Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2013, 23:51   #84
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Dialog kanna&Kerm

- Masz pierwszeństwo - szepnął do ucha Nathalie.

Podziękowała Ianowi przesuwając dłonią po jego zarośniętym policzku i weszła do pomieszczenia z balią. Było niewielkie, niskie, wręcz klaustrofobiczne, wypełnione kłębami pary przesłaniającymi widok.
Zsunęła ubranie i weszła do wody. Była gorąca, parzyła ciało, w pierwszej chwili miała wrażenie, ze znów znalazła sie naga wśród zamieci. Po kilku sekundach skóra przyzwyczaiła się do doznania, tak innego, niż te, których doświadczała przez ostatnie dni… tygodnie? Czuła, jak lodowa obręcz spowijająca jej ciało od środka topi się, jak synapsy i komórki zaczynają funkcjonować na nowo, jakby ta gorąca woda była dla nich pożywką, strawą.

Neurony też odtajały, a po chwili, gdzieś z zakamarków mózgu wyskoczyło wspomnienie – już raz czuła takie ciepło. Całkiem niedawno. Przylegała całym ciałem do Iana, a on oddawał jej swoje ciepło, tak jak teraz ta woda. A potem śnieg topił się pod ich stopami.. i spadli.

Poczuła, że płoną jej policzki.

Pamiętała swoją wizytę w świecie duchów, jak nazywali go Ian i Ina, ale nie pamiętała, jak się stamtąd wydostała. Zanim weszła do balii, ostatnim wspomnieniem było ciepło bijące od dłoni Iana, odrywających ją od mackowtego potwora. Potem obudziła się już okryta na posłaniu, znów zasnęła, i znów budziła się i zasypiała na przemian, aż do chwili, gdy zobaczyła Iana, który przysiadł przy ‘łożu boleści’, na którym spoczywała.

- Jak się czujesz? - spytał cicho.
- Nie trzęsę się, więc chyba lepiej - powiedziała. Nie czuła nic niepokojącego poza zawrotami głowy - Nareszcie jest ciepło... Skąd się tu wzięliśmy?
- Jesteśmy w małej wiosce
- odparł Ian. - W chacie szamanki. O to ci chodzi, prawda? Bo że jesteśmy na Syberii to pamiętasz? - Uśmiechnął się.
- Pamiętam - powiedziała powoli, starając się ustalić, co było faktem, a co snem. Koszmarem. - Była purga...ale ustala, prawda? Jechaliśmy saniami, znowu, a może to było wcześniej? James też chorował ... Jest tutaj? Potem znów była purga. Gdzie moje futro?
- Jest i James, i twoje futro
- odparł Ian. - A czemu akurat o futro pytasz?
- Miałam dziwny sen
- odpowiedziała. Myśli plątały się i rwały, jakby mózg ciągle jeszcze był zamarznięty. - Trudno to opisać.
- Sen? O śnieżycy?
- spytał.
- Tak. O śnieżycy i innych.. - umilkła nagle - Skąd wiesz?
- Bo też mi się coś takiego śniło. Wiatr, zimno, mnóstwo śniegu...
- Przerwał na chwilę. - I dużo trupów - dodał ciszej.
Zmieniła się na twarzy, oczy się jej rozszerzyły, zbladła. Przypomniała sobie.
- Mój ojciec tam był... On nie żyje, Ianie.
- Jak mi przykro.
- Ian dłońmi chwycił za jej dłoń. - A może to tylko sen? Może ta wizja nie była prawdą? A może to nie był twój ojciec?
- Nie wiem, wszystko było takie... nierzeczywiste. Ale on był prawdziwy, złapał mnie, to bolało.. a potem.. ktoś mu rozłupał czaszkę. Twarz. Jakby siekierą.
- To, co widziałem, raczej nie przypominało mi człowieka
- odparł. - Ludzie... - nie dokończył.
- Co ludzie? - dopytała. - Też tam byłeś . Teraz pamiętam. Śniliśmy to samo? To nie ma sensu..
- Ludzie tak nie wyglądają
- sprecyzował. - Nie wiem, w jaki sposób byliśmy w tym samym śnie. Ina mówi, że to była wyprawa do świata duchów.
- Ina? To ta szamanka? Duchy to nieżywi ludzie. Dusze. Czy umarliśmy?
- Ja z pewnością nie uważam siebie za umarłego
- uśmiechnął się Ian. - Ty też na taką nie wyglądasz, chociaż jesteś nieco blada. Byłaś chora i tyle. A nie sądzę, by Ina potrafiła przywoływać dusze zmarłych.
- Więc co widzieliśmy? To by po prostu wspólny sen? Ja byłam nieprzytomna, człowiek miewa wtedy majaki.. ale ty?
- No wiesz... Ina dała mi do wypicia taką miksturę
- powiedział Ian. - A potem nie wiem dokładnie, co było. Wydało mi się, że spadałem. I wylądowałem w środku zadymki.
- Ja tam się po prostu znalazłam... Nie pamiętam, jak.

