Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2013, 12:55   #128
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Pendejo! - zaklął, gdy coś walnęło go w głowę z siłą kowalskiego młota. Przez chwilę nawet zdawało mu się, że jakiś plugawy czarownik zesłał na niego ślepotę, bowiem wszystko stało się białe. Na szczęście zdolność wiedzenia wróciła po chwili. Równie szczęśliwie żadna z bestii nie próbowała w tym czasie rozszarpać bezbronnego estalijczyka.

W czasie jego słabości nikt nie zdołał ubić paskudy. Szkoda, bowiem mimo tego, że obrońcy wsi trzymali się dzielnie (Ramirez łaskawie pominął tchórzliwe zachowanie wieśniaków, którym jakby bardziej, niż przyjezdnym powinno zależeć na uratowaniu własnych domostw, ale cóż - chłopi nie byli stworzeni do heroicznych czynów), sytuacja mogła w każdej ulec zmianie.

Odstąpił od pomysłów ćwiczenia strzelania w czasie walki - popróbuje później, kiedy będzie więcej spokoju. Zamiast tego odstawił muszkiet pod ścianę stajni w miejscu, gdzie leżała reszta jego manatków i chwycił za miecz znaleziony w piwnicy wójta. Jego własna broń średnio nadawała się do potyczki z brutalnymi mutantami, kiedy czyjeś (a szczególnie własne) życie mogło zależeć od pozbawionego finezji wymachiwania ostrzem. Szkoda było dobrej stali, z której wykonano klingę rapiera.

De Ayolas rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś przeciwnika, który przedarł się przez obrońców przed wyłamaną bramą.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline