Sesję przeczytałem jako całość i pozwolę sobie wrzucić przemyślenia, czy uwagi jakie się nasunęły...
Primo - jak już zauważył Gob1in - wybór postaci zupełnie nie pasował do założeń scenariusza. Nie było nikogo, kto byłby skłonny siedzieć w księgach i czegoś szukać.
Secundo - wydarzenia / wątki pojawiały się stadami i sesja jest przez to dziwnie nierówna. Czasami goni postacie natłokiem wydarzeń, czasami zionie pustką.
Tertio - zagadka sama z siebie jest "nierozwiązywalna". Nawet dla graczy - odwołuje się do wielu skojarzeń wcale nieoczywistych (żelazo póki gorące - działaj teraz, nie czekaj) czy to o historii i prawdzie pokrytej kurzem - tu obstawiałem, że informacje historyczne są sfałszowane i trzeba szukać innych źródeł niż dostępne - a więc zgoła: uciekać z biblioteki. Zagadka wymagała również wiedzy z konkretnej dziedziny (znaczenie imion), czego gracze, a już na pewno postacie mieć nie musieli... Również - przyjmowała pewne założenia (o jasności sługi Sigmara) - które już w ogóle są nie do odgadnięcia. Tą konkretną linijkę bardziej zrozumiałem jako - szukajcie czegoś/ kogoś o zachodzie słońca... Dodatkowo - nie każda linijka zawierała wskazówki - więc praktycznie niemożliwe było jej odcyfrowanie... co MG uznawał za niezbędne do "właściwego" zakończenia przygody.
Quatro - Wskazówki i sama przygoda zakładała jeden konkretny sposób jej przejścia (wskazówki > biblioteka > badania > rozwiązanie > ciach wilkołaka), była więc bardzo liniowa pomimo kilku pobocznych wątków. Wydaje mi się, ze zarówno w samej zagadce, jak i w scenariuszu MG nie zostawił sobie żadnego miejsca na inne (niż założone przez niego) działania graczy.
Ogólnie jednak czytało się ciekawie. Pozdrawiam. |