Ian rozłożył ręce.
- Ina powiedziała, że to skutek syberyjskiej grypy - wyjaśnił. - Według niej razem z Jamesem znaleźliście się w świecie duchów. No i trzeba było was stamtąd wyciągnąć. To jej słowa.
- Czy nagość jest obowiązkowa w świecie duchów? Zapytałeś?
- uśmiechnęła się blado, ale zaraz spoważniała - Jeśli to prawda, choć w części, to mam u ciebie dług wdzięczności.
- Powiedziałbym, że cała przyjemność po mojej stronie
- Ian odpowiedział uśmiechem - ale sądzę, że ucieszyłaś się, opuszczając tamto miejsce. A o długach nic nie mów. Nie można było cię tam zostawić.
- Dziękuję, Ianie
- zamilkła na chwilę, przymknęła oczy, zbierając myśli. I siły - Ten.. ten mój ojciec, ten na koniec.. coś mu się zrobiło z twarzą. Widziałeś to? Macki?
- Dlatego sądzę, że to jednak nie był twój ojciec. Raczej bym sądził, że ktoś, ten mackowaty stwór, przybrał postać twego ojca. Wszak twój ojciec nigdy by ciebie nie skrzywdził.
- Tak.. pewnie tak. Ale Ianie.. duchy powinny być niematerialne, prawda? Jak to możliwe, że mnie trzymał?
- Biegałaś ostatnio nago po śniegu?
- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie rozumiem... Mówisz o tym, że to nie było prawdziwe? Ze to mój mózg wytwarzał te doznania?
- Jak wiesz, są na ziemi i niebie...
- Nie dokończył cytatu. - Jakimś trafem i ty, i ja pamiętamy dokładnie to samo. Może faktycznie trafiliśmy do krainy duchów.
- .. o których nie śniło się..
- mruknęła Nathalie. Rozmowa ją męczyła - Ale my spaliśmy. A duchy powinny być niematerialne. To.. dziwne Ianie. bardzo dziwne. To nie tylko narkotyk, który dostałeś od tej znachorki. To coś.. nie wiem. Ale boję się.
- Ten świat duchów nie był przyjazny
- przytaknął Ian. - Nie chciałbym tam wrócić, nawet w miłym towarzystwie. Ale w końcu wróciliśmy w całości, prawda? To jest najważniejsze.
- Może faktycznie istnieje taki świat duchów, do którego się przenieśliśmy
- mówił dalej. - W krainie duchów duch duchowi widocznie może zrobić krzywdę. Są dla siebie materialne.
- Kiedy mnie dotknąłeś, on się rozwiał... Musiałam być na granicy. A James? kto go wyciągnął?
- Byłaś dość zimna -
uśmiechnął się lekko Ian. - Ale nie zamarznięta na kość. Może dlatego udało się ciebie wyrwać z objęć tamtego stwora. A Jamesa tam nie widziałem. Wołałem i ciebie, i jego. I nic. Musiał go wyciągnąć albo Chance, albo Arturo. Nie wiem, nie pytałem.
- A ty byłeś dość ciepły...nawet bardzo. To też pamiętam. Twoje dłonie.
- Widocznie byłem tam krócej, niż ty. Nie zdążyłem zbytnio ostygnąć
- odpowiedział na pół tylko serio.
- Wyglądało, jakbyś to ty miał gorączkę, nie ja..Odwrotnie.. odwrotnie niż w tym świecie. - Znów przymknęła oczy - Samuił.. on został, prawda?
- Tak. Wyszedł z chaty w czasie zamieci i nie zdołaliśmy go odnaleźć. Nikt z nas nie był w stanie nic zrobić. Nawet jak już purga ucichła.
- Nie żyje
- stwierdziła Nathalie cicho. - Ja też byłam blisko, bardzo blisko
- Nieprawda. Gdybyś odeszła tak daleko, jak sądzisz, nie zdołałbym cię wyciągnąć.
- To dobrze... dobrze, że tak mówisz. Posiedzisz tu chwilę? Jestem zmęczona...
- powiedziała zamykając na powrót oczy.
- Śpij spokojnie. Posiedzę przy tobie - obiecał.
Uśmiechnęła się lekko, oddech się jej wydłużył i po minucie już spała.

Potrząsnęła głową, odganiając wspomnienia. Po chwili wyszła z balii, ciało jej ciągle płonęło. Wytarła się, owinęła futrem i wróciła do pokoju.
- Twoja kolej – uśmiechnęła się niepewnie do Iana.

-----

Nathalie i Ian nie rozmawiali więcej o wyprawie do krainy duchów.

Dziewczyna - zanim jeszcze wyjechali z chatki Iny - sprawdziła, czy na jej ramionach są ślady po uścisku żelaznych dłoni potwora. Nic nie było.

Warunki w hotelu, generalnie bardzo skromne, wydawały się obecnie sporym luksusem. Ale "cywilizacja" ciągnęła. Wybrali się wspólnie do Bodajbo - zawsze była to przyjemna odmiana po dniach spędzonych w saniach. Nathalie nadała krótka depeszę do matki, w której zapewniła lakonicznie o swoim bezpieczeństwie i urokach syberyjskiej przyrody.

Pokręcili się po sklepach, uzupełnili zapasy – mydło, łój, dodatkowe futro. Zwykłe, codzienne czynności, które miały odgonić niepokój, który zaległ się w umyśle i sercu dziewczyny.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline