła im działanie ostatnim razem. A ten został unieszkodliwiony niestety nie permanentnie ale jednak, i widać to oraz cały dzień bez niego wystarczyło by kości powróciły do swego pierwotnego zupełnie martwego stanu.
- To chyba tyle w kwestii rozłupywania nieumarłych czerepów... - skomentował spokojne z nutą żalu - ...więc co teraz, wracamy ? Osobiście wolał bym nie zostawiać tych kości za sobą, wiecie na wypadek gdyby znów im się zebrało na to by ożyć i próbować rozerwać kogoś na strzępy. |