Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2013, 14:56   #28
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Rafunk spojrzał zdziwiony na krasnoludzkiego maga. Rafael... Cóż za piękne imię. Takie dostojne, poważne. Godne maga. Taaaak z całą pewnością godne maga. No więc skoro jestem szanowanym magiem wśród dumnych i honorowych krasnoludów czemuż miałbym nie przyjąć tak wspaniałego podarku jakim było nowe miano. Taaak, Rafunk Rafael Alehandro Tortes Ukar Johzyn Skrobek Igor Elmo, Popraniec armii nieokiełznanej ilości elektronów i Wielki wynalazca przerwy trzeciośniadaniowej, Drugi z żyjących pośród maszyn, Ocalały z wielkiego resetu, Żelazny gnom II brzmiało o wiele patetyczniej i poważniej niż samo Rafunk Alehandro Tortes Ukar Johzyn Skrobek Igor Elmo, Popraniec armii nieokiełznanej ilości elektronów i Wielki wynalazca przerwy trzeciośniadaniowej, Drugi z żyjących pośród maszyn, Ocalały z wielkiego resetu, Żelazny gnom II. Przeszło gnomowi w ułamku sekundy przez jego dziwnie skomplikowany umysł. Uśmiech wielki zagościł na jego ustach, a oczy wdzięcznością kipiały. Zapewne brodacz zastanawiał się, co też ten kurdupel śmieje się jak głupi jakiś czy co, jednak nawet myśl to nie przyszło mechanikowi. Wciąż zadowolony z sytuacji i nią przejęty, wyciągnął jedno z kół zębatych i podał je wyciągającemu dłonie Haffnarowi.
- Proszę bardzo. Tylko ostrożnie z tym cudeńkiem. Co prawda jest to tylko koło zębate i zapewne trudno było by je zniszczyć w banalny sposób... - rzekł jednak im dłużej się przyglądał krzepkiemu ludowi, zaczął wierzyć, że rzeczy dla niego niemożliwe, nie dla wszystkich takimi są. - Nawet jeśli nadkruszycie jakiegoś zęba pojedynczego nie będzie miało to wielkiego wpływu na cały mechanizm. A przynajmniej w pierwszych dniach jego działania. Pod warunkiem, że nie będzie działać za często. No ale nie martwmy się. Zresztą ufając znacznie w moje umiejętności sądzę, że byłbym w stanie odtworzyć mechanizm. Znaczy brakującą część mechanizmu. Tak! Bo wielkich drzwi to nawet ja nie jestem w stanie na nowo zbudować Tak więc nie niszczcie ich, bo może się jeszcze przydadzą. Taak. O czym ja to mówiłem? - zadumał się przez chwilę... - Opowiecie historię tego miasta? - spytał się niewinnie, jednak później wielce żałował swej ciekawości.

Gnom nie zdawał sobie sprawy, że przez przypadek oddał nie to koło zębate które powinien. Jednak jego roztargnienie nie pozwoliło mu zauważyć w czas swej pomyłki.

***

Ufał Shaenie, zarówno w sprawie usłyszanych kroków, jak i pewności istnienia tajemnego przejścia. Jednak dziwił się czemuż to mieli niby uciekać? Przecież byli długo wyczekiwanymi gośćmi honorowego maga Haffnara, oraz wysłannikami królowej mającymi rozwiązać sprawy nękające biednych krasnoludów. No przecież nic im nie groziło, zaś czarodzieje zachowywali się jakby obława na nich się rozpoczęła. Jakby psy już spuszczono, zaś kroki nadchodzących istot należały do oszalałych barbarzyńców chcących wypić krew z żył magunów i wyssać szpik z kości ugoszczonych. Rafunk był niemal pewien, że oto nadbiegają służący obciążeń ciężkimi płytami zastawionymi wykwintnymi daniami, może nawet wędzonym knurem z jabłkiem w pysku, gdyż polewka jaką im podali była zapewne przystawką czy... pierwszym... daniem. Jednakże... Rafael - och jakże to imię pięknie spływało z języka i dźwięcznie brzmiało w mych uszach - nie miał zamiaru sprzeczać się z czarownikami. Zapewne oni mogli się obawiać jakichś stosów czy kij wie co, nie Rafunk. Ot to co nie. On nie był niczemu winien. Lecz gnom nie chciał by widzieć wystraszonych mordek swych współtowarzyszy. Zwłaszcza te brodate mogły by wyglądać tak nietuzinkowo, że aż strach podążyć ich spojrzeniem i tokiem myślenia, by samemu się nie przerazić.

Rafunk podrapał się po brodzie, po czym to samo zrobił z głową, mimo protestów Pana Romana. Chrząknął dwa razy przyglądając się pokaźnej biblioteczce.
- Zapewne jakieś okropnie nudne tomiszcze uaktywni mechanizm otwierający owe tajne przejście - rzekł zadumany.
- Torscie? Czy mógłbyś wybrać księgę, która najbardziej by cię zainteresowała lub zaciekawiła? - rzekł poważnie patrząc na krasnoluda, jednak gdy ten przeszukawszy regał niczego nie znalazł, gnom zamyślony oparł się o jedną z półek. Wtem jedna ze ścian obłożonych księgami odsunęła się gwałtownie odsłaniając niewielki wydrążony tunel z niezgrabnymi schodkami prowadzącymi w dół. Rafunk, wpierw niczego nie świadomy, przez przypadek przycisnął niewielką wypukłość w najbliższej półce która to zapewne uruchomiła mechanizm.
- Ha! Znalazłem! Wiedziałem, że znajdę. No bo przecież tak prosty mechanizm nie mógł powstrzymać inżyniera takiego jak ja. Tak więc zapraszam za mną - rzekł z dumą w głosie schodząc pierwszy w dół.

Rzut na przeszukiwanie 33
 
__________________
Why so serious, Son?

Ostatnio edytowane przez andramil : 28-03-2013 o 15:00.
andramil jest offline