Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2013, 22:27   #31
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
- Twoi znajomi nie są zbyt mili? - głos z którego emanował przyprawiający o ból spokój nadszedł znienacka, nie było żadnej jego zapowiedzi, on po prostu był, jakby istniał od zawsze. Każda głoska, słowo nie wnosiła do tego miejsca żadnej zmiany, była absolutnie stała. Niebieskowłosy mimowolnie odwrócił się za siebie, by ujrzeć ubranego w wykraczający poza to, co Alladyn mógł przyjąć za normalne szatyna.

- Opowiesz mi o tym? - gdy tylko wypowiedział te słowa, do niebieskowłosego dotarł czynnik, który ich łączył - włosy spięte w długi warkocz.
Aladdyn wpatrywał się w nieznajomego mrugając raz po raz. Cóż...był normalniejszy od tamtego nekromanty, prawda?
- Etoo...Ja ich nie znam. Koniec opowieści? - jego odpowiedź była niemiłosiernie krótka. Tłumaczenia o plazmach, LCD, oraz długa wypowiedź Makaia latały gdzieś w tle niczym wypełnienie tła rozmowy. I na pewno nie docierały do uszu niebieskowłosego, który już rozmyślał, jaki to jest lepszy, bo jego warkocz jest dłuższy.
- Nawet ten inwalida? - zapytał zaciekawiony szatyn, wpatrując się w warkocz chłopaka. Najwyraźniej przypadł mu on do gustu, bowiem uśmiechnął się szeroko.
- Jestem Shao, miło mi. - przedstawił się po chwili niepewności.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Trochę go ujeżdżałem ostatnie dwa piętra. - stwierdził szybko, co w sumie było prawdą. Makai go przeprowadził przez 3 i 4 piętro. - Jestem Aladdin! W sumie to mi obojętnie. - nic nie ukrywał. Nie miał ochoty. Po chwili sobie o czymś przypomniał i kopnął w dywan zwinięty w rulon obok niego. - Jak jesteś tutejszy, to możesz mi powiedzieć do czego tu służą dywany? Próbowałem na nim siedzieć ale i tak nie chciał latać. Myślę jednak, że raczej jest magiczny.
- Nie wiem z jakiego świata pochodzi ten dywan, chyba jest bliższy tobie, niż mnie. - stwierdził patrząc na zwiniętą w rulon tkaninę.
- Może czegoś w nim brakuje? - zapytał po chwili rozmyślania.
Aladdyn podrapał się w głowę, po czym kopnął w dywan jeszcze raz.
- Nope. Zdecydowanie ma wszystko. Właściwie, co może mieć dywan oprócz tkaniny? - spytał dość niepewny. - Dobra, dywan na bok. Gdzie do diabła jestem i jak mam znaleźć swój początek?
- Może jest gotowy na przyjęcie magii, lecz jeszcze jej nie otrzymał? - Shao najwyraźniej był ciekawe tego, skąd przybywa Alladyn. Niebieskowłosy zaś mógł sobie wytłumaczyć to tylko w jeden sposób - szukał miejsca, gdzie ludzie maja tak długie warkocze.
- Nie mogę się skupić na tyle aby użyć magii. - stwierdził nawet nie próbując. - Chętniej spróbowałbym piwa albo coś. - stwierdził uśmiechając się nagle. - Co ty na to, mały? - odniósł się nie do wzrostu, lecz do warkocza osobnika. Mogło to być mylące określenie. - Wiesz jak mogę szybko zgarnąć trochę grosza na relaks?
- Ona chyba nigdy się nie nauczy... - westchnął szatyn kierując swój wzrok w stronę wielkiego ekranu.
- Za dotarcie do piątego pętra każdy otrzymuje #500 Punktów Kredytowych, to wystarcza na całkiem długo. - powiedział po chwili, zas uśmiech spróbował na chwilę zakłucić jego stoicki spokoj.
- Wiesz jak obsługiwać kieszeń? - zakończył swą wypowiedź pojedyńczym pytaniem.
Aladdyn przeciągnął się. Zaczynał czuć się jakoś lżej.
- 500Czegoś tam...Dobrze wiedzieć. Ale... - przekręcił lekko głowę, spoglądając na rozmówcę pod kontem. Włożył rękę do kieszeni w spodniach i wyjął ją, mrużąc oczy. - Serio? Jesteś głupi, czy coś?
- Wiesz może czemu mnie rozumiesz, chociaż mówię innym językiem? - spytał, zaś jego postura była niczym ta mędrca, któregu umysł pływa po nieskończenie spokojnym oceanie wiedzy i mądrości życiowych.
