Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2013, 10:15   #25
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Ivy patrzyła chwilę w ślad za oddalającymi mężczyznami. Rocco wciąż w jej obecności dostawał wypieków na twarzy. I dobrze, powinien w końcu się nauczyć, że oni wszyscy walczą o przetrwanie rasy a nie są na wakacjach. Korzystając z okazji zlustrowała też sylwetkę przybysza. Jego szkielet był mocny, mężczyzna trzymał się prosto. Miał szerokie ramiona i długie nogi. Kiedyś może jego sylwetka była umięśniona i proporcjonalna, teraz jednak był cieniem samego siebie.

“Jak my wszyscy”

Zauważone w trakcie przesłuchania znaki na jego ciele wskazywały, że faktycznie ostatnie miesiące, może lata, spędził w kapsule. Nie wszystkie jednak komory kriogeniczne usypiają ludzi, czasem jest to system synchronizujący dla maszyn bojowych. Co prawda zwykle taka kapsuła znajdowała się wewnątrz robota, bo połęczenie nie działało na większą odległość, ale kto wie?

- I co myślisz o tym gościu?

Pytanie komandora oderwało ją od własnych myśli. Wzruszyła ramionami.

- Albo był cholernie dobrym żołnierzem i po prostu jest tak zdyscyplinowany, albo coś kryje. Jak dla mnie jego historyjka jest za dobrze poskładana...

- Marco przeskanował go, jest czysty, organiczny. Ma tylko te kolczyki zamiast brwi i na uszach. Ale zero elektroniki.


Ivy przyjrzała się przełożonemu. Po sposobie, w jaki mężczyzna lustrował pomieszczenie, poznała, że chce zataić przed nią swoje myśli. Nie musiał, przypuszczała, że jego odczucia są podobne, choć teoretycznie nie mieli żadnych przesłanek, by nie wierzyć w historię obcego.

- Czy masz podejrzenia, co mogą robić maszyny w LA? - komandor zmienił temat, spoglądając teraz wprost na Ivy - Ty przebywasz w ich towarzystwie częściej.

Gdzieś w głosie pobrzmiewało jakby nadwątlone zaufanie, wyrzut. Czy chodziło tylko o George’a, czy też wiedział coś więcej... o Megan? A może Ivy popadała już w paranoję, dopisując znaczenia zwykłym gestom komunikacyjnym?

- Wiem tyle, ile dowiedziałam się teraz w mieście. Wirtualne byty są zaniepokojone, tak jak my. Chcą spokoju i boją się. Tytani więc albo szykują coś, co nie przyszło nam do głowy, albo chcą się pozbyć Vegas, bo... ich kłuje w oczy. W każdym razie trzeba by to monitorować.

- Chcesz zwiedzić LA?

Udało jej się nie podskoczyć z radości.

- Lepsze to niż czyszczenie kibli...

Komandor nie uśmiechnął się, za to wrócił do tematu przybysza.

- Nasz gość... - odezwał się jakby z wahaniem, jakby zastanawiając się, czy w ogóle powinien o tym wspominać - Przypomina mi kogoś, jeszcze sprzed tej pieprzonej Apokalipsy, przed twoimi narodzinami. Jeszcze gdy wierzono w żołnierzy a nie operatorów sprzętu. Warunkowanie ego.
- Warunkowanie?
- Warunkowanie to... nie znam szczegółów technicznych, ale tresują człowieka by nawet gdy zapomni siebie postępował wedle protokołu.
Kobieta gwizdnęła cicho.
- Niektórym u nas by się to przydało.
- powiedziała z uśmiechem - Co planujesz zrobić z tym gościem? Poza odkarmieniem? Jego chudy tyłek aż rani moje oczy...
- Jak chce, to niech zostaje. Byle był w stanie zasłużyć na wikt. Sądząc po ilościach, które pochłania ma duże pole do popisu...
- Frost również się uśmiechnął, ale po chwili na jego oblicze wróciła marsowa mina - Nie mów tak. Warunkowanie zawieszono, nie możesz wciskać w mózg instynktów, jeśli czegoś wcześniej nie wytniesz...


Coś w postawie komandora mówiło, że miał z tym bezpośredni kontakt i... nie był on miły. Powróciły przykre wspomnienia, dlatego Ivy podeszła do niego i już bez ironii poklepała po plecach.

- Domyślam się staruszku. Tylko żartowałam. No dobrze, to kiedy mam wycieczkę do LA?
- Kiedy będziesz gotowa.


Odpowiedź została udzielona ze zniecierpliwieniem, jakby była oczywistą oczywistością. Choć nikt nie powiedział tego wprost, wszyscy wiedzieli, że to Ivy zastąpi starego, kiedyś. Sam komandor wobec tego coraz rzadziej narzucał kobiecie działania, pozwalając jej decydować i ponosić konsekwencje dokonanych wyborów.

- Sama czy z zespołem? - kapitan miała ochotę podrażnić przełożonego, ale widząc jego morderczy wzrok, dodała.

- Czyli sama.

Cała postawa Frosta mówiła jej, że powinna odpuścić i zostawić go ze wspomnieniami, wobec czego skupiła się na konkretach.

- Jeszcze jedno, gdzie kwaterujesz bubka? Trzeba go mieć na oku.
- Niech weźmie prycze w celi Marco, jemu można zaufać, że będzie mógł go obserwować i nie spieprzy.
- Popieram... No to lecę się szykować na wycieczkę.


Przez chwilę miała ochotę pocałować w policzek starego przyjaciela, ale nie chciała przesadzać. Zasalutowała tylko i ruszyła w stronę kabiny, którą dzieliła z dwoma syntetycznymi osobowościami. Spodziewała się zastać ich w tej samej pozie - Megan pochyloną nad monitorem. Zupełnie wytrącił ją z równowagi wypięty, owłosiony męski tyłek, poruszający się pomiędzy zgrabnymi nogami kobiety.

- Meggie!!!

Ivy nawet nie musiała udawać oburzenia - była oburzona. Na dodatek właścicielem nagiego tyłka okazał się podchorąży Goro - znany z tego, że ruchał wszystko, co na drzewo nie ucieka. Kiedy byli sobie równi stopniem, Ivy niezliczoną ilość razy wyrzucała go czy to z pokoju, czy spod prysznica, gdzie na nią dybał. Teraz jednak ona była kapitanem, a Goro mimo całego dobrodziejstwa inwentarza, był karnym żołnierzem. Pospiesznie zaczął się ubierać. Megan zaś wręcz przeciwnie - wciąż leżała naga na łóżku, z lekko rozchylonymi udami, przyglądając się scenie ze szczerym zdziwieniem.

- Myślałam, że później wrócisz - wyjaśniła tonem pozbawionym poczucia winy czy wstydu.

Kiedy Goro pospiesznie przemykał koło Ivy, ta nawet nań nie patrząc, rzekła:

- Podchorąży...
- Ta...tak?
- Pod drzwiami numer 467 znajdziecie środki sanitarne. W ciągu godziny wszystkie kible na tym poziomie mają błyszczeć.
- Zrozumiano!


Kobieta uśmiechnęła się do siebie z zadowoleniem. To jej sie udało wymigać od pracy. A gdy w końcu zostały same, spytała:

- Nie moja sprawa, kogo zapraszasz do łóżka GDY MNIE NIE MA - powiedziała do Meggi, podając jej ubranie - Ale myślałam, że ty i George...
- George jest cudowny! Wyliczyliśmy jednak, ze optymalizacja doznań zostanie osiągnięta wówczas, gdy on zajmie się pobudzaniem mojego procesora, a inny element będzie penetrował mój otwór integracyjny.
- Otwór... jaki?!
- Integracyjny -
Megan rozchyliła ponownie nogi.
- Dobra, dobra! Ubierz się już - Ivy odwróciła wzrok, czując jak jej policzki płoną. Naprawdę przyszło jej matkować syntetycznej pannicy, która nie rozumiała pojęcia moralności czy wstydliwości.
- George! - wywołała AI, który dotychczas siedział cicho jak mysz pod miotłą.
- Tak, Ivy?
- Chciałabym żebyście jednak trochę przystopowali z eksperymentami, które wymagają udziału osób trzecich. Priorytetem jest ukrycie pochodzenia Ivy, ryzyko jest zbędne, rozumiemy się?
- Tak.
- dwójka 'przestępców" odpowiedziała zgodnie. Ich synchronizacja zaczynała przerażać kobietę.

- Dobrze. Meggie jeśli jesteś gotowa, chciałabym wreszcie zabrać cię na obiad.
- Czy będę musiała jeść? Nie lubię włączać procesów metabolicznych, choć oczywiście jestem wyposażona w odpowiednie obwody...
- Tak, będziesz musiała. Idziemy!

 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 28-03-2013 o 16:17.
Mira jest offline