- ...Bo wiem wszystko? Więc w sumie mogę wiedzieć o znaczeniu twoich słów. - stwierdził po chwili zastanowienia, uderzając pięścią w dłoń. - Jak chcesz mi coś powiedzieć, to mógłbyś to mówić wprost! - stwierdził w końcu. - Nie abym się specjalnie interesował...ale łatwiej się dyskutuje, jak mówisz o tym co masz na myśli...zamiast pruć sugestywnie.
- Kieszeń: Tryb widoczny. - powiedział spokojnie, zaś za sprawą nieznanych Alladynowi praw jego urządzenie pojawiło się przed jego głową, tańcząc i wykonując najróżniejsze piruety. Jeśli przedmioty miały uczucia, to ten był wyjątkowo szczęśliwy.
- Możesz w niej przechowywać co zechcesz, ona za ciebie płaci... - zaczał wymieniać jej cechy.
Aladdyn przyglądał się Shao dosyć zdziwiony a jednak zainteresowany.
Fajnie wiedzieć, że dostał taki bajer. Szkoda trochę, że nie powiedziano mu o nim na starcie.
- Nie abym był maga wdzięczny, ale wciąż...miło wiedzieć. Kieszeń: Tryb widoczny! - krzyknął uradowany niebieskowłosy, po czym załapał ją i zaczął szukać na niej dziur, a nawet zaczął uderzać nią w dywan. - Jak się w tym chowa pierdoły?
- Po prostu stwierdź że to już jest w środku. - szatyn odpowiedział bez ukazywania szczególnych emocji.
Aladdyn podniósł dywan i patrząc się na niego powiedział - Jesteś w kieszeni. - po czym zaczął czekać na magiczne efekty wypowiedzi.
I ten faktycznie zniknął. Uradowany Aladdyn wykonał przyjacielskiego choć może nieco bolesnego mięśniaka w ramię Shao - Jesteś dużo pomocniejszy od tego kaleki. - pochwalił go. - Mógłbyś oprowadzić mnie po tym mieście i zapoznać z nim? Byłoby miło.
- Mówiłeś, że szukasz rozrywki. - stoik wziął głębszy wdech, jakby zamierzal sygnalizować że jego umysł przejdzie przez procesy myslowe niemal tak skomplikowane jak w przypadku geniusza-inwalidy.
- Miałes na mysli coś szczególnego? - zapytał po chwili, chcąc by rozmówca sprecyzował pytanie.
Aladdyn wzruszył ramionami.
- Bar? Burdel? Bawialnia łącząca bar z burdelem? - W praktyce Aladdyn nie znał wielu form rozrywki. Życie spędził na pustyni gdzie do zabawy ludzie mieli piasek, wojny religijne oraz wina i burdele. - Bylebym nie zbankrutował w jeden dzień. - Po tych słowach złapał kieszeń i zaczął rzucać do niej losowe słowa jak "zniknij" "niewidzialna" czy "Głupek" nim w końcu zorientował się, że należy powiedzieć "kieszeń: tryb niewidoczny."
- Zawsze możemy spróbować naprawić twój dywan. - Shao zaproponował nieśmiało swemu rozmówcy. Najwyraźniej przybytki rozkoszy nie były dla niego miejscem, które mogłby porownać do rajskiego ogrodu.
- Hm...można i tak. - stwierdził w końcu chłopak krzyżując ręce na piersi. Zamknął oczy i postarał się sięgnąć do bramy aby zrozumieć naturę przygotowań, które należy uczynić nad dywanem aby funkcjonował poprawnie. Z jakiegoś powodu czuł, że był w stanie sięgnąć po swoją wiedzę, mimo że zaledwie moment temu miałby z tym niesamowite trudności.
Księgi wielkiego wszechświata, z ktorych każda strona pojedyńczej z nich opisywała jeden, jeśli nie więcej światów i istnień ukazała się przed duszą Alladyna. Dar Salomona był równie wielki jak klątwa, która była ceną tej danej mu przez dżina zdolności.
Niebieskowłosy mógł teraz bez problemu stwierdzić że to, czego brakowało tkaninie, która powinna latać, to swoiste paliwo - magia. Wiedział też, że musi znaleść zaklinacza. Nie wiedział tylko jakiego, oraz gdzie on się znajduje.
- Etoo... - Chłopak oparł rękę na biodrze i wskazał Shao palcem. - Macie tu jakiś zaklinaczy? Od dywanów... - Zaklinanie. Objawiało się i w Agrabah, było jednak domeną Djinnów. Techniki użyte te przez ludzi były tylko kilkakrotnie i to właśnie w celu uwięzienia tych teoretycznie niepokonanych istot. - Myślę, że tego właśnie potrzebujemy.
- Zaklinaczy od dywanów? - szatyn upewnił się, że to co słyszy jest zbliżone do prawdy. - Chyba wiem, gdzie będzie ktoś, kto MOŻE ci pomóc. - powiedział ruszając przed siebie.
 
Fiath jest